- U nas pediatra przyjmuje tylko raz w tygodniu i to w godzinach popołudniowych - mówi recepcjonistka z Przychodni Medycyny Rodzinnej przy ul. Kilińskiego w Stargardzie. - Ale mogę zarejestrować dziecko do lekarza rodzinnego - proponuje.
Z kolei w stargardzkiej przychodni przy ul. Rumuńskiej pediatra przyjmuje dwa razy w tygodniu, ale nieregularnie - w jednym tygodniu jest w poniedziałki i środy, w drugim w środy i piątki.
- Nie mamy stałego grafiku przyjęć - zdradza recepcjonistka, która nie jest w stanie odpowiedzieć na pytanie, co ma zrobić przerażony rodzic, jak jego dziecko zachoruje w dniu, kiedy w przychodni nie dyżuruje pediatra. - Mogę zapisać dziecko do lekarza rodzinnego - proponuje. - To częsta praktyka wśród rodziców - tłumaczy, ale od razu pyta, w jakim wieku jest dziecko. Bo największy kłopot jest z tymi najmłodszymi, szczególnie noworodkami i niemowlakami.
Jedna z największych przychodni lekarskich w regionie koszalińskim - Sanatus - ma w zespole pięciu pediatrów, do których rodzice mogą zapisywać dzieci.
- Wiemy, że jest problem z lekarzami tej specjalizacji. Na szczęście udało nam się sprowadzić trzech doświadczonych lekarzy pediatrów ze wschodu - mówi Sergiusz Karżanowski, lekarz, współwłaściciel Sanatusa.
Wojskowa Specjalistyczna Przychodnia Lekarska w Koszalinie, pediatrów nie ma. Patrycja Gburzyńska-Czudzinowicz, zastępcą dyrektora do spraw medycznych wyjaśnia: - W ramach Podstawowej Opieki Zdrowotnej mają pracować lekarze rodzinni, którzy mają kwalifikacje do tego, by zajmować się pacjentami w każdym wieku, też dziećmi. Mamy sześciu takich lekarzy.
W Szczecinku nie ma większego problemu z dostępem do pediatrów. - W ramach naszej firmy mamy czterech lekarzy medycyny rodzinnej z dodatkową specjalnością z pediatrii – mówi dr Paweł Szycko, prezes Przychodni Podimed, największej w powiecie szczecineckim. - Przyjmujemy nowych, małych pacjentów, aczkolwiek generalnie listy pacjentów mamy zamknięte i dopisanie nowych odbywa się w drodze uzgodnień z konkretnym lekarzem.
- U nas nie ma w ogóle pediatry - informuje recepcjonistka z Przychodni Rodzinnej przy ul. Dąbrowskiego w Świnoujściu. Dodaje przy tym, że można zapisać dziecko do internisty.
- Oczywiście, zależy, co dolega dziecku - mówi.
W Świnoujściu na siedem przychodni rodzinnych zakontraktowanych przez Narodowy Fundusz Zdrowia tylko w dwóch przyjmuje lekarz pediatra. I to nie codziennie. Zazwyczaj raz, góra dwa razy w tygodniu.
- Radzimy sobie, jeżdżąc do Szczecina na prywatne wizyty - mówią matki ze Świnoujścia. Przyznają też, że jeszcze w trakcie ciąży starają się zapisać dziecko do specjalisty i to nie zawsze w swoim rodzinnym mieście. Wypytują też wśród młodych matek, do jakiego lekarza innej specjalności warto zgłosić dziecko.
- Najgorzej z pediatrami jest w tzw. środku województwa zachodniopomorskiego - przyznaje prof. dr hab. n. med. Tomasz Urasiński ze szpitala przy ul. Unii Lubelskiej, konsultant wojewódzki w dziedzinie pediatrii. - Dotyczy to takich ośrodków jak Połczyn, Barlinek, Choszczno czy Sławno. W Szczecinie i w większych miastach województwa nie jest aż tak źle. Ale w Szczecinie mamy ośrodek akademicki - dodaje od razu.
Chętnie pediatrów przyjąłby koszaliński szpital. - Problem w postaci niedostatecznej liczby pediatrów, ale też innych specjalistów wśród personelu medycznego, dotyczy wielu szpitali w kraju, podobnie jest też w koszalińskim szpitalu. Placówka poszukuje pediatrów, ale też innych specjalistów, jak np. interniści, neurolodzy, chirurdzy - wymienia Marzena Sutryk, rzecznik Szpitala Wojewódzkiego w Koszalinie.
Kuszą pieniędzmi
Prof. dr hab. n. med. Jarosław Peregud-Pogorzelski, który pracuje w szpitalu przy ul. Unii Lubelskiej w Szczecinie, ale jednocześnie jest prezesem zarządu głównego Polskiego Towarzystwa Pediatrycznego, doskonale wie, co się dzieje z pediatrami w całym kraju.
- Jest podobnie - mówi. - Duże miasta, a przede wszystkim tam, gdzie są wyższe medyczne uczelnie, jakoś sobie radzą. Ale Polska regionalna ma gorzej.
Jak przyznaje, przychodnie i szpitale powiatowe w Zachodniopomorskiem „drenują” szczecińskich pediatrów, kusząc ich bardzo wysokimi stawkami za dyżury u siebie kilka razy w tygodniu. To jednak problemu nie rozwiązuje, bo - jak podkreśla - często w takich sytuacjach brakuje ciągłości w leczeniu dziecka.
- A do tego nie wszędzie i nie zawsze ten „drenaż” się udaje - mówi. - Na przykład w Kamieniu Pomorskim, Połczynie czy w Choszcznie jest w tej chwili ogromny problem z pediatrami.
Jako prezes PTP wie, że w jakiś sposób trzeba zachęcić młodych lekarzy, aby jako specjalizację częściej wybierali pediatrię, bo pediatria jest deficytowa. Choć, jak podkreśla, w tym roku akurat on nie miał kłopotów z chętnymi.
- Na 12 miejsc na specjalizację zgłosiło się 14 kandydatów - mówi i od razu dodaje, że na specjalizacji pediatria niedawno zaszły bardzo duże zmiany, oczywiście, na korzyść przyszłych lekarzy specjalistów.
- Wydłużyliśmy niektóre staże, np. na SOR czy oddziale noworodków - opowiada.
Profesor za sporą część tych „pediatrycznych” kłopotów obwinia obowiązujący system.
- Ale będę się starał go zmienić - zapowiada Peregud-Pogorzelski. - Jednak zmiany muszą być kompleksowe.
Na razie nie chce zdradzać, jakie zmiany zaproponuje, ale ma już wyznaczone terminy spotkań, i z Ministerstwem Zdrowia, i z sejmową Komisją Zdrowia, a także z władzami Narodowego Funduszu Zdrowia.
- Muszę swoje propozycje przedstawić najpierw im - podkreśla i zachęca „Głos” do kontaktu za kilka dni. - Wtedy opowiem o wszystkich pomysłach środowiska.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?