Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ustawki szalikowców

Paweł Stężała, 23 grudnia 2005 r.
Bez nich nie może się odbyć żadne widowisko piłkarskie. Bywa jednak, że są także zagrożeniem. Ostatnio znowu zrobiło się głośno o kibicach-szalikowcach. Tym razem przy okazji "ustawki" z kolegami z Niemiec.

Kibice towarzyszą swojej ukochanej drużynie na dobre i złe. Czasami są jednak nadgorliwi, a ich wewnętrzny kodeks można często kojarzyć z więzienną grypserką, czy wojskową falą. Tytułowe "ustawki" to regularne bitwy skrajnych fanów dwóch różnych drużyn, a nawet - jak okazało się w ostatnią niedzielę listopada - nacji.

Wielka bójka

Około 100 niemieckich i polskich chuliganów uczestniczyło w bitwie, jaka rozegrała się w lesie po niemieckiej stronie granicy. Stu niemieckich policjantów zatrzymało i przeszukało 45 Niemców, którzy przybyli 15 samochodami oraz autobus z 53 Polakami, po otrzymaniu informacji, że planują oni bójkę w pobliżu miejscowości Briesen w Brandenburgii, 60 km na wschód od Berlina. Obywateli polskich po wylegitymowaniu zwolniono.

Przeciwko niemieckim uczestnikom zajścia wdrożono postępowanie wyjaśniające. Odpowiedzą oni za napaść i zakłócanie porządku.

Niemcy uczestniczący w bójce to nie tylko stadionowi chuligani, ale też tzw. "bramkarze" z klubów nocnych i motocykliści, pochodzący głownie ze wschodnich landów. Po obu stronach było wielu rannych. Ponoć chodziło o to, kto będzie rządził na ulicach miast podczas przyszłorocznych MŚ...

Kodeks

Wrogiem numer jeden każdego kibica-chuligana - w myśl wewnętrznego regulaminu, który można znaleźć nawet na stronach internetowych - powinna być policja. Każda grupa szalikowców jest zobligowana wstawić się w obronie innej ekipy, która walczy z policją. Nie ma tu znaczenia czy policja "pałuje" kibiców Widzewa, Legii, Lecha czy innych, druga strona powinna wstawić się za poszkodowanymi - niezależnie od tego, czy się lubią, czy nie.

Szefowie grup mają do siebie namiary. Na bitwy grupy kibiców umawiają się najczęściej telefonicznie. Spotykają się także podczas pojedynków międzypaństwowych, kiedy panuje pokój między zwaśnionymi klubami. Uzgadniają, że "wojowników" będzie po 50 z obu stron. Nie zawsze jednak wszyscy przestrzegają reguł.

Jeśli szalikowiec ratuje się ucieczką, zostaje karnie wykluczony z grupy. Branie nóg za pas nie przystoi prawdziwemu "hools". Według kodeksu szalikowców lepiej porządnie oberwać niż salwować się ucieczką, choćby wróg był znacznie liczniejszy.

Bitewna liga kibiców

W Holandii praktycznie od zawsze panowała wojna pomiędzy kibicami Feyenoordu Rotterdam a Ajaksu Amsterdam. Pewnego dnia doszło do dużego starcia podczas którego zginął jeden z fanów Ajaxu - przywódca grupy. Obie drużyny grały wtedy mecze wyjazdowe, a kibice obu drużyn umówili się w tym czasie na zadymę na neutralnym terenie. Z Ajaxu stawiło się 100 osób a z Feyenoordu 150. Całe zajście trwało około 10 minut.

Marne to wzorce, ale w Polsce również praktykowane są tego typu spotkania. Grupy kibiców umawiają się najczęściej z dala od stadionu, na leśnych polanach i walczą na gołe pięści. Niektórzy z nich zabierają ze sobą kamery wideo i nagrywają starcie. Podczas jednej z takich bitew zginął nawet kibic z Wrocławia.

Hools

Subkultura kibicowska, czyli tak zwany ruch "hools", dotarł do Polski w latach 80-tych. Po Anglii, Francji, Włoszech i Niemczech pewne zachowania i stadionową mentalność przejęli także fani piłkarskich drużyn z Europy Wschodniej.
Nazwa pochodzi od nazwiska jednej z rodzin angielskich, która swymi wybrykami i zachowaniem dała początek tejże subkultury. "Hools" (z ang. czyt.: huls) to nazwa człowieka który uważa się za kibica - chuligana. Przychodzi na mecze swojej ukochanej drużyny na swój stadion oraz jeździ na wyjazdy, nie tylko po to by obejrzeć mecz piłkarski, ale również po to, aby się poawanturować z kibicami innych drużyn.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński