Spotkanie rozpoczęło się znakomicie dla przyjezdnych, które już w 9. minucie prowadziły 5:1. Pogoniarki uparły się na niecelne rzuty i ten dystans mógłby być większy, gdyby nie kilka znakomitych interwencji Adrianny Płaczek. Reprymenda Adriana Struzika podziałała i nasz zespół zaczął lepiej się prezentować. Już po kwadransie gry był remis, a w 22. minucie szczecinianki prowadziły nawet 12:9. Przede wszystkim procentowała dobra defensywa i skuteczne kontry. Nasze zawodniczki odrobiły taktyczną lekcję i rzucały elektrycznej Weronice Gawlik pomiędzy nogami, gdy ta chciała bronić tzw. pajacykiem. Dobrze też grą kierowała Valentina Blazevic.
- Valentina, Valentina - tej dziewczyny nikt nie zatrzyma - śpiewali kibice o chorwackiej rozgrywającej.
Ale tak słodko i dobrze nie było. Krótki przestój, dwa odpały i Selgros doszedł na remis. Tyle, że mistrz grał nierówno - w ataku pozycyjnym zaproponował ledwie jedną akcję, a w dodatku był mało skoncentrowany. Pożytek z tego zrobiła Moniky Bancilon. Brazylijka pierwszą akcję zmarnowała, jak juniorka, ale skoro szkoleniowiec nie spojrzał na nią ze złością, to postanowiła się zrehabilitować i kolejne próby udanie finalizowała, nic nie robiąc sobie nawet z regulaminowej przerwy.
Przewaga Pogoni wzrosła do 6 bramek zaraz po przerwie, a takiego kapitału wciąż aktualne wicemistrzynie już nie zmarnowały. Selgros nie był w stanie zepsuć dobrego nastroju Płaczek, a co za tym idzie spokoju zawodniczek z pola. Dopiero w końcówce - lublinianki zbliżyły się na trzy bramki (22:19), ale po przerwie na żądanie do bramki trafiła Bancilon i było znów spokojniej.
Pogoń Baltica Szczecin - Selgros Lublin 25:21 (12:9)
PB: Płaczek 1, Krupa - Blazević 4, Bancilon 6, Zawistowska 6, Królikowska 6, Jaszczuk, Szczecina, Koprowska 2, Zimny, Kochaniak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?