Bida z nędzą i stagnacja - tak o swojej gminie mówią mieszkańcy. Są zdołowani, bo właśnie gruchnęła wieść, że Lipiany są na skraju bankructwa.
- Doszło już do tego, że ludzie nie mają nawet na chleb - opowiada ze łzami w oczach Marianna Stachowicz, mieszkanka Lipian. - Sama byłam świadkiem, jak załamana matka swoim maleńkim dzieciom kupowała w piekarni czerstwe bułki z przeceny.
Podobnie jest w okolicznych spożywczakach. Tu regułą stało się to, że zakupy robione są "na krechę".
- Ludzie biorą towar, później jadą zarobić do Niemiec i dopiero po kilku miesiącach regulują zaległe rachunki. Są zdesperowani i narzekają, że taka sytuacja to wina miejscowych władz - twierdzi Mirosław Biernacki, właściciel sklepiku w centrum miasta.
Jego zdaniem gmina przede wszystkim powinna ściągać inwestorów, którzy utworzą nowe miejsca pracy i starać się o więcej unijnych środków, a nie wystawiać kosztowne budowle.
Potwierdzają to opozycyjni radni. Twierdzą, że gminne finanse pogrążyła budowa miejscowej hali.
- Gmina nie pozyskała na ten cel unijnych dotacji. To był błąd - uważa Marek Przybylski, gminny radny poprzedniej kadencji.
Otwarty w tym roku sportowy obiekt kosztował 8 mln zł. Gmina wzięła na ten cel kredyt. Zobowiązania spłacać będzie przez 14 lat. I to właśnie to zadłużenie, zgodnie z nowym rozporządzeniem Ustawy o Finansach Publicznych, należy uwzględnić przy obliczaniu zadłużenia samorządu.
- Obecnie wynosi ono 94 proc. uzyskiwanych dochodów. Był jednak moment, że przekroczyło nawet 100 proc. To dużo więcej, niż dopuszczalny próg 60 proc. - tłumaczy Józef Chodarcewicz, prezes Regionalnej Izby
Więcej na ten temat we wtorkowym, papierowym wydaniu Głosu Szczecińskiego. Kup e-wydanie Głosu nie wychodząc z domu
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?