Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki terror much w gminie Grzmiąca. Modlą się o deszcz, aby uwolnić się od insektów

Rajmund Wełnic
Rajmund Wełnic
Oblepiają dosłownie wszystko, natarczywym bzyczeniem doprowadzają do obłędu. Muchy terroryzują Czechy
Oblepiają dosłownie wszystko, natarczywym bzyczeniem doprowadzają do obłędu. Muchy terroryzują Czechy Czytelnik
Najpierw są ich setki, potem tysiące. Pojawiają się nie wiadomo skąd. Tak jakby ktoś otworzył nagle piekielne czeluści i wypuścił je na świat. Oblepiają dosłownie wszystko, natarczywym bzyczeniem doprowadzają do obłędu. Muchy terroryzują Czechy.

Kiedy wiosną, latem lub jesienią ludzie o wschodzie słońca modlą się o ciepły dzień, mieszkańcy Czech w gminie Grzmiąca (powiat szczecinecki) błagają o deszcz. Bo tylko wówczas będą mogli żyć normalnie. Tylko wówczas nie przylecą, bo kiedy pada, nie latają.

- Problem mamy od dwóch lat, to istna tragedia - mówi Alicja Szewlaków, mieszkanka Czech i gminna radna. Cieszymy się, gdy - tak jak dzisiaj - pada deszcz. Pan wie, co to znaczy wyglądać deszczu w lecie? A my wyglądamy go cały czas - dodaje. Trudno mówić o spędzaniu wolnego czasu na świeżym powietrzu, rozpaleniu grilla, biesiadowaniu. - Zlatują się od razu, obsiadają wszystko - opowiada Alicja Szewlaków. - Byłam w ciepły dzień u znajomej, gotowała obiad, a muchy najwyraźniej to wyczuły, bo obsiadły siatkę w oknie. Gdyby mogły, to chyba by zjadły tę siatkę. Była od nich aż czarna. Najgorzej mają ci mieszkający najbliżej fermy, ale muchy są wszędzie - kończy.

Bo dotychczas mieszkańcom wydawało się, że wrota do piekieł, albo lufcik, przez który wylatują muchy, są właśnie na fermie trzody chlewnej.

Świńska ferma w Czechach działa od lat, jeszcze w czasach PGR-ów, teraz prowadzi je firma Agri Plus. To trzy spore chlewnie.

- Kiedyś walczyliśmy z zapachami, ale nowi właściciele rozwiązali problem, montując wentylację - mówi radna. - Z muchami do niedawna też był spokój, ale od dwóch lat po prostu jest to plaga. Większość mieszkańców obwinia za to sąsiedztwo fermy. Może zabiegi dezynfekcyjne są inaczej przeprowadzane? - pyta retorycznie.

Retorycznie, bo 11 maja Alicja Szewlaków towarzyszyła pracownikom Urzędu Gminy Grzmiąca i wójtowi, a także właścicielom fermy w wizytacji. I odpowiedzi na pytanie, skąd biorą się owady ani ona, ani nikt nie potrafi udzielić. - Obeszliśmy całą fermę - wójt Patryk Makowski mówi, że ze względów sanitarnych nie mogli wejść do środka chlewni. - Much trochę było owszem, ale na pewno nie można było mówić, że w jakichś dużych ilościach. Poruszając się po terenie fermy, zarówno w pobliżu budynków chlewni, jak i zbiorników na gnojowicę czy budynku do tymczasowego przechowywania padłych zwierząt, można było dopatrzeć się niewielkiej ilości tych owadów, ale trudno w jakikolwiek sposób rozpatrywać to zjawisko w kategorii plagi czy ogromnej ilości. Trudno też mówić o nieprzyjemnych zapachach, które można by było uznać za uciążliwe, nawet w bezpośrednim otoczeniu tych obiektów - zapewnia.

Jak wszędzie, także i tutaj diabeł lubi tkwić w szczegółach. Może właśnie przez to nie udało się odnaleźć piekła? Wójt przyznaje bowiem, że o wizytacji firma wiedziała i nie wyklucza, że mogła się na nią przygotować. - Jej przedstawiciele zapewniali nas, że wszystkie zabiegi przeprowadzają zgodnie z wymogami, są także opinie innych mieszkańców, że muchy nie są tak dokuczliwym problemem, więc zdecydowałem się wysłać pisma do sanepidu, Wojewódzkiej Inspekcji Ochrony Środowiska i Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, które mają odpowiednie służby, aby przeprowadziły fachowe kontrole - dodaje Patryk Makowski. - Można zatem uznać, że faktycznie, zgodnie z twierdzeniem przedstawicieli spółki, firma stale utrzymuje odpowiedni reżim sanitarny i należy szukać przyczyny gdzie indziej.

Nie tylko uciążliwe bzyczenie. Muchy mogą przenosić groźne dla ludzi bakterie

Muchy w ciepłe dni oblepiają wszystko. Potrafią także siadać na człowieku. Nie jedna czy dwie, ale kilkanaście. Porozwieszane lepy, czernieją w kilkanaście minut, od uderzeń packą bolą mięśnie i stawy w rękach, Kiedy chce się cokolwiek podnieść, chociażby ze stołu w górę wzbijają się setki owadów.

- Kontrole na fermie były już wcześniej i wykazały, że wszystko jest w porządku - radna Alicja Szewlaków jest zdania, że zapowiedziane kontrole niewiele wykażą.

Podczas gminnej wizytacji natrafiono za to na rozlewisko nieczystości między gospodarstwami domowymi. - Czy to źródło wylęgających się much? - zastanawia się Patryk Makowski, wójt Grzmiącej. - Trudno powiedzieć, ale po tym, co zaobserwowaliśmy w tym dniu na fermie, a następnie w jej sąsiedztwie… to raczej to drugie wzbudziło w czasie tej wizji większe wątpliwości. Na pewno sprawy nie zamykam i nie chowam do szuflady. Wraz z pracownikami urzędu będę starał się zaradzić problemowi, jaki mają mieszkańcy miejscowości Czechy.

Tymczasem mieszkańcy Czech mogą w ciepłe dni, w towarzystwie much czytać odpowiedzi, jakie w specjalnym oświadczeniu nadesłała na nasze pytania firma Agri Plus - właściciel świńskiego biznesu.

„Ferma Czechy, tak jak inne podmioty sektora rolno-spożywczego, poddawana jest regularnym kontrolom ze strony organów państwowych w zakresie prawidłowości prowadzonej działalności. Wszystkie dotychczasowe kontrole potwierdziły, że realizowany chów zwierząt odbywa się w sposób prawidłowy, a właściciel fermy - Agri Plus sp. z o.o. - rzetelnie wypełnia spoczywające na nim obowiązki” - czytamy na kartach pełnych urzędniczej nowomowy.

„Ze względu na fakt, iż zarówno przedstawiciele spółki Agri Plus, jak i miejscowi włodarze pozostają zatroskani uciążliwością problemu, podjęto decyzję o przeprowadzeniu wizji lokalnej okolicznych terenów. W trakcie spontanicznej inspekcji obszarów oddalonych od lokalizacji należącej do Spółki stwierdzone zostały zarówno nielegalne wysypisko śmieci, jak również nieudrożniony odpływ kanalizacyjny - będące prawdopodobnie potencjalnym źródłem owadów. Sytuacja aktualnie jest monitorowana i badana przez miejscowe władze. Pragniemy zaznaczyć, iż Spółka Agri Plus zawsze wychodzi naprzeciw oczekiwaniom lokalnych społeczności i wspiera je na wielu płaszczyznach, aby móc w zgodzie i dobrej atmosferze funkcjonować w bliskim otoczeniu. Każdorazowo odpowiadamy na sygnały mieszkańców, jesteśmy otwarci na dialog i reagujemy na wszelkie zgłoszenia. Pomimo faktu, iż ferma nie jest źródłem uciążliwego problemu, firma podjęła decyzję o dokonaniu dodatkowej dezynsekcji budynku, aby okoliczni mieszkańcy nie mieli wątpliwości w kwestii źródła obecności much” - czytamy. I czytać mogą też mieszkańcy Czechów, modląc się o deszcz. I próbując strzepnąć tłuste, czarne musze cielska ze swojego życia.

A pod lasem bohater popularnej kreskówki sprzed lat „Włatcy móch” Czesio (notabene) odkręca swój słoik i wypuszcza roje wygłodniałych owadów. Albo jak w „Igraszkach z Diabłem” Jana Drdy pan much co znaczy imię Belzebub, prosi: „Solfernusie, zrób coś, żeby mi muchy nie bździły na nosie”, a doktor Solfernus otwiera lufcik i muchy lecą prosto do Czech.

Opinia: Dr Joanna Pawłowicz, biolog, ekologiczne Stowarzyszenie Inicjatyw Społecznych Terra ze Szczecinka

W zdecydowanej większości przypadków wylęgarnią much w ilościach przekraczających społecznie przyjęte normy są złe warunki sanitarne panujące w najbliższej okolicy. Dają one pożywkę kolejnym pokoleniom tych owadów. Mogą się one tam namnażać, mają co jeść. Zresztą nie tylko much, ale i innych insektów, czy nawet szczurów. I sposobów pozbycia się much należy szukać po znalezieniu źródła, które trzeba regularnie poddawać zabiegom dezynfekcyjnym. Inaczej pozostaje tylko walka z liczebnością owadów, a to działania na krótką metę, bo cykl rozrodczy much od złożenia jaj, przez larwy, poczwarki i postaci dorosłej, w ciepłe dni powtarza się co kilkanaście dni. Dodam, że to nie tylko uciążliwe bzyczenie, ale muchy mogą przenosić groźne bakterie. Z doświadczeń naszego stowarzyszenia wiem, że niezapowiedziane kontrole, aczkolwiek dotyczące jakości powietrza, są możliwe do przeprowadzenia. Wymaga to jednak zorganizowania lokalnej społeczności i jej determinacji. W razie wystąpienia zjawiska należy działać szybko, wzywając natychmiast służby sanitarne i środowiskowe, które są zobligowane do podjęcia doraźnej kontroli.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wielki terror much w gminie Grzmiąca. Modlą się o deszcz, aby uwolnić się od insektów - Głos Koszaliński

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński