Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wbiją nóż w plecy Ukrainie? Rosja może otworzyć front w Naddniestrzu

Grzegorz Kuczyński
Grzegorz Kuczyński
W Naddniestrzu stacjonuje ponad 1,5 tys. żołnierzy rosyjskich
W Naddniestrzu stacjonuje ponad 1,5 tys. żołnierzy rosyjskich fot. MIL.RU
Naddniestrze to separatystyczne samozwańcze państewko, przez nikogo nieuznawane, leżące w granicach Mołdawii. Długi, stosunkowo wąski pas terytorium wciśnięty między Dniestr a Ukrainę. Ale są tam rosyjscy żołnierze i prorosyjskie siły separatystów. W jakim stopniu zagrażają Ukrainie w toczącej się wojnie?

Minister spraw zagranicznych Mołdawii Nicu Popescu powiedział we wtorek, że jego kraj przygotowuje się na różne scenariusze w związku z zagrożeniem ze strony rosyjskich wojsk stacjonujących w Naddniestrzu. - Obserwujemy sytuację bardzo uważnie, ale nie możemy nic więcej powiedzieć, aby nie spekulować. Jesteśmy zobowiązani do przygotowania się na wszystkie scenariusze i to właśnie robimy – powiedział szef mołdawskiej dyplomacji. Dzień wcześniej Ukraina zamknęła przejścia graniczne z samozwańczą Naddniestrzańską Republiką Mołdawską. A warto pamiętać, że granica Ukrainy z naddniestrzańskim quasi-państewkiem liczy niemal pół tysiąca kilometrów.

Naddniestrze miało odegrać swoją rolę w planach Putina już w 2014 roku. Wtedy Rosjanie próbowali wywołać rebelię na całym południu Ukrainy, aby stworzyć tzw. Noworosję, marionetkowe państwo ciągnące się od Donbasu, aż po Naddniestrze właśnie. Ukraińcy spodziewali się wtedy, że w razie pełnego ataku rosyjskiego, rosyjskie oddziały z Naddniestrza wspomagane przez miejscową „armię” będą próbowały przebić „korytarz” w stronę Odessy, by połączyć się z wojskami rosyjskimi atakującymi z Krymu i Morza Czarnego. Z projektu Noworosji nic nie wyszło. Dziś znów wraca temat zagrożenia ze strony Naddniestrza. Tym bardziej, że sytuacja jest inna. Mamy regularną wojnę Rosji z Ukrainą. Otwarcie nowego frontu, i to akurat od strony zachodniej, nie byłoby z pewnością dobrą wiadomością dla Ukrainy.

Kontyngent Rosjan
Naddniestrzańska Republika Mołdawska (PMR) to separatystyczny region Mołdawii, który od 1992 roku znajduje się poza kontrolą Kiszyniowa. Zgodnie z prawem mołdawskim, terytorium na lewym brzegu rzeki Dniestru, zamieszkałe przez około pół miliona osób, ma status "autonomicznej jednostki terytorialnej o specjalnym statusie prawnym". Tak naprawdę, to kolejny obszar na obszarze postsowieckim kontrolowany przez Rosję i przez nią gospodarczo utrzymywany w dużym stopniu. Od 2002 roku paszporty Rosji dostało już jakieś 200 tys. mieszkańców, więc niemal połowa ludności PMR. W przeciwieństwie jednak do Abchazji i Osetii Południowej, Moskwa wciąż nie uznała niepodległości Naddniestrza.

Na terytorium Naddniestrza nie ma zbyt wielu oddziałów rosyjskich. W ich skład wchodzą tzw. siły pokojowe, których status został uznany m.in. przez Republikę Mołdawii. Rosyjskie „siły pokojowe” znajdują się w tzw. strefie bezpieczeństwa. Ponadto na terytorium Naddniestrza znajduje się Grupa Operacyjna Sił Rosyjskich (OGRF), która rzekomo chroni ogromny skład posowieckiej amunicji w miejscowości Kołbasna, największy w Europie Wschodniej, to jakieś 22 tys. ton. I zaledwie dwa kilometry od granicy z Ukrainą.

Grupa podlega Operacyjno-Strategicznemu Dowództwu Zachodniemu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Rosja zgodziła się na ewakuację swych sił i postowieckiego arsenału na szczycie OBWE w Stambule w listopadzie 1999 r. - prezydent Borys Jelcyn podpisał wtedy porozumienie o przyjęciu Traktatu o Konwencjonalnych Siłach Zbrojnych w Europie (CFE). Rosja zobowiązała się, że wycofa wojsko z Naddniestrza do końca 2002 r. Nigdy tego nie uczyniła. W styczniu 2010 r. wiceminister spraw zagranicznych Grigorij Karasin powiedział, że Rosja będzie kontynuowała misję pokojową w Naddniestrzu tak długo, aż dojdzie do ostatecznego rozwiązania problemu podziału Mołdawii.

Sam w sobie rosyjski kontyngent nie robi większego wrażenia. To 1500-1700 ludzi. Dwa bataliony zmechanizowane plus pododdziały logistyki. Większość szeregowych to miejscowi z obywatelstwem rosyjskim. Kadra dowódcza jest z Rosji. Oficerowie bez problemy rotują się w Naddniestrzu, korzystając z lotniska w Kiszyniowie.

Wsparcie PMR
Nie należy jednak lekceważyć flanki naddniestrzańskiej. Poza OGRF i „mirotworcami” istnieją przecież także siły zbrojne PMR. Fakt, że nie są one przez nikogo uznawane, nie przekreśla ich istnienia, a regularne wspólne ćwiczenia z Rosjanami spowodowały, że mogą w razie wojny bez problemu współdziałać z armią rosyjską. To przede wszystkim tzw. Siły Zbrojne Naddniestrza, uzbrojone w wyrzutnie Grad, drony, helikoptery, a nawet 18 czołgów T-64 (z których jednak nie wszystkie są „nas chodzie”). Siły zbrojne PMR (7-8 tys.) to przede wszystkim cztery brygady zmotoryzowane. Dwie na południu (Tyraspol i Bendery), jedna w centrum (Dubosary), jedna na północy (Rybnica). Tyle że nie mają pełnego składu osobowego. W niektórych jest maksimum 500 ludzi. Do tego jest pułk artylerii, pułki artylerii przeciwlotniczej, bataliony specnazu, zwiadowczy, inżynieryjno-saperski, łączności i zabezpieczenia technicznego.

Liczebność tych sił zbrojnych szacuje się na 6000 ludzi, przy czym teoretycznie mogą one zmobilizować nawet do 20 tysięcy osób więcej. Oczywiście, nie należy mówić o stuprocentowej gotowości do takiej mobilizacji; Naddniestrze od dawna nie walczyło i raczej nie chciałoby się angażować w konflikt z Ukrainą. Jednak rosyjska propaganda na lewym brzegu Dniestru działa bez ograniczeń, a jeśli Kreml tego potrzebuje, można zwiększyć potencjał mobilizacyjny. Do „regularnej armii” dodać można jeszcze siły Ministerstwa Bezpieczeństwa Państwowego. To kolejne około 2 tys. osób. No i jest specnaz PMR. To batalion Delta (150 komandosów). Na koniec listy zbrojnego potencjału separatystów została milicja, ok. 10 tys. funkcjonariuszy.

Inwazja? Raczej dywersja
Oczywiście przesadą byłoby sądzić, że z Naddniestrza może uderzyć na Ukrainę 30-40 tysięcy dobrze wyszkolonych żołnierzy. Maksymalnie może to być, zakładając, że separatyści się dołączą (a właściwie, że taki rozkaz dla nich przyjdzie z Kremla), to maksimum 8-10 tys. ludzi. Właściwie bez ciężkiego sprzętu. Rosyjski kontyngent i „armia” PMR mają lekki sprzęt, głównie wozy BTR i BRDM-2, jak też działa przeciwpancerne i granatniki. Do tego garstka czołgów T-64. Takie siły zdecydowanie ustępują ukraińskim wojskom w obwodzie odeskim. Na dodatek Ukraina jest też świadoma zagrożeń płynących z Naddniestrza, więc nie należy spodziewać się stamtąd ataku z zaskoczenia. Mimo to, według ocen wywiadu i armii USA, cytowanych przez NBC News jeszcze 10 lutego, brać należy pod uwagę, w przypadku inwazji rosyjskiej na pełną skalę, plan "stworzenia mostu lądowego do Mołdawii i kontrolowania większej części wybrzeża Morza Czarnego". Szczególnie wrażliwy z punktu widzenia Kijowa jest obszar obwodu odeskiego graniczący z Mołdawią i Naddniestrzem od południa. Jednak to nie oznacza ataku z Naddniestrza, ale z Krymu, w kierunku Naddniestrza, po oskrzydleniu od północy Odessy.

Naddniestrze jest za to dobrą platformą do przygotowywania operacji sabotażowych i prowokacji. Nie wymaga to tak licznego personelu, a efekt może być znaczący. Nie należy też wykluczać, że naddniestrzańscy posiadacze rosyjskich paszportów sami mogą stać się „ofiarami ataków ukraińskich”. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby rosyjskie służby specjalne organizowały prowokacje przeciwko swoim „rodakom” w Naddniestrzu, a następnie obarczały winą za nie Ukrainę. Już we wrześniu ub.r. Ukraina zabroniła wjeżdżać na jej terytorium samochodom z rejestracją naddniestrzańską. Napięcie wzrosło jeszcze bardziej gdy w styczniu ukraiński wywiad oskarżył rosyjskie służby specjalne w Kołbasnej o planowanie prowokacji mających posłużyć za pretekst do ataku na Ukrainę. W lutym, kilka dni przed inwazją, w Naddniestrzu ćwiczenia przeprowadzili stacjonujący tam Rosjanie. Choć obecnie nie ma bezpośredniego zagrożenia ze strony Naddniestrza, region ten pozostaje w strefie szczególnej uwagi Kijowa i na pewno angażuje jakąś część wojsk ukraińskich – które mogłyby na przykład bronić obwodu odeskiego przed atakiem rosyjskim z Krymu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Wbiją nóż w plecy Ukrainie? Rosja może otworzyć front w Naddniestrzu - Portal i.pl

Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński