Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż zalewa działki przy Bronowickiej

Maurycy Machnio
– Mamy te działki od 17 lat, niektórzy od 30. Odkąd działki są zalewane, wszystko idzie na zmarnowanie – mówi Barbara Ignalewska. – Szlag trafia piękne czereśnie, hortensje, piwonie. Martwię się o moje dwa klony palmowe.
– Mamy te działki od 17 lat, niektórzy od 30. Odkąd działki są zalewane, wszystko idzie na zmarnowanie – mówi Barbara Ignalewska. – Szlag trafia piękne czereśnie, hortensje, piwonie. Martwię się o moje dwa klony palmowe. Sebastian Wołosz
Działki obok cmentarza przy ulicy Bronowickiej zamieniają się w małe jeziora. - Nikt nie chce wziąć za to odpowiedzialności. Prokurator powinien się tym zająć - narzekają działkowcy i zapowiadają, że przestaną płacić.

- Problemy mamy od czterech lat. Zaczęła się wtedy budowa ulicy Europejskiej, pobliskiego osiedla i tego nieszczęsnego cmentarza - wspomina Barbara Ignalewska, jedna z poszkodowanych.

- Na początku myśleliśmy, że to może przypadek, więcej deszczu i śniegu.

Zalania zaczęły się jednak powtarzać. Zimą działki skuwa lód, wiosną po roztopach stoi na nich woda. Jej poziom sięga kilkunastu centymetrów.

- Nie da się tam wejść. Woda nie ma gdzie wsiąkać i później robi się z tego wielkie bagno - mówią sąsiadki pani Barbary, które przyszły sprawdzić "swoje jeziorka".

Wszystko gnije, a przecież niedługo będą musiały rozpocząć porządki.

- Po działkach pływają kaczki, od czterech lat je fotografuję - próbuje żartować pani Barbara. - Wcale jednak nie jest nam do śmiechu. Na nasze działki możemy się dostać dopiero na przełomie kwietnia i maja. Zamiast zbierać warzywa, wszystko wykopujemy i wyrzucamy. Od kilku lat nie jadłam swoich truskawek. Jesienią sadzę, a na wiosnę nic z tego nie ma. Później muszę kupować te sztuczne, pompowane.

Działkowcy twierdzą, że jak tylko pojawiły się problemy, zaczęli interweniować w magistracie i Zakładzie Usług Komunalnych. Nie doczekali się żadnej odpowiedzi, pomocy nie dostają też w zarządzie działek.

- Była tutaj pani z ochrony środowiska i powiedziała, że nigdy czegoś takiego nie widziała. Pisałam niedawno do wiceprezydenta Kądziołki. I ciągle cisza, przerzucają się odpowiedzialnością - mówi pani Barbara.

- Te zalania to wina złego drenażu terenu. Tam jest sama glina, woda nie ma gdzie wsiąkać. Kto w ogóle zezwolił na budowę cmentarza w tym miejscu?

Po naszych pytaniach urzędnicy z magistratu skontaktowali się z ZUK-iem, by wyjaśnić sprawę.

- Zalewania ogródków działkowych przy ul. Bronowickiej nie należy w żaden sposób łączyć z budową nowego cmentarza - usłyszeliśmy od Dariusza Wołoszczuka z biura promocji i informacji urzędu miasta.

Ale działkowcy zapowiadają, że się nie poddadzą. Jeśli miasto nie chce się nimi zainteresować, to mają na to jeden sposób. - Zobaczymy w takim razie, co będzie, jak przestaniemy płacić. Termin mija w maju. Płacimy za działki 200 złotych rocznie - mówi Barbara Ignalewska.

- Uzgodniliśmy solidarnie, że przestajemy płacić. Pewnie wtedy zaczną nas nękać pismami. Chcę wystąpić o odszkodowanie. Jak będzie trzeba, to pójdę z nimi do sądu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński