Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka moda w Szczecinie - czy to jest w ogóle możliwe?

Małgorzata Klimczak
Wielka moda w Szczecinie - czy to jest w ogóle możliwe? Czy Szczecin był kiedykolwiek miejscem modnym? Jeśli nie, to ma duże szanse stać się takim miastem. Szczecinianki uczą się odwagi w ubiorze.

Szczecin ma to nieszczęście, że zawsze był przedsionkiem innych miast, pozostawał zdecydowanie w ich cieniu. To samo dotyczy mody. Paryż, Londyn, Rzym. Takim miastom nigdy nie dorównamy pod względem stylu.

Nie dorównamy też innym bliskim nam miastom, jak Kopenhaga, Sztokholm czy Berlin. Kiedy Szczecin był niemiecki, wszyscy patrzyli na Berlin i na nim się wzorowali. Zresztą zostało nam to do dzisiaj. Ale chyba brakuje nam odwagi, żeby ubierać się tak ciekawie i kolorowo, jak na ulicach innych metropolii. Szczecinianki są zachowawcze w ubiorze. Specjaliści jednak twierdzą, że to się zaczyna zmieniać. Okazuje się, że Szczecin jest dobrym miejscem na start w branży modowej.

- Tak! Z dwóch powodów: po pierwsze – jest poniekąd czystą kartą. Może to zabrzmi górnolotnie, ale powtarzam studentom, że to oni mają szansę być tym pierwszym pokoleniem „szczecińskich projektantów”. Tworzyć nową bohemę, historię, styl - mówi Iga Węglińska z Pracowni Projektowania Ubioru Akademii Sztuki w Szczecinie. - Drugim powodem są czasy, w jakich żyjemy – pandemia wyraźnie podkreśliła, jak ważna jest dywersyfikacja biznesu, a więc działanie na wielu polach – w tym także w internecie. Obecnie zauważalna jest tendencja odchodzenia od sklepów stacjonarnych i przenoszenia sprzedaży do świata wirtualnego. Ponadto żyjemy w czasach obrazu – sprzedajemy najpierw naszym oczom, dopiero później zmysłowi dotyku, nad czym osobiście jako projektantka ubolewam.

Sylwia Majdan, projektanta mody ze Szczecina wypuściła na rynek swoją najnowszą kolekcję Jesień / Zima 2019/2020. Odzież promuje zachwycająca sesja zdjęciowa zrealizowana na ulicach Nowego Jorku. Za jej produkcję odpowiada również szczecinianka - modelka Milena Majewska. ZOBACZ TEŻ: MM Trendy

Zachwycająca sesja projektów Sylwii Majdan na ulicach Nowego Jorku

Odległy luksus i bliski siermiężny socjalizm

Wysokie krawiectwo (haute couture) narodziło się we Francji. Jest to tytuł przyznawany przez związek zawodowy paryskich krawców nielicznym domom mody, które ściśle spełniają określone kryteria, takie jak: ręczne szycie ubrań, ubrania na miarę i w pojedynczych egzemplarzach, określona liczba pracowników i modelek. II wojna światowa zmieniła układ sił w modzie. Niektóre wielkie domy mody się zamknęły, a materiały i ubrania były racjonowane. Trzeba było mieć specjalne pismo z pieczątką odpowiednich władz, żeby kupić buty czy płaszcz. Po II wojnie kobiety znowu chcą wyglądać elegancko i w ich gusty doskonale trafia Christian Dior, który rozpoczyna swoją karierę w 1947 roku tworząc kolekcję New Look. Ale wojna zapoczątkowała seryjne szycie ubrań. Na początku były to mundury, ale później już wszelkie ubrania.

Szczecin, jako miasto przedwojenne i niemieckie, sugerował się modą berlińską. Po wojnie, jako miasto polskie, musiał się dostosować do ogólnie narzuconych socjalistycznych norm. Ubrania piękne nie były, jeśli w ogóle były. Moda Polska szyła ubrania eleganckie, ale dla wielu kobiet niedostępne. Potem pojawiła się Barbara Hoff ze swoim Hofflandem, ale kupić jej ubrania można było wyłącznie po stoczonej przed sklepem bitwie z innymi klientkami i ekspedientkami. Dantejskie sceny po rzuceniu partii ciuchów z Hofflandu to fakt.

Szczecin miał trochę inne rozwiązania. Warszawa z Modą Polską i Hofflandem była daleko, ale blisko było morze i marynarze. Przy dobrych znajomościach można było sobie zamówić u marynarza markowe dżinsy albo buty. W mieście portowym kobiety miały szansę wyglądać trochę lepiej, chociaż chwilami groźnie skręcały w kierunku bezguścia.

Ale w tych czasach mogliśmy się pochwalić czymś własnym. Nie było to wysokie krawiectwo, ale krawiectwo seryjne, które zaspokajało potrzeby nie tylko szczecinianek. Mowa oczywiście o naszych sztandarowych zakładach produkcyjnych Dana i Odra.
Dana i Odra to zakłady odzieżowe istniejące w Szczecinie kolejno od 1945 i od 1964 roku aż do początku wieku XXI. Przez tych parę dekad w zakładach powstały miliony sztuk odzieży, przez fabryki – a było ich w sumie cztery – przewinęły się setki historii pracowników, ogrom ludzkich historii, które współtworzyły historię Szczecina. Szczecinianka Natalia Wąsik, postanowiła stworzyć Muzeum Dany i Odry. Na razie głównie wirtualnie.

- Jestem zbyt oszczędna w słowach, by bez zastanowienia krzyczeć, że „Szczecin był stolicą mody”. Nie był, ale w fabrykach Dany i Odry działy się cuda nie z tej ziemi - mówi Natalia. - Im właśnie poświęcona jest ta strona - mówi Natalia Wąsik, założycielka Muzeum Dany i Odry w Szczecinie. - Od kilku lat gromadziłam ubrania produkowane w szczecińskich zakładach odzieżowych, a także związane z nimi przedmioty (pocztówki, paski, odznaczenia zasłużonych pracowników i pamiątki okolicznościowe). W momencie uruchomienia strony posiadam prawie 100 eksponatów.

Nowe otwarcie, nowe kierunki

Lata 90. to czas butików, w których było drogo, ale nie zawsze ciekawie, modnie i ładnie. Nie zawsze elegancko, a jak elegancko, to drogo. Wiele pań uratowały sieciówki, które zaczęły się otwierać wraz z powstaniem galerii handlowych w latach 2000 w Szczecinie. Z jakością jest różnie, ale przynajmniej jest wybór. Pojawiły się też salony z odzieżą dobrej jakości, z wyższej półki, ale bez cen zaporowych. Na pewno nie jak u Diora czy Chanel. Klientki zaczęły się edukować w dziedzinie mody.

- Moda damska zdecydowanie ewoluuje w ciągu ostatnich dekad zarówno na świecie, jak i na naszym szczecińskim rynku. Panie coraz chętniej sięgają po modowe propozycje, które wplatają do swojej garderoby - mówi Katarzyna Gdaniec-Śmiłowska z Salonu Marella. - Żyjąc w dobie cyfryzacji mamy szeroki dostęp do wielu inspiracji modowych, zarówno tych z wybiegów high fashion jak i stylizacji streetwearowych. Klientki są otwarte na trendy oraz nowinki modowe, ale doceniają również klasykę gatunku, jaką z całą pewnością jest moda włoska i jej rzemiosło. Doskonale odszyty płaszcz ze szlachetnego pochodzenia surowców czy idealnie skrojona marynarka jest zdecydowanie pożądanym przez szczecinianki elementem garderoby. Klientki Salonu Marella to kobiety świadome, które znają swoje preferencje oraz potrzeby. Nie zmienia to jednak faktu, że są otwarte na sugestie oraz porady. Panie chętnie współpracują podczas zakupów, są ciekawe propozycji spersonalizowanych indywidualnie dla nich. Wyzwaniem dla naszego Salonu jest sprostanie tym wymaganiom.

Potwierdza to również Sylwia Majdan, projektantka mody, która od lat ma własny salon.
- Moda w Szczecinie jest bardzo spokojna i zachowawcza - mówi Sylwia Majdan, szczecińska projektantka mody. - Niestety, nie szalejemy za bardzo. Jednak od lat żyję w tym mieście i obserwuję progres. Jesteśmy ciut odważniejsze. Nawet nie o kolory tu chodzi, a o fasony. Świat się przybliżył, jesteśmy blisko Berlina i z tego czerpiemy i uczymy. Każde miasto ma swój koloryt, dlatego nie warto zmieniać się na siłę, ale w Szczecinie jest potencjał, żeby się rozwijać modowo. To ważne, bo przez strój można poprawić sobie nastrój. Szczecinianki chętnie słuchają porad dotyczących ubioru. Na pewno są bardziej świadomymi klientkami. Ja i mój zespół tylko podpowiadamy, ale nie próbujemy nikogo zmieniać na siłę. W bardzo wyjątkowych sytuacjach, jak wesele czy sylwester, kobiety pozwalają sobie na odrobinę szaleństwa we wszystkim - w ubraniu, obuwiu, fryzurze. Ale takich sytuacji jest mało. W Szczecinie nie ma tylu eventów, co w innych miastach, więc kobiety nie mają okazji się pokazywać. Dlatego kobiety wybierają ubrania casualowe. Trochę żałuję, że w Szczecinie brakuje okazji, żeby kobiety mogły modowo poszaleć.

Młoda krew

Odkąd na Akademii Sztuki powstał wydział wzornictwa, pojawiło się wielu młodych i zdolnych projektantów, którzy już przed dyplomem zaskoczyli swoimi pomysłami, zdobywają nagrody i wyróżnienia na konkursach. Mamy okazję obserwować ich pomysłowość.

- Rolą projektantów mody jest kreowanie jej. Bardzo byśmy chcieli, by absolwenci Projektowania Mody na Wydziale Wzornictwa szczecińskiej Akademii Sztuki wyznaczali w modzie nowe kierunki - mówi Iga Węglińska. - Kto wie, może wśród nich będą osoby, które wyznaczą nowe klasyki i nowe awangardy? Odpowiadając na pytanie: co wolą projektować nasi studenci, odpowiem przewrotnie – czasem to, co wolą jest tym, czego wcześniej się bali. Dlatego też w procesie kształcenia staramy się pokazać im wiele dróg, a każdy semestr studiów poświęcamy innym nurtom projektowym – od projektowania funkcjonalnego, po konceptualne; by na roku dyplomowym mogli opracować kolekcję, która być może będzie zalążkiem ich autorskiego stylu. Co poniekąd obserwujemy już dziś, gdy nasz kierunek na Akademii Sztuki staje się coraz bardziej rozpoznawalny, nie tylko przez młodych ludzi, ale i przez cenionych na polskim rynku projektantów przyjmujących naszych studentów na staże projektowe.

Może Szczecin będzie modowo podążał za wielkim krawiectwem i unikatowymi ubraniami szytymi na miarę?

- Nasz salon w swoim asortymencie oferuje bardzo szeroki wachlarz różnych możliwości stylizacyjnych. Istnieje jednak możliwość na życzenie klienta, aby wybrany indywidualnie model sprowadzić specjalnie dla tej osoby - mówi Katarzyna Gdaniec-Śmiłowska. - Panie często korzystają z tej możliwości z uwagi na fakt, że nasze produkty dostępne są zaledwie w kilku sztukach z danego modelu tak, aby oferowane modele były unikatowe.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Moda z dawnych lat w szczecińskim Archiwum Państwowym [ZDJĘCIA]

Moda z dawnych lat w szczecińskim Archiwum Państwowym [ZDJĘCIA]

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński