Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vineta Wolin jeszcze w lidze nie odpaliła

Jakub Lisowski
Vineta Wolin (ciemne stroje) ma na razie jeden punkt za remis z Leśnikiem Manowo.
Vineta Wolin (ciemne stroje) ma na razie jeden punkt za remis z Leśnikiem Manowo. Jacek Wójcik
A Wikingowie rozpoczęli czwartoligowe rozgrywki od dwóch porażek A Dopiero w ostatni weekend zdobyli pierwszy punkt, ale po remisie z Leśnikiem Manowo euforii nie było.

Jeszcze przed rozpoczęciem sezonu prezes klubu Jacek Kowalczyk podkreślał, że w Wolinie udało się zatrzymać najważniejsze ogniwa drużyny z ostatnich sezonów, więc zespół powinien być co najmniej w czołówce rozgrywek.

- Chcemy wspólnie odbudować dobre imię Vinety - dodawał Adam Nagórski, snajper wolińskiej drużyny.

Vineta wciąż jednak nie odbudowała się po spadku z III ligi, a start rozgrywek był mizerny. Dwie porażki - z Gryfem Kamień Pomorski oraz z Sokołem Karlino - to było dużo poniżej oczekiwań. Dopiero mecz z Leśnikiem Manowo zakończył się podziałem punktów.

- Mamy trudny początek, ale ja przed tym przestrzegałem. Owszem z ubiegłorocznej kadry pozostało ośmiu zawodników, ale trzech leczy kontuzje bądź ma obowiązki służbowe i nie są w stanie nam teraz pomóc. Trwa przebudowa zespołu. Sprawdzałem i w meczach średnia wieku naszej drużyny wynosiła 23 lata, a bywało i mniej - mówi Daniel Skok, od tego sezonu trener Vinety.

Szkoleniowiec zwraca uwagę na trudny terminarz i ligową rzeczywistość.

- Na początek mieliśmy derby z Gryfem Kamień. Uważam, że karny dla Gryfa był niepotrzebny, ale nie zwalam winy za porażkę na sędziego. Później graliśmy z Sokołem, który pewnie wywalczył awans z V ligi, w której zanotował chyba jedną porażkę i latem się wzmocnił. Były okazje, by z nim nie przegrać, ale rywal zamknął się na swojej połowie, a gdy jeszcze strzelił bramkę, to już nic nie robił, tylko pilnował wygranej. Niestety, ale na spadkowicza wszyscy się nastawiają, nie chcą grać otwartej piłki. A my mamy z tym kłopot - wyjaśnia Skok.

Trener Vinety liczy, że wkrótce jego zespół odpali na dobre i zacznie systematycznie punktować, ale zarazem bardzo ostrożnie podchodzi do kwestii miejsca w tabeli.

- Okres przygotowawczy był nerwowy. Było sporo wątpliwości, kto zostanie, kto odejdzie. Tuż przed inauguracją dołączyła do nas grupa 19-latków z Salosu Szczecin. Wszyscy się teraz zgrywamy, próbujemy czegoś się nauczyć. I młodzi i starsi, którzy wiosną w zasadzie tylko przegrywali, muszą też odbudować wiarę w swoje możliwości. Potrzebujemy jeszcze czasu. O awans raczej bić się nie będziemy, ale chcemy w oparciu o młodych zawodników zbudować solidną drużynę na kolejne rundy i sezony - dodaje Skok.

W sobotę czwartoligowcy rozegrają piątą kolejkę sezonu 2017/18, a pierwszą wrześniową. Vineta o godz. 16 podejmie Hutnika Szczecin. Rywal nieobliczalny, potrafiący wygrać w Karlinie 4:1 czy też przegrać derbowe spotkanie z Jeziorakiem 0:3. Hutnik w tym sezonie pokonał już Gryfa Kamień Pomorski 4:3.

Gryf podejmie Rasel Dygowo (godz. 17), który rozpoczął sezon od dwóch porażek i remisu.

Trzeci „bałtycki” zespół w IV lidze - Rega Trzebiatów z Osadnikiem Myślibórz zagra dopiero w środę o 17. Mecz przełożono ze względu na rozgrywany w tym tygodniu m.in. w Trzebiatowie turniej o Puchar Syrenki dla ośmiu europejskich reprezentacji do lat 17.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński