Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wagarują po ty by wyluzować i nie zwariować

Anna Miszczyk
Najchętniej wagarują gimnazjaliści.
Najchętniej wagarują gimnazjaliści. Anna Miszczyk
Wagary Zbiorowe ucieczki z lekcji raczej się dziś nie zdarzają. Uczniowie wagarują indywidualnie. Czasem się zdarzy, że kilka osób siedzi u kogoś w domu. Jak rodzic się zainteresuje, zadzwoni do szkoły.

Według statystyk Starostwa Powiatowego w Kamieniu Pomorskim, na wagary poszło w tym roku 91 uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Najwięcej - w gminach Wolin i Międzyzdroje, bo stamtąd pochodzi większość.

- W porównaniu z wcześniejszymi latami liczba wagarowiczów utrzymuje się na porównywalnym poziomie - mówi Krystyna Gogacz, naczelnik wydziału edukacji Starostwa Powiatowego w Kamieniu Pomorskim. - Z danych wynika co prawda, że spada, lecz spada również liczebność klas.

Frekwencję gimnazjalistów i uczniów podstawówek śledzą urzędnicy gminni.
- W Szkole Podstawowej nr 1 w Międzyzdrojach wagary zdarzają się sporadycznie - mówi Henryk Nogala, sekretarz miasta. - Zwykle na jakichś konkretnych lekcjach, kiedy uczeń nie jest przygotowany do zajęć. Zaraz powiadamiani są rodzice. Jest rozmowa z uczniem. I zazwyczaj widać poprawę. Nie ma za to wagarów w Szkole Podstawowej w Wapnicy. Jest tu mało uczniów. Nauczyciele mają łatwy kontakt z rodzicami.

Na wagary do... domu

W Świnoujściu, jak zapewnia Robert Karelus rzecznik prezydenta, urząd miasta nie prowadzi takich statystyk. Wzrost liczby wagarowiczów dostrzega się za to w Gimnazjum w Międzyzdrojach.

- Dziwne, ale uczniowie najczęściej wagarują w domu, swoim albo kolegi - mówi Tamara Starachowska, dyrektor Gimnazjum nr 1 w Międzyzdrojach. - Rodzicom tłumaczą, że nie mają lekcji, że nauczyciele ich zwolnili. Rodzice zwykle tego nie sprawdzają i mają pretensje do szkoły, że "znowu nie ma lekcji". Jeśli wagary się powtarzają, dzwonimy do rodzica.
Elżbieta Rupniewska, gimnazjalny pedagog zauważyła, że zbiorowe ucieczki z lekcji raczej się dziś nie zdarzają.

- Uczniowie wagarują indywidualnie - mówi. - Choć był jeden taki przypadek, że 5 osób siedziało w domu. Rodzic się zainteresował. Zadzwonił do szkoły. Jeszcze tego samego dnia cała piątka wróciła na lekcje.

Bywa, że wagarowicze odwiedzają swoich kolegów z... innej szkoły. Jarek, gimnazjalista z powiatu kamieńskiego, gdy nie nauczy się na sprawdzian, idzie zaś po prostu na plażę. Jak sam twierdzi, wagaruje jednak z umiarem.

- Czasem chodzę też z kolegą do parku albo na działkę do jego rodziców - opowiada. - W szkole jest takie ciśnienie, że muszę czasem wyluzować, by nie zwariować. Kolega jest z innej klasy, więc jak obu nas nie ma w jednym dniu, nie rzuca się to w oczy.

Wagarowiczów można też spotkać na dworcach, skwerach, w pubach czy sklepach.
- Bywa, że rodzice nie rozumieją, że nie należy zabierać dziecka na zakupy w czasie, gdy powinno być w szkole - przyznaje wychowawczyni jednej ze świetlic środowiskowych (prosi o anonimowość, bo opiekuje się dziećmi z trudnych rodzin). - Rodzice nie widzą związku między wykształceniem a lepszym życiem. To smutne.

Czasem to wyalienowanie

O nieobecności ucznia informuje się w pierwszej kolejności jego opiekunów.

- Rodzice zbyt często usprawiedliwiają wagary swoich dzieci - zauważa Krystyna Gogacz. - To tak, jakby nie mili realnego wpływu na postępowanie dziecka. Ograniczają się do tłumaczenia jego zachowań.

Jeśli opuszczanie lekcji się powtarza, szkoła informuje policję i strażników miejskich. Ci ostatni przyprowadzili raz do szkoły pierwszoklasistę, który na wagary poszedł do lasu.

- Okazało się, że w szkole nie miał znajomych i trudno mu było się zaaklimatyzować - wyjaśnia Tamara Starachowska. - Nie radził sobie w tej sytuacji, więc uciekł. Dziś funkcjonuje bardzo dobrze... Staramy się uczniom pomóc. Jeśli się nie udaje, jest to dla nas porażka.

W międzyzdrojskim gimnazjum był jeden przypadek, gdy wagarowaniem uczennicy zajął się sąd.

Matka kryje syna

Elżbietę Rupniewską nie dziwi, że któreś z rodziców o wagarach dziecka może nie wiedzieć. Zdarza się, że matka kryje syna przed ojcem.

- Jeśli postępowanie ucznia się nie zmienia, szkoła powiadamia także drugie z rodziców. Zazwyczaj to pomaga - mówi pedagog.

Tamara Starachowska stara się zrozumieć postępowanie matek.
- W rodzinach jest teraz dużo agresji - mówi. - Próbuje się więc przed nią chronić dziecko.

Odsypiał zarwane noce

- Jakie są powody wagarowania? - upewnia się Elżbieta Rupniewska. - Sprawdzian, ładna pogoda. Czasem kolega szedł na wagary i po drodze zgarnął drugiego. Ale bywa też... niewyspanie.

Jeden z uczniów Gimnazjum w Międzyzdrojach przez prawie dwa miesiące opuszczał pierwsze lekcje. Kiedy poinformowano o tym matkę, ta twierdziła, że codziennie budzi syna do szkoły. Później jednak wychodziła do pracy. A syn kładł się z powrotem do łóżka.

- Zaczęliśmy analizować, jakie mogą być tego przyczyny - mówi pedagog. - Okazało się, że chłopak ma w pokoju komputer i całe noce na nim gra. Do łóżka kładł się tuż przed tym, jak miał wstawać do szkoły. Ponieważ się nie wysypiał, musiał odespać. Matka zabrała komputer z jego pokoju.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński