Rodzina Głodowskich w jednej chwili znalazła się w bardzo trudnej sytuacji. W nocy z 5 na 6 maja ogień zniszczył ich stadninę koni w podstargardzkim Lipniku.
- Szczęście w nieszczęściu, udało się w porę wyprowadzić wszystkie zwierzęta na zewnątrz - mówi Daria Marzyńska, znajoma właściciela stadniny koni. - Spłonęły całe dwa piętra stajni, na których znajdowała się karma dla koni oraz narzędzia i sprzęty niezbędne do utrzymania zwierząt. Budynek nie nadaje się do użytku, gdyż ściany nie mają podparcia, a i nie wiadomo, czy nie grozi mu zawalenie. Ocalało jedynie siedem boksów zewnętrznych, a koni jest kilkadziesiąt. Do tego dochodzą psy i kozy. Zwierzęta zostały dosłownie bez dachu nad głową.
Jak dotąd, nie jest znana przyczyna pożaru. Mogło to być podpalenie albo zwarcie instalacji elektrycznej. Właściciel stadniny nie ma szans na pieniądze z ubezpieczenia, bo jego mienie nie było ubezpieczone. Natomiast budynek nie należy do niego. On jest dzierżawcą.
- Właściciel mówi, że mam kilka dni na opuszczenie tego miejsca, wyprowadzenie zwierząt - mówi Krzysztof Głodowski. - A gdzie mam przenieść trzydzieści koni?
Znajomi rodziny Głodowskich gdzie mogą proszą o pomoc dla poszkodowanych. Liczą na najmniejsze nawet wsparcie, finansowe lub rzeczowe. Potrzebne są narzędzia, pasza, słoma, siano. Gmina Stargard zapewnia, że chce pomóc.
- Na razie wspólnie z rolnikami przygotowujemy zbiórkę siana i słomy - mówi Kazimierz Szarżanowicz, wójt gminy Stargard. - Będziemy chcieli uruchomić też inną pomoc. Ale potrzeba trochę czasu na ustalenia, bo właściciel stadniny nie jest zameldowany w Lipniku.
Więcej o akcji: Pomoc dla koni ze spalonej stajni w Lipniku
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?