Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W zakładzie karnym w Stargardzie wykryto dopalacze

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
Pani Katarzyna przyszła ze swoją sprawą do „Głosu”. Ma żal do służby więziennej, że nie zgodziła się, aby zapłaciła za badanie krwi syna. – Chciałam mieć pewność, kto kłamie – mówi kobieta.
Pani Katarzyna przyszła ze swoją sprawą do „Głosu”. Ma żal do służby więziennej, że nie zgodziła się, aby zapłaciła za badanie krwi syna. – Chciałam mieć pewność, kto kłamie – mówi kobieta. Wioletta Mordasiewic
W zakładzie karnym wykryto dopalacze. Trwa ustalanie, w jaki sposób więzień je zdobył. Jego matka nie wierzy w wynik testu. Poprosiła o badanie krwi, ale jej odmówiono.

W stargardzkim zakładzie karnym doszło do przemytu więźniom tzw. dopalaczy. Coś takiego dzieje się głównie podczas widzeń, zakazane używki są też przesyłane w paczkach czy korespondencji, także sami więźniowie przynoszą sobie do więzienia je wracając z przepustek czy pracy poza zakładem. Dwóch osadzonych poddano w tym tygodniu badaniom na obecność w organizmie zakazanych substancji.

- Testy przeprowadzono u nich w związku z ich nienaturalnym zachowaniem - potwierdza Patryk Pruński z Zakładu Karnego w Stargardzie. - Tylko u jednego z osadzonych badanie wykazało spożycie tzw. dopalacza.

Matka 23-latka twierdzi, że jej syn nigdy nie brał narkotyków. W wynik testu nie wierzy.

- Zażądałam więc przeprowadzenia badania krwi - mówi pani Katarzyna, spod Pyrzyc. - Ale odmówiono mi. Usłyszałam, że nie ma sensu, by podatników narażać na niepotrzebne koszty. Chciałam zapłacić za te badania, by mieć pewność. Mimo to, kierownictwo więzienia nie dało zgody na zbadanie syna. A kto wie, czy wynik nie został zmanipulowany?

Koszt badania to ok. 250 zł. Pracownicy więzienia zapewniają, że nie może być mowy o żadnej manipulacji czy błędzie. Wynik został potwierdzony dwukrotnie i jednoznacznie wskazywał na zażycie przez więźnia dopalacza.

- Dlatego nie ma potrzeby dodatkowej jego weryfikacji, poprzez badania krwi - mówi Patryk Pruński. - Inaczej jest w przypadku negatywnych wyników testów. One mogą być zafałszowane, a wynika to m.in. z konstrukcji samego testera zanurzeniowego. Badanie testami wykonane było przez pracownika służby zdrowia. A testy były otwierane w obecności osadzonych. Raz na trzy, cztery miesiące mamy w zakładzie takie sytuacje.

Kobieta nie wierzy zapewnieniom służby więziennej.Opowiada, jak tylko dzięki jej interwencji przewieziono syna do szpitala w Poznaniu, bo chorował na świerzb.

- W więzieniu nie był leczony - mówi kobieta. - Ja im już po tej sytuacji nie wierzę.

W zakładach karnych i aresztach śledczych testy na obecność środków odurzających lub substancji psychotropowych w organizmie wykonuje się także profilaktycznie u losowo wybranych osób.

Osadzonemu zabronione jest picie alkoholu, zażywanie środków odurzających i psychotropowych. Za naruszenie zakazów podlega odpowiedzialności dyscyplinarnej. W przypadku wykrycia narkotyków zawiadamiana jest prokuratura. Więzień, u którego stwierdzono w organizmie obecność dopalaczy, czeka na karę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński