Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W czyje ręce nasze dzieci?

Paweł Słomkowski, 20 czerwca 2006 r.
Rys. Tomasz Wilczkiewicz
Żeby zostać wychowawcą nie trzeba mieć nawet matury, wystarczy kurs.

Dla naszych dzieci zaczyna się czas wakacyjnych wyjazdów. Nie wiemy i nie sprawdzamy zazwyczaj kto opiekuje się nimi na obozach i koloniach. Bywa, że dochodzi do drastycznych sytuacji. Wracamy do nich nieprzypadkowo. Problem, kto będzie opiekował się naszymi dziećmi podczas letniego wypoczynku, nadal pozostaje otwarty. Okazuje się bowiem, że wychowawcą może zostać prawie każdy. Nikt nie sprawdza, czy ludzie ci mają predyspozycje do pracy z dziećmi, odpowiednie doświadczenie, ani nawet czy byli karani.

- Od lat wysyłam dzieci na kolonie - mówi Barbara Hotomska ze Szczecina, matka dwóch synów. - Narzekają, że wychowawczyni była wredna, albo pan, który prowadził gimnastykę dawał im niezły wycisk. Czasami nic nie chcieli mówić. Bagatelizowałam to. Nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby sprawdzić, co to za ludzie są wychowawcami na koloniach.

Więcej w papierowym wydaniu "Głosu".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński