Według opublikowanych niedawno wyników badań Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego za rok 2013 w mszach świętych na terenie metropolii szczecińsko-kamieńskiej we mszach świętych uczestniczyło jedynie 24,3 procenta wiernych. To o półtora procenta mniej niż w roku 2013. Minimalnie spadł też odsetek wiernych przystępujących do komunii świętej. Jednak w skali Polski ten sakrament jest częściej przyjmowany niż do tej pory.
- Ja nie zauważyłem, żeby w ostatnim czasie ubyło wiernych w mojej parafii. Nie spadła znacząco frekwencja podczas mszy świętej, ani też nie zmniejszyła się liczba osób przyjmujących kapłana po kolędzie - mówi ks. prałat Piotr Kordula, proboszcz parafii św. Krzyża w Szczecinie. - Natomiast widzę wyraźnie, że coraz więcej wiernych przystępuje do komunii świętej. Nawet więc, jeśli jest ich generalnie mniej, to są bardziej świadomi.
- Nie dziwi mnie wynik sondażu - przyznaje ks. Tomasz Kancelarczyk z Katolickiego Stowarzyszenia Civitas Christiana. - Szczecin i nasz region od dawna był na szarym końcu jeśli chodzi o udział w nabożeństwach.
Podczas gdy kościoły coraz bardziej pustoszeją, szczeciński Marsz dla Życia, organizowany przez księdza Kancelarczyka, jest największym tego typu wydarzeniem w Polsce. Skąd ta sprzeczność? - Tematyka pro life, walki z aborcją, nie ma barw religijnych. Wśród obrońców życia są także osoby niewierzące - odpowiada Kancelarczyk. - Jednak właśnie tego typu wydarzenia są skuteczną formą nienachalnej ewangelizacji. Znam wielu niewierzących obrońców życia, którzy z własnej woli, nienamawiani przeze mnie, stawali się gorliwymi katolikami.
Kancelarczyk podkreśla jednak, że to póki co są przypadki jednostkowe. - Symboliczny jest fakt, że szczeciński Marsz, jako jedyny w Polsce, nie rozpoczyna się, a kończy mszą świętą. Jeśli więc ktoś jest niewierzący, ale jest za obroną życia, odnajdzie się wśród nas - mówi.
- W Szczecinie i regionie brakuje wielowiekowej tradycji, związanej z miejscem - tłumaczy spadek ilości wiernych dr Anna Królikowska z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Szczecińskiego. - Wiadomo, że te ziemie zasiedliła ludność ze wschodu, często bardzo religijna. Jednak to była raczej ludowa religijność, przywiązana do miejsca i tradycji, a nie do prawd wiary. Po przeniesieniu w inne miejsce straciła ona swoją moc.
Dr Królikowska jako przyczynę odejścia od Kościoła dostrzega także bliskość zeświecczonego Zachodu.
- Polska kulturowo idzie w kierunku europejskości, a szczecinianom przecież bliżej do świeckiego Berlina niż do Warszawy - ocenia. - Nie przeceniam też roli Marszu dla Życia w umacnianiu religijności. Po pierwsze, sekretem sukcesu tego wydarzenia jest charyzma księdza Kancelarczyka. Po drugie, o ile maszerowanie i manifestowanie jest elementem modnego coraz bardziej społeczeństwa
obywatelskiego, o tyle rytuał religijny, szczególnie przez mieszkańców miast, traktowany jest jako archaizm.
- O ile na początku tego stulecia frekwencji wiernych w kościołach sprzyjała popularność papieża Jana Pawła II, o tyle dziś nie mamy żadnego czynnika, który by powodował zdecydowane pogorszenie, albo polepszenie tych statystyk - diagnozuje dr hab. Maciej Drzonek z Instytutu Politologii i Europeistyki US. - Kościołowi nie sprzyja stronniczy przekaz medialny. Pedofilię nagłaśnia się nieporównanie bardziej, niż walkę hierarchów z tym zjawiskiem. Ważne, by kapłani szli z duchem czasu i unowocześniali swój przekaz ewangelizacyjny, aby przyciągać do Kościoła ludzi młodych. To się już udaje. Takie inicjatywy, jak Marsz dla Życia czy Noc Konfesjonałów, której idea powstała w Szczecinie, to pozytywne symptomy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?