MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Waluś zastrzelił Haniego, bo chciał uratować RPA od komunizmu

Rozmawiał Tomasz Plaskota
Janusz Waluś w 1997 r.
Janusz Waluś w 1997 r. Fot. CC
Wywiad ANC badał sprawę niezależnie od służb RPA i ustalił, że w sam zamach miała być zaangażowana jeszcze jedna osoba, natomiast Waluś został wrobiony – mówi Michał Zichlarz, dziennikarz, autor książki „Zabić Haniego. Historia Janusza Walusia”.

Tomasz Plaskota: Co robi teraz Janusz Waluś? Pod koniec listopada 2022 r. Trybunał Konstytucyjny RPA zdecydował o jego warunkowym zwolnieniu z więzienia. Polak przebywał za kratami od kwietnia 1993 r. po zabójstwie Chrisa Haniego. Skazano go na najwyższy wymiar kary, ale wtedy w RPA było moratorium na karę śmierci. W szefie Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej i jednym z liderów Afrykańskiego Kongresu Narodowego (ANC) i wiele osób widziało następcę Nelsona Mandeli na urzędzie prezydenckim.
Michał Zichlarz: Żyje poza murami więzienia, ale jeszcze przez dwa lata będzie na warunkowym zwolnieniu pod kontrolą Ministerstwa ds. Więziennictwa RPA w areszcie domowym. Ma ograniczony kontakt ze światem zewnętrznym i zakaz kontaktowania się z mediami. Kilka lat temu zrzekł się obywatelstwa RPA, posiada tylko obywatelstwo polskie. Po okresie zwolnienia warunkowego, a być może i wcześniej, bo ze swoim prawnikiem Julianem Knightem będzie o to walczył, wróci do Polski. Taką ma nadzieję. Czeka na niego córka Ewa, która zrobiła wiele, by mu pomóc, i wnuczka Marysia.

Warunkowe zwolnienie Walusia z więzienia wywołało duże protesty w RPA?

Nie było protestów na masową skalę. Sprawa nie wywołuje już tak wielkich emocji, jak 30 lat temu. Starsi i ci, którzy interesują się polityką, pamiętają o tym wydarzeniu, ale młodsze pokolenia siłą rzeczy już nie. Temat powraca przy rocznicy zamachu, która przypada 10 kwietnia i przy kolejnych rozprawach Walusia. Sąd w Pretorii już w marcu 2016 r. orzekł, że Kuba, bo tak zwracają się do niego znajomi, ma opuścić więzienie. Decyzję skrytykował rządzący w RPA - ANC i Południowoafrykańska Partia Komunistyczna, której liderem przez lata był zastrzelony. Protestowała też przede wszystkim wdowa po zastrzelonym polityku, Limpho Hani, wpływowa parlamentarzystka ANC. Od postanowienia sądu odwołało się Ministerstwo Sprawiedliwości RPA i w 2017 r. sąd apelacyjny uchylił zgodę na opuszczenie przez Polaka więzienia.

Mury więzienne już dawno opuścili wszyscy, którzy w czasach apartheidu popełnili dużo gorsze zbrodnie niż Polak. Dlaczego nasz rodak wyszedł na wolność dopiero pod koniec 2022 r.?

Ministrowie sprawiedliwości RPA odmawiali mu parolu, czyli zwolnienia warunkowego. Prawnik Janusza Walusia Julian Knight stwierdził, że to jedna z najłatwiejszych spraw, jaką prowadził w swojej karierze, ale władze RPA stawiały dodatkowe warunki, by uniemożliwić Kubie opuszczenie murów więziennych. W 2015 r. dzięki Knightowi więzienie opuścił Eugene de Kock, dowódca owianych złą sławą szwadronów śmierci, skazany na 212 lat. Na wolność wyszedł też Ferdi Barnard, agent służb RPA z czasów apartheidu, skazany na podwójne dożywocie i 63 lata więzienia.

Jak argumentowano brak zgody na warunkowe zwolnienie Walusia?

Tym, że nie powiedział całej prawdy o zamachu i zataił istnienie tzw. trzeciej siły, czyli tajnego sprzysiężenia służb wojskowych i cywilnych, które miało stać za zamachem. Waluś miał wiedzieć o tym, ale według władz przed sądem nie przedstawił wszystkich wątków sprawy.

Wątpliwości, czy Waluś strzelał, mieli przedstawiciele różnych środowisk, także Polonusi z RPA. Szefowa Zjednoczenia Polskiego w RPA Barbara Kukulska twierdziła, że został wrobiony, że to nie on pociągał za cyngiel.

Długoletni lider Rady Polonii w RPA Edward de Virion i były powstaniec warszawski, który znał Janusza osobiście, też nie mógł w to uwierzyć. Dziennikarze z RPA piszący, że w zamachu były zaangażowane jeszcze inne siły, otrzymywali pogróżki, które miały ich skłonić do niepogłębiania wątku. O planowanym zamachu wiedziały służby wywiadowcze RPA i ANC. Wywiad ANC badał sprawę niezależnie od służb RPA i ustalił, że w sam zamach miała być zaangażowana jeszcze jedna osoba, natomiast Waluś został wrobiony. Scotland Yardowi i policji niemieckiej, które również prowadziły własne śledztwa, nie udało się udowodnić tezy o udziale w zamachu tzw. trzeciej siły.

A jak on to komentuje?

Podkreślał, że nie było żadnego drugiego dna i to dorabianie historii do zamachu. Stwierdził, że działał sam z polecenia Clive’a Derby-Lewisa, którego znał od połowy lat osiemdziesiątych. Nieżyjący już Derby-Lewis to czołowy polityk Partii Konserwatywnej – powstałej w wyniku rozłamu w rządzącej od 1948 do 1994 r. RPA – Partii Narodowej. Konserwatyści nie zgadzali się na rozmowy z ANC i przekazanie im władzy. Opowiadali się za tym, by biali stanowiący kilkanaście procent społeczeństwa utrzymali się przy władzy oraz zachowali wpływy w państwie i społeczeństwie. Waluś należał też do Afrykanerskiego Ruchu Oporu (AWB) założonego przez Eugene’a Terr’Blanche’a.

W tle są związki Walusia z tajnymi służbami RPA. Co go łączyło z szefem wywiadu wojskowego generałem Tienie Groenewaldem czy z pracownikiem National Intelligence Servic Johannem Fourie?

Przekonywał mnie, że spotkanie z gen. Groenewaldem było przypadkowe. Generał zwiedzał okolicę, w której mieli z ojcem farmę i hutę szkła, i chciał się spotkać z kimś z polskiej emigracji. Przypadkiem trafił na nich. Kuba twierdzi, że odbyli z generałem nieznaczącą rozmowę, a spotkań nie kontynuowali. Natomiast z pracownikiem NIS, Fourie spotykał się trzy lub cztery lata po przyjeździe do RPA. Przed Komisją Prawdy i Pojednania kierowaną przez abpa Desmonda Tutu, Fourie zeznał, że Waluś nie brał pieniędzy za współpracę z wywiadem RPA. Z mieszkania rodziny Walusiów w Bantustanie QwaQwa korzystał jeden z agentów tajnych służb RPA.

O czym na miesiąc przed zamachem Waluś rozmawiał przez telefon z Fourie? Ustalali szczegóły akcji?

Z zeznań funkcjonariusza NIS wynika, że była to kurtuazyjna rozmowa starych znajomych. Fourie po 10 kwietnia 1993 r. też nie mógł uwierzyć, że Waluś zastrzelił Haniego.

Czy Witold Waluś, brat Janusza mieszkający w RPA, dalej sprzedaje sprzęt wojskowy dla tamtejszej armii?

Jest już na spokojnej emeryturze i nie zajmuje się kontraktami z armią. Ten temat wyciągano wielokrotnie, także kiedy Kuba stanął przed Komisją Prawdy i Pojednania w sierpniu 1997 r. Nie udowodniono jednak, że miało to związek z zamachem. Witold pomagał uwięzionemu bratu, tym bardziej że mieszkał blisko więzienia w Pretorii. Myślę, że dla Kuby było to bardzo ważne.

Dlaczego Waluś przeprowadził zamach na Haniego?

Bo wiedział, czym jest komunizm i jak żyje się w takim systemie.

Ale jemu i jego rodzinie żyło się bardzo dobrze w PRL. Był kierowcą rajdowym, a dla wielu Polaków posiadanie własnego auta pozostawało w sferze marzeń.

Tak to zostało przedstawione w książce pana Cezarego Łazarewicza „Nic osobistego. Sprawa Janusza Walusia”. Mieli prywatny zakład produkujący kryształy, ale ciągle mieli do zapłacenia domiary podatkowe. Skoro byli krezusami, po co wyjeżdżali z Polski? To prawda, żyło im się lepiej niż większości Polaków, ale nie byli wielkimi bogaczami. W 1976 r. do RPA wyjechał starszy brat Janusza, Witold, potem ojciec braci, Tadeusz. Kubie w 1980 r. władze PRL nie wydały paszportu, bo rodzina nie zapłaciła kary skarbowej.

Ale otrzymał go rok później i wyjechał śladem brata i ojca.

Tak, ale to pokazuje, że prowadzenie prywatnego biznesu w PRL nie było sielanką.

Dlaczego przybysz z dalekiej Polski bronił apartheidu, systemu stworzonego przez protestantów?

To pytanie musiałbyś zadać Kubie. Zawsze starałem się rozgraniczyć to, co zrobił 10 kwietnia 1993 r. od tego, co było jego udziałem w ostatnich latach, czyli walką o wyjście na wolność. Sądzę, że najlepszą odpowiedzią na pytanie, dlaczego zrobił, co zrobił i kim dla mnie jest, są słowa ks. Tadeusza Isakowicza- Zaleskiego. W filmie dokumentalnym wyprodukowanym przez telewizję eNCA z RPA, ksiądz powiedział, że Waluś nie jest bohaterem, ale postacią tragiczną, bo zgodnie z ideą Solidarności władzę trzeba zmieniać, ale pokojowo, a nie przemocą.

Janusz Waluś podkreślał wielokrotnie, że zastrzelił Chrisa Haniego, bo chciał ratować RPA przed komunizmem. Ale efekt był odmienny, po zamachu pełnię władzy objął ANC. Kto w najbardziej zyskał na śmierci Haniego?

Brytyjski pisarz z południowoafrykańskim obywatelstwem R. W. Johnson ocenia, że zyskali „biali” i „czarni”. Według niego Hani miał ujawnić, że szef wywiadu ANC i późniejszy minister obrony narodowej Joe Modise zaprzedał się „białemu” reżimowi w Pretorii i jest uwikłany w nielegalny handel bronią. Hani był skonfliktowany z wieloma czołowymi działaczami ANC, np. z późniejszym czarnoskórym prezydentem RPA wywodzącym się z tej formacji politycznej, Thabo Mbekim.

Co było powodem konfliktu?

Radykalizm Haniego. On nie pasował do głównego nurtu ANC, do pragmatyków, jakimi byli Nelson Mandela czy wspomniany Thabo Mbeki. Haniego walczącego z bronią w ręku przeciwstawiano Mbekiemu, absolwentowi prestiżowego Uniwersytetu Sussex w Wielkiej Brytanii. Kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych Hani wrócił do RPA po latach spędzonych w Tanzanii, Zambii i Lesotho był mocno atakowany w mediach. Biali oceniali go jako radykalnego komunistę. Pisali: jeżeli przejmie władzę, w kraju będzie źle. Przejęcie władzy przez Haniego było realne. Rzesza jego zwolenników szybko rosła. Nadal jest ikoną. Wiele osób wspomina go z nostalgią i twierdzi, że gdyby towarzysz Hani żył, wiedziałby, jak wyciągnąć kraj z trudnej sytuacji gospodarczej. Mandela zapowiedział, że będzie prezydentem tylko przez jedną kadencję. Haniego postrzegano więc jako jego naturalnego następcę. Jego zabójstwo otworzyło drogę do fotela prezydenckiego Mbekiemu. Haniemu ideowo bliżej było do żony Mandeli, Winnie, która twierdziła, że rewolucja wygra wyłącznie za pomocą płonących opon zakładanych na szyję przeciwników. I wcielała swoje słowa w życie…

Czyli nie pasował do nowego RPA, którym miała po czymś w rodzaju porozumienia okrągłego stołu rządzić tęczowa koalicja? Tęczowa, bo ANC, który wygrał z dużą przewagą wybory w 1994 r., był polityczną mozaiką, składającą się m.in. z komunistów, związkowców, liberałów.

Zdecydowanie nie.

Trumnę Haniego podczas pogrzebu owinięto sowiecką flagą z sierpem i młotem, a nie RPA czy też ANC. Dlaczego?

Wyemigrował z RPA na początku lat sześćdziesiątych i dołączył do działającego na emigracji w Tanzanii, Zambii i Lesotho ANC. Sowieci mocno wspierali ANC w walce z rządem w Pretorii, który przez lata mógł liczyć na pomoc USA, krajów europejskich, a także Izraela. ANC sponsorował też Muammar Kadafi. Haniego szkoliły komunistyczne służby, KGB i STASI. Kierował militarnymi oddziałami ANC, Włócznią Narodu. Marzył, by RPA stała się drugim Wietnamem, ale przy organizacji południowoafrykańskich służb specjalnych i wojska było to niemożliwe. Wybuchały rebelie, jak w Soweto w 1976 r., ale do wojny domowej na szeroką skalę nie doszło. W latach 80. większość członków Komitetu Wykonawczego ANC należała do Południowoafrykańskiej Partii Komunistycznej. Należał do niego Hani czy też późniejszy następca Mandeli Mbeki. Ideały komunizmu były Haniemu bardzo bliskie. Podobnie jak bezwzględność w walce. Kiedy oddziały Włóczni Narodu walczyły w Angoli wspólnie z Kubańczykami, Hani w obozie Quatro torturował bojowników Włóczni podejrzewanych o współpracę z wywiadem RPA. Kilkadziesiąt osób nie przeżyło tortur.

Dlaczego zająłeś się tym tematem?

Bo sprawa jest ciekawa. Dodatkowo byłem w tym kraju trzykrotnie, w 1998 r., potem cztery lata później i podczas południowoafrykańskich piłkarskich mistrzostw świata w 2010 r., kiedy z Kubą spotkałem się w więzieniu osobiście. Od tego czasu do teraz utrzymuję z nim kontakt. Waluś pod względem popularności zajmował w RPA drugie miejsce po Janie Pawle II i przed Lechem Wałęsą. Dziwię się, że do tej pory nikt z Polski nie nakręcił dobrego filmu dokumentalnego o wydarzeniach z 10 kwietnia 1993 r. i nie nakreślił całego tła sprawy. Przecież świetny temat leży na ulicy, tylko trzeba się po niego trochę schylić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Kadra Probierza przed Portugalią - meldunek ze Stadionu Narodowego

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński