W kuchni musi być bałagan. Autorka kulinarnego bloga ze Szczecina opowiada o gotowaniu "bez filtra" [ZDJĘCIA]

Agata Maksymiuk
Agata Maksymiuk
fot. Joanna Byczkiewicz
Deser z galaretką w kształcie ukwieconej doniczki, tort w kształcie pieńka z lukrowymi grzybkami, a może po prostu pierogi, ale z soczewicą w towarzystwie czerwonej papryki? Pomysłowość Joanny Byczkiewicz, autorki kulinarnego bloga O, pietruszka!, nie ma granic. Ale co ważniejsze, jest to pomysłowość, którą łatwo wpuścić do własnej kuchni. Sprawdźcie sami.

Zaczniemy od nieco podchwytliwego pytania - co jadłaś na śniadanie? Liczę na szczerość (uśmiech)

– Jadłam szakszukę z podsmażoną cebulką, brązowymi pieczarkami i czerwoną fasolką w sosie pomidorowym, podaną z jajkami sadzonymi. Nasze śniadania często tak wyglądają. Lubimy różnorodność. Wśród tych popularniejszych propozycji są też owsianki i sałatki… Zależy na co mamy ochotę.

Pytam, bo gotowanie jest dziś bardzo modne, a od gotowania w kuchni modniejsze jest chyba tylko relacjonowanie gotowania. Ale czy te relacje są prawdziwe?

- Zawsze staram się przygotowywać dla mojej rodziny oryginalne dania. Nie przepadam za nudą w kuchni. Mój mąż bardzo się do tego przyzwyczaił, co daje się we znaki, kiedy wychodzimy zjeść w mieście. Bierze wtedy menu i po chwili słyszę: nie ma tu nic ciekawego, Asia przecież ty ugotujesz nam coś lepszego (śmiech). Na pewno nie robię relacji z każdego wejścia do kuchni. Zdarza mi się też podać na śniadanie czy kolację kanapki. Choć są i dni kiedy organizuję sesję zdjęciową dwóm, a nawet trzem potrawom. Wbrew pozorom, to bardzo wymagające. Panuje teraz taki trend, że na zdjęciu musi się dużo dziać. Podoba mi się ten zamysł, ale to sprawia, że do zdjęć muszę się wcześniej przygotować - iść na zakupy, wybrać odpowiednie składniki i dodatki. Muszę przemyśleć, co i jak rozstawić. Moja dwuletnia córka chętnie się w to angażuje, podjadając mi co nieco (śmiech). Mimo to, te „zdjęciowe dania” nie różnią się od tych, które zjadamy bez wcześniejszego sfotografowania.

A co z bałaganem w kuchni? Czy naprawdę można upiec ciasto, zrobić sałatkę i ugotować zupę bez sterty naczyń w zlewie, rozlanej śmietany czy obierek na podłodze?

- Dzięki konkursom kulinarnym, w których miałam okazję uczestniczyć, poznałam wiele ciekawych osób, m.in. uczestników programu Master Chef czy Ewę Wachowicz, prowadzącą autorski program o gotowaniu. Oglądając telewizję rzeczywiście można odnieść wrażenie, że kucharze po prostu nie robią wokół siebie bałaganu. To nieprawda. Z pierwszej ręki wiem, że na planie pracuje cały sztab ludzi, który zajmuje się bieżącym sprzątaniem. Dzięki tym osobom kuchnia lśni. W mojej domowej kuchni takiego sztabu nie ma, więc jest bałagan. To zupełnie normalne! Powiem więcej, zdarza mi się nawet nie sprzątać na bieżąco (śmiech). Nie dajmy się zwieść magii telewizji.

W takim razie social media pomagają czy przeszkadzają w kuchni? Na platformach społecznościowych raczej panuje tendencja przesady.

- Po tym jak założyłam bloga zauważyłam, że znajomi, którzy dodali mnie do obserwowanych, zaczęli częściej publikować na prywatnych relacjach posty związane z jedzeniem. Co jakiś czas dostaję też wiadomości z gratulacjami, podziękowania za kulinarne inspiracje, niektórzy piszą wprost, że - specjalnie zaglądają na Instagram zobaczyć, co przygotowałam tym razem, ponieważ mają ochotę na coś nowego, ciekawego. To budujące i jak najbardziej pozytywne, bo zachęca innych do działania. Oczywiście, może być też demotywujące, jeśli dajmy na to, użyję trudno dostępnego składnika. Ktoś może się sfrustrować i szybko zrezygnować z gotowania, bo - skąd on ma ten składnik wziąć, bo jest za drogi, bo go nie zna. Mam tego świadomość, dlatego staram się w moich przepisać używać znanych i powszechnie dostępnych elementów. Odpowiadając na pytanie, myślę że media społecznościowe pomagają, a na pewno inspirują.

Co Cię skłoniło do tego, by osiąść z kulinarnymi pomysłami w internecie?

- Zawsze bardzo lubiłam gotować. Jestem córką leśniczego, pochodzę w okolic Barlinka i wychowałam się w leśniczówce. Grzyby, owoce leśne czy dziczyzna nie są mi obce. Znam to od podszewki. Tata hodował również pszczoły, mieliśmy sad, uprawialiśmy też pomidory. Kiedy byłam nastolatką, moi rówieśnicy w wakacje uciekali na plażę, a ja wolałam w domu gotować sos pomidorowy. Byłam zakochana w spaghetti, a że mama zabroniła mi kupować „gotowców” w torebkach, to robiłam sos do słoików, na zapas (śmiech). Uwielbiam nie tylko gotować, ale i jeść. Moi bliscy doskonale o tym wiedzą, to oni mnie nakłonili, żebym założyła bloga.

A dla kogo jest to blog? Każdy autor, pisząc stara się dotrzeć do konkretnej grupy ludzi.

- Mój blog jest dla każdego. Z tego co zauważyłam, większość odbiorców stanowią kobiety i to w różnym wieku. Są dziewczyny, które jeszcze nie miały nic wspólnego z gotowaniem, ale są też dojrzałe kobiety, które szukają inspiracji. Na Facebooku na pewno zagląda do mnie odrobinę starsze pokolenie. Na Instagramie znacznie młodsze. Oczywiście, pojawiają się również panowie, ale są w mniejszości. Zależy mi na pewno, żeby docierać do osób, które zamiast iść do sklepu i kupić gotowe, wolą zakasać rękawy i zabrać się za pieczenie czy gotowanie.

W opisie Twojego bloga czytamy, że starasz się propagować też pomysły na zdrową żywność - co to znaczy? Czym jest ta zdrowa żywność?

– Diety są dziś bardzo popularne. Nie wykluczam, że wiele osób naprawdę musi z nich korzystać ze względu na różnego rodzaju nietolerancje. Jest jednak grono osób, które robi to tylko ze względu na modę. Ja staram się znaleźć złoty środek. Kluczem do tego jest czytanie składu i wybieranie produktów z jak najkrótszym. Stawiam na owoce, warzywa, produkty jak najmniej przetworzone. Często sięgam po wyroby eko, bio oraz te prosto od rolnika, ale jestem też klientką dyskontów. Poza tym, jak każdy, czasem mam ochotę na coś mniej zdrowego jak choćby frytki. Zjem je, ale pamiętam o umiarze. Równowaga jest bardzo ważna. I właśnie o tę równowagę opiera się moja filozofia.

A gdyby poproszono Cię o przygotowanie dania na bazie produktów, z których składem się nie zgadzasz - zrobiłabyś to? W dobie mediów społecznościowych to popularne sytuacje.

- Nie, na pewno nie. W mediach społecznościowych wszystko trzeba robić z głową. Nie można zgadzać się w ciemno na współpracę ze sponsorem, tylko dlatego, żeby ludzie zobaczyli, że firmy zaczęły zwracać uwagę na twojego bloga. Nie warto się sprzedawać.

A w jaki sposób tworzysz przepisy? Skąd czerpiesz inspiracje?

– Ogromną inspiracją są dla mnie mama i moje babcie. Zawsze gotowały prosto, ale smacznie. Telewizja i programy kulinarne również wpływają na moją kuchnię. To, czego unikam, to kopiowanie. Jeśli znalazłam ciekawy przepis i chcę się nim podzielić z innymi, to wcześniej opracowuje go tak, aby zawierał „mój składnik”, który go wyróżni. Poza tym zdarza mi się też pójść na ryneczek, zrobić małe zakupy, a później z nich spontanicznie skomponować coś smacznego.

Dobry przepis wystarczy żeby przygotować smaczne jedzonko? Czy potrzebne są jeszcze umiejętności lub nazwijmy to nieco górnolotnie - talent?

- Każde danie da się odtworzyć, choć może to nie wyjść zgodnie z intencjami. Na efekt końcowy ma wpływ wiele czynników - jakość i rodzaj składników oraz to czy gotujemy na gazie lub na płycie indukcyjnej. Ważne jest też czy robimy to na szybko, byle było czy wkładamy w to miłość.

Miłość to chyba ważny składnik.

- Gotuję przede wszystkim dla męża i córki, więc miłość to kluczowy składnik.

Joanna Byczkiewicz

autorka bloga „O pietruszka!”. Laureatka wielu konkursów kulinarnych. Do jej osiągnięć należy m.in. I miejsce w konkursie „Przypraw nas o zachwyt”, I miejsce w konkursie „Poznaj regionalną kuchnię”, gdzie zwyciężył jej autorski przepis na paprykarz czy też I miejsce w konkursie marki Ambition na ciekawą przekąskę dla dzieci. Jej kulinarne pomysły i fotografie można znaleźć na www.opietruszka.pl, a także w mediach społecznościowych.

Wywiad opublikowany w MM Trendy (wrzesień 2019)

ZOBACZ TEŻ:

Poznajcie autorów kulinarnego bloga Eintopf i prekursorów ko...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Komentarze

Komentowanie artykułów jest możliwe wyłącznie dla zalogowanych Użytkowników. Cenimy wolność słowa i nieskrępowane dyskusje, ale serdecznie prosimy o przestrzeganie kultury osobistej, dobrych obyczajów i reguł prawa. Wszelkie wpisy, które nie są zgodne ze standardami, proszę zgłaszać do moderacji. Zaloguj się lub załóż konto

Nie hejtuj, pisz kulturalne i zgodne z prawem komentarze! Jeśli widzisz niestosowny wpis - kliknij „zgłoś nadużycie”.

Podaj powód zgłoszenia

Nikt jeszcze nie skomentował tego artykułu.
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński
Dodaj ogłoszenie