Stańczak występował w Pogoni w latach 1978-1984. Rozegrał 156 spotkań ligowych w pierwszym zespole (49 w ekstraklasie), strzelając 10 goli (8 w I lidze). Do Pogoni trafił z Arkonii Szczecin i w ciągu tych sześciu lat awansował z Pogonią do ekstraklasy, zajął w niej trzecie miejsce oraz dwukrotnie grał w finałach Pucharu Polski.
Syn grał w Newcastle
Od 21 lat mieszka w Szwecji. - Jeszcze w zeszłym roku trenowałem jeden z zespołów III-ligowych - wspomina. - Ale początki nie były łatwe. Chcieli mnie zatrudnić jako piłkarza, lecz nie znałem języka. I nic z tego nie wyszło. Potem już występowałem, od 1987 roku byłem grającym trenerem.
Teraz jednak już nie zajmuje się futbolem. - Stwierdziłem, że trzeba odpocząć od piłki - mówi. - Pracuję w zakładzie "Alimak", produkującym windy budowlane.
Z żoną Aliną ma dwóch synów: 26-letniego Dariusza oraz 18-letniego Sebastiana. - Starszy syn jako 17-latek trafił do Newcastle i grał w tamtejszej drużynie młodzieżowej. Potem jednak przyplątały się dwie kontuzje: mięśnia biodrowego i ścięgna Achillesa. I z kariery nic nie wyszło. Może zrobi ją drugi syn, tylko że on gra... w koszykówkę.
Nie było reżysera
Stańczak z nostalgią wspomina czasy gry w Pogoni. - To była drużyna, która praktycznie nie potrzebowała trenera - twierdzi. - Byliśmy bardzo zgrani, czego niestety nie mogę powiedzieć o dzisiejszej Pogoni na podstawie jej spotkania w Pucharze Intertoto z Sigmą Ołomuniec. Nie bardzo mogłem zauważyć, kto prowadził grę w Pogoni.
Stańczak słyszał jednak, że Pogoń to drużyna z przyszłością. - Oby tak było - wzdycha. - Pod koniec meczu trochę przycisnęli, ale ułatwili im to Czesi, którzy cofnęli się. Brakowało jednak zdecydowania w polu karnym. Tam trzeba strzelać, a nasi piłkarze jakby prześcigali się w podaniach.
Bezbłędny Julcimar
Byłemu piłkarzowi Pogoni podobał się pełniący obecnie funkcję kapitana drużyny Brazylijczyk Julcimar. - Był dobry. Nie popełnił żadnego błędu - stwierdził. - Ten młody Piotr Celeban też zagrał nieźle. Był agresywny, bo taki przecież musi być obrońca.
A jak ocenia prawego obrońcę, czyli zawodnika na pozycji, na której Stańczak grał w Pogoni, Krzysztofa Michalskiego? - Trochę za bardzo był cofnięty przy atakach Pogoni - ocenia. - Inna sprawa, że jak już chodził do przodu, to partnerzy rzadko go widzieli.
Stańczak zostaje w Szczecinie do końca tygodnia. W sobotę w szczecińskiej restauracji "Zamkowa" odbędzie się wesele jego starszego syna.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?