W środę była ostatnia okazja, żeby zajrzeć do schronu wojewody zachodniopomorskiego, który mieści się pod skarpą przy ul. Starzyńskiego w Szczecinie. Niebawem zacznie się wyburzanie potężnej konstrukcji.
Wczoraj do środka weszli miłośnicy techniki, żeby zabezpieczyć niektóre urządzenia, które były na wyposażeniu obiektu. „Głos” był razem z nimi w sercu podziemnego labiryntu.
- Jesteśmy w pomieszczeniu sterowni. Tu znajdują się szafy sterowania, czyli stąd możemy zarządzać wszystkimi funkcjami schronu - opowiadał sierżant Marcin Kamiński ze Związku Żołnierzy Wojska Polskiego. - Na przykład możemy włączyć filtrowentylację, możemy włączyć agregat, możemy sprawdzić, które drzwi są zamknięte, które nie są zablokowane.
Ze sterowni zostały wczoraj wymontowane m.in. drzwi z pulpitu sterowniczego, a z innych pomieszczeń dzwonek i kilka głośników radiowęzła. Przedmioty trafiły do Muzeum Techniki Wojskowej w Szczecinie, gdzie będzie można je zobaczyć i usłyszeć.
- Głośniki uruchomimy, tak aby można było przez szczekaczkę powiedzieć: „Halo, zapraszam na służbę do obrony cywilnej”. Natomiast drzwi pulpitu zostaną uruchomione. Mam na myśli, że będą świecić się lampki, dzięki którym poznamy poszczególne funkcje schronu - wyjaśnia Kamiński.
W schronie jest 85 pomieszczeń, większość z nich jest pusta. W ciemnych zakamarkach budowli, w których nie ma już zasilania, nie brakuje ciekawych znalezisk. To na przykład wzmacniacz firmy Unitra Radmor, która była jednym z symboli czasów PRL. Natomiast w agregatorowni znajduje się jeden z najciekawszych elementów: potężny silnik czołgowy, który w razie potrzeby mógł zasilać kompleks schronów w energię elektryczną.
Schron idealnie nadawałby się na udostępnienie podziemnej trasy turystycznej, jednak po zmianie właściciela nigdy do tego nie dojdzie - obiekt zniknie z powierzchni ziemi. Jako schron budowla straciła na znaczeniu, nie może służyć jako miejsce ukrycia się ludności w czasie bombardowania.
- Ma tylko jedno wejście, to za mało w myśl przepisów - mówi sierżant Marcin Kamiński ze Związku Żołnierzy Wojska Polskiego.
Na działce w sąsiedztwie filharmonii widać ślady prac odkrywkowych, które pomogły ocenić, w jakim stanie jest strop budowli. Wewnątrz sprawdzano grubość ścian i podłóg. Teraz schron czeka rozbiórka. Spółka Calbud, która kupiła działkę z tym obiektem, chce tam postawić apartamentowiec z lokalami usługowymi na parterze (biura, gabinety lekarskie, kancelarie adwokackie).
- Myślę, że rozpoczęcie prac rozbiórkowych to perspektywa dwóch, trzech tygodni. Prace potrwają około czterech, pięciu miesięcy. Będą prowadzone w taki sposób, żeby były jak najmniej uciążliwe - zapewnia Arkadiusz Litwiński, pełnomocnik ds. inwestycji Przedsiębiorstwa Budowlanego Calbud. - Elementy schronu będą wywożone i kruszone poza miejscem rozbiórki.
Jak ustalił „Głos”, jeszcze w tym roku, najpewniej w październiku, zostanie ogłoszony konkurs na koncepcję architektoniczną apartamentowca, który ma powstać w tym reprezentacyjnym miejscu miasta. W optymistycznym wariancie wznoszenie budynku mogłyby się rozpocząć późną wiosną przyszłego roku.
- Proces inwestycyjny to 15-18 miesięcy - informuje Litwiński.