Ulica Zachodnia, tak jak większość szczecińskich ulic, upstrzona była psimi ekskrementami. Trudno było przejść, by nie wdepnąć w jakiś "śliski problem". Ulica przylega do łąki, która traktowana jest jak wybieg. Dlatego przed domem pani Haliny załatwiały się nie tylko okoliczne psy, ale także zwierzaki, z dalszych rejonów dzielnicy.
- Strasznie mnie to denerwowało - opowiada Halina Błaszyk. - Wiedziałam, że apele do właścicieli na wiele się nie zdadzą. Postanowiłam inaczej zadziałać.
Pani Halina napisała kilka zabawnych wierszyków. "By nie bolał mnie brzuszek, weź woreczek, bo ja muszę...". Wydrukowane kolorowe kartki włożyła w foliowe koszulki i ruszyła do sąsiadów.
- Pytałam, czy mogę powiesić na ich płocie wierszyki - opowiada mieszkanka Gumieniec. - Nie wszyscy entuzjastycznie podeszli do sprawy, ale zwykle wyrażali zgodę. Obok wieszałam worki na psie odchody. Na moim kuble dodatkowo nakleiłam napis, że wyrażam zgodę, by wrzucano do niego pełne woreczki.
Pierwszą partię woreczków Halina Błaszyk otrzymała od straży miejskiej. W zamian podarowała im swoje wierszyki. Teraz pojemniki już kupuje,10 sztuk kosztuje nieco ponad 2 złote.
- Wystąpię jeszcze do miasta, by zamontowano nam specjalny kosz na psie kupy - mówi. - Pewnie będziemy musieli zobowiązać się od jego opróżniania. Warto jednak było działać. Po dwóch tygodniach akcji widać ogromną poprawę. Zdarza się jeszcze widzieć jakieś pozostałości, ale większość właścicieli psów sprząta po swoim zwierzaku.
Z akcji zadowoleni są sąsiedzi. Twierdzą, że do tej pory nie zawsze zbierali odchody swojego zwierzaka, teraz im po prostu wstyd.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?