Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ważny piątek Kamila Kuczyńskiego. "Na parkiecie nie poprowadzę"

jakub lisowski
Kamil Kuczyński z najbliższą rodziną.
Kamil Kuczyński z najbliższą rodziną. Start Szczecin Facebook
Rozmowa ze szczecińskim kolarzem torowym Piasta, czołowym zawodnikiem w kraju i na świecie.

Blisko dwa miesiące minęły od Mistrzostw Świata. Był czas na odpoczynek, a teraz?
Wszystko związane jest z piątkiem. Tego dnia biorę ślub i chrzczę dziecko. Z tego też względu trochę później rozpocznę przygotowania do nowego sezonu i mam nadzieję, że moja forma przyjdzie na jesień. Straty wielkiej nie ma, bo najważniejsze starty i tak są dopiero pod koniec roku i wtedy chcę się liczyć w rywalizacji. Póki co na spokojnie układam domowe sprawy.

W ten spokój przed ślubem to nie uwierzę...
- Trochę stresu jest, bo i sporo do załatwienia, ale dajemy radę. Grażyna jest ogarnięta, dobrze zorganizowana – w przeciwieństwie do mnie - i wszystko kontroluje. W zasadzie ja mam się tylko ustawić, powiedzieć „tak” i będzie w porządku.

Pierwszy taniec zobaczymy w mediach społecznościowych?
- Zobaczymy, jak wyjdzie. Coś tam próbowaliśmy przygotować, ale… ja wybitnym tancerzem nie jestem, raczej nie będę prowadził na parkiecie. Myślę, że wypadniemy dobrze.

Co z Pana sytuacją w reprezentacji? Pojechał Pan na MŚ, ale nie wystąpił.
- Po MŚ nastąpiła zmiana trenera prowadzącego, więc w zasadzie znów zaczynamy zabawę od nowa. Zobaczymy, jak się to potoczy, każdy ma czystą kartkę. Każdy trener ma swoją wizję, a nam pozostaje wierzyć, że współpraca zaprocentuje osiągnięciem dużych sukcesów. Do igrzysk mamy dwa lata, więc trochę czasu jest. Z drugiej strony kwalifikacje olimpijskie rozpoczniemy już w sierpniu, więc trzeba się szykować. Co do MŚ – były-minęły. Miałem wystartować w drugim biegu drużyny, ale zostaliśmy zdyskwalifikowany za zbyt szybką zmianę. Tam chodziło o milimetrowe sprawy, ale przepis jest twardy. Nie pierwszy i nie ostatni raz nas to spotkało, podobnie jak inne zespoły.

Czy po jesienno-zimowym zamieszaniu wokół związku jest już spokojniej, a kolarze mogą skupić się tylko na pracy?
- Jest lepiej. Od czerwca ubiegłego roku w zasadzie nie mieliśmy głównego trenera, szkolenia centralnego, byliśmy rozsypani po Polsce, brakowało wspólnych zgrupowań. W takich warunkach trudno o sukces, co potwierdziło się po części dyskwalifikacją w Holandii. Teraz jest już nowy trener, Daniel Meszka to wszystko ogarnia i prowadzi reprezentantów. Na razie beze mnie, ale powody są jasne.

Rozpiskę treningową otrzymał Pan do wykonania w Szczecinie?
Oczywiście. Z drugiej strony jestem już na tyle doświadczonym torowcem, że wiem, co mi potrzeba i na bieżąco się konsultujemy.

Ze ścieżki olimpijskiej Pan nie zjeżdża?
- Wszystko zależy od tego, co się będzie działo w najbliższych miesiącach (także po sierpniowych Mistrzostwach Europy) i czy będzie zdrowie, chęci do mocnej pracy i jazdy. Jeśli wszystko będzie się dobrze układać – będę kontynuować tę przygodę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński