Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki trener

Paweł Stężała, 24 maja 2006 r.
Fanatyk futbolu, legendarny trener, a jednocześnie ciepły człowiek - tak Kazimierza Górskiego wspominają najbliżsi, byli podopieczni, przyjaciele, boiskowi rywale.

Wczoraj w godzinach porannych zmarł Kazimierz Górski. Największa postać polskiego świata trenerskiego, najbardziej utytułowany szkoleniowiec, od którego rozpoczęła się złota era polskiej piłki nożnej. Środowisko sportowe poniosło niepowetowaną stratę.

Kazimierz Górski był częstym gościem w naszym mieście. Tuż po wojnie do Szczecina przeprowadziła się bowiem jego rodzina. Do dzisiaj mieszkają tutaj dwie jego siostry - Łucja i Anna.

- Do Szczecina przyjechaliśmy w 1946 roku - wspomina Łucja Zawadzka. - Miałam wtedy 13 lat. Byłam najmłodsza z rodzeństwa. Kazik był najstarszy. Miał już 25 lat. Utrzymywał się z gry w piłkę nożną. Zamieszkał w Warszawie, gdzie występował w stołecznej Legii.

Zawsze gdy przyjeżdżał w odwiedziny, głównym tematem rozmów była piłka nożna.

- On był prawdziwym fanatykiem futbolu - mówi pani Łucja. - Pytania o rodzinę schodziły zazwyczaj na drugi plan. Z moim mężem rozmawiali godzinami tylko o piłce. Ale wiedzieliśmy czym jest dla niego sport. To było całe jego życie i wszyscy to akceptowaliśmy.

Prawdziwy lwowiak. Swojej pasji poświęcał się bez reszty.

- My też jeździliśmy do niego. Ostatnio był bardzo chory - kończy ocierając łzy.

W drużynie Kazimierza Górskiego grał były zawodnik Pogoni Szczecin, Henryk Wawrowski. Od lat związany z klubem Arkonia w ciepłych słowach wyraża się o Górskim.

- Pan Kazimierz wyróżniał się podejściem do zawodników. Wszystkich szanował, jednocześnie tych najlepszych potrafił okiełznać - mówi Henryk Wawrowski. - I to bez krzyku, niejasności, podtekstów. Wszelkie uwagi były zawsze konstruktywne, choć z drugiej strony żadnych pochwał sobie nie przypominam.

Były piłkarz wspomina złote myśli swojego trenera. "Piłka jest okrągła, a bramki są dwie", "Mecz można wygrać, przegrać lub zremisować", nie wnosiły zbyt wiele, ale ukazywały jedno, że piłka nożna jest grą prostą, a "wygrywa ten zespół, który zdobędzie więcej bramek".

Wielu podkreśla, że Górski bardzo dobre wyniki osiągał m.in. poprzez znakomitą atmosferę w zespole. Legendarny i szczęśliwy (1:1) mecz na Wembley z Anglią w 1973 roku otworzył drogę polskim piłkarzom do wielkiej kariery. Dla wielu sympatyków remis w "jaskini lwa", jak nazywane było Wembley, był epokowym i przełomowym wydarzeniem.

Na stadionach niemieckich w 1974 roku zespół Górskiego prezentował się rewelacyjnie, będąc największą niespodzianką turnieju. Polacy wygrali sześć mundialowych spotkań i stanęli na trzecim stopniu podium. Ponadto na igrzyskach olimpijskich w Monachium (1972) biało-czerwoni sięgnęli po złoty medal, a cztery lata później w Montrealu srebrny. Takiej passy Kazimierzowi Górskiemu mogą pozazdrościć wszyscy współcześni szkoleniowcy. Żegnaj trenerze...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński