Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż czekają na normalne mieszkanie

ech
W "Głosie Stargardzkim" pisaliśmy o ciężkiej sytuacji mieszkaniowej państwa Wiktorowskich ("Gdzie rozpakuje ślubną obrączkę", GS nr 13), którzy z trójką dzieci mieszkają na dwudziestu sześciu metrach kwadratowych, nie mają łazienki.

Pan Wiesław Wiktorowski przez piętnaście lat był strażakiem, od dwóch lat, po wypadku samochodowym jest unieruchomiony na łóżku. Powrót do zdrowia na pewno byłby szybszy, gdyby nie złe warunki, w których żyje.
W odpowiedzi na naszą publikację prezydent miasta, Kazimierz Nowicki, zwrócił się do zarządu Stargardzkiego Towarzystwa Budownictwa Społecznego z prośbą o "pilne i pozytywne załatwienie sprawy".
Na krótko przed tym, między świętami a Nowym Rokiem, do państwa Wiktorowskich przyszło pismo z STBS, w którym czytamy, że "Lokal, który miałby być przydzielony powinien spełniać o wiele lepsze warunki techniczne i sanitarne od obecnie zajmowanego. Na dzień dzisiejszy nie posiadamy odpowiedniego lokalu, który mógłby być wskazany dla pani męża wraz z rodziną. Z uwagi na fakt, że mieszkania komunalne pozyskiwane są wyłącznie z ruchu ludności, nie można określić przybliżonego terminu przydziału".
Rodzina Wiktorowskich, jak się dowiedzieliśmy w STBS-ie, musi poczekać na uwolnienie odpowiedniego dla nich mieszkania, czyli trzypokojowego, z łazienką, znajdującego się na parterze. Uwolnienie następuje zazwyczaj w wyniku śmierci lub wyjazdu osoby, nie mającej prawnego następcy, który przejąłby mieszkanie. Takich mieszkań jest jednak niewiele, np. w ubiegłym roku były tylko dwa, a osób oczekujących w Stargardzie - trzysta trzydzieści.
- Pamiętamy o tej rodzinie, rozumiemy ich sytuację - mówi Jadwiga Dąbrowska, wiceprezes STBS. - Od czasu zaproponowanego im mieszkania w Kluczewie, gdzie nie chcieli się przeprowadzić, naprawdę nie uwolniło się żadne inne. Cały czas mamy na uwadze państwa Wiktorowskich. W trakcie jest załatwiana zamiana mieszkań, jednak skomplikowana sytuacja prawna opóźnia jej sfinalizowanie.
Pani Krystyna Wiktorowska ciągle chodzi po urzędach. W ostatnich dniach odwiedziła starostwo powiatowe, już w ich nowej siedzibie.
- Kazali przyjść za dwa tygodnie - żali się pani Krystyna. - Już zaczynam tracić nadzieję, że ktoś nam pomoże.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński