W polu karnym trzeba strzelać

Krzysztof Dziedzic, 15 lipca 2005 r.
Jerzy Stańczak czasami przygląda się plakatowi obecnej drużyny Pogoni.
Jerzy Stańczak czasami przygląda się plakatowi obecnej drużyny Pogoni. Andrzej Szkocki
- Nie lubię krytykować, ale w meczu z Sigmą Ołomuniec brakowało Pogoni myśli taktycznej. Jakby piłkarze nie rozumieli się na boisku - to słowa byłego świetnego obrońcy Pogoni Jerzego Stańczaka, który przyjechał do Szczecina na ślub swego syna.

Stańczak występował w Pogoni w latach 1978-1984. Rozegrał 156 spotkań ligowych w pierwszym zespole (49 w ekstraklasie), strzelając 10 goli (8 w I lidze). Do Pogoni trafił z Arkonii Szczecin i w ciągu tych sześciu lat awansował z Pogonią do ekstraklasy, zajął w niej trzecie miejsce oraz dwukrotnie grał w finałach Pucharu Polski.

Syn grał w Newcastle

Od 21 lat mieszka w Szwecji. - Jeszcze w zeszłym roku trenowałem jeden z zespołów III-ligowych - wspomina. - Ale początki nie były łatwe. Chcieli mnie zatrudnić jako piłkarza, lecz nie znałem języka. I nic z tego nie wyszło. Potem już występowałem, od 1987 roku byłem grającym trenerem.

Teraz jednak już nie zajmuje się futbolem. - Stwierdziłem, że trzeba odpocząć od piłki - mówi. - Pracuję w zakładzie "Alimak", produkującym windy budowlane.

Z żoną Aliną ma dwóch synów: 26-letniego Dariusza oraz 18-letniego Sebastiana. - Starszy syn jako 17-latek trafił do Newcastle i grał w tamtejszej drużynie młodzieżowej. Potem jednak przyplątały się dwie kontuzje: mięśnia biodrowego i ścięgna Achillesa. I z kariery nic nie wyszło. Może zrobi ją drugi syn, tylko że on gra... w koszykówkę.

Nie było reżysera

Stańczak z nostalgią wspomina czasy gry w Pogoni. - To była drużyna, która praktycznie nie potrzebowała trenera - twierdzi. - Byliśmy bardzo zgrani, czego niestety nie mogę powiedzieć o dzisiejszej Pogoni na podstawie jej spotkania w Pucharze Intertoto z Sigmą Ołomuniec. Nie bardzo mogłem zauważyć, kto prowadził grę w Pogoni.

Stańczak słyszał jednak, że Pogoń to drużyna z przyszłością. - Oby tak było - wzdycha. - Pod koniec meczu trochę przycisnęli, ale ułatwili im to Czesi, którzy cofnęli się. Brakowało jednak zdecydowania w polu karnym. Tam trzeba strzelać, a nasi piłkarze jakby prześcigali się w podaniach.

Bezbłędny Julcimar

Byłemu piłkarzowi Pogoni podobał się pełniący obecnie funkcję kapitana drużyny Brazylijczyk Julcimar. - Był dobry. Nie popełnił żadnego błędu - stwierdził. - Ten młody Piotr Celeban też zagrał nieźle. Był agresywny, bo taki przecież musi być obrońca.

A jak ocenia prawego obrońcę, czyli zawodnika na pozycji, na której Stańczak grał w Pogoni, Krzysztofa Michalskiego? - Trochę za bardzo był cofnięty przy atakach Pogoni - ocenia. - Inna sprawa, że jak już chodził do przodu, to partnerzy rzadko go widzieli.

Stańczak zostaje w Szczecinie do końca tygodnia. W sobotę w szczecińskiej restauracji "Zamkowa" odbędzie się wesele jego starszego syna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie