Marek F. bardzo się stara o zachowanie anonimowości. Na wczorajszej rozprawie jego adwokat po raz drugi złożył wniosek o wyłączenie jawności procesu. Tym razem powodem miałyby być nagłówki artykułów prasowych i komentarze internautów.
- Wzbudzają obawy u mojego klienta, a nagłówki są prześmiewcze i mogą wpłynąć na nieprawidłowy osąd sprawy - uzasadniła adwokat.
Na reakcję sędzi Patrycji Gac nie trzeba było długo czekać.
- Sąd w swoich decyzjach jest niezależny i niezawisły i nie kieruje się nagłówkami. Poza tym jedną z zasad procesu karnego jest jawność, a opinia publiczna ma prawo do informacji - uzasadniała odrzucenie wniosku obrony.
Przez większą część wtorkowej rozprawy panowała nerwowa atmosfera, za sprawą nieprecyzyjnych wyjaśnień oskarżonego.
Chodzi m.in. o konkretne ustalenie przebiegu zdarzenia. Doszło do tego, że sąd poprosił urzędnika o narysowanie na mapie Szczecina miejsc, w których doszło do incydentu z Piotrem K.
ZOBACZ TEŻ:
Rok temu w centrum Szczecina między obu panami doszło do scysji, której efektem jest ten proces. Ich wersje są diametralnie różne, a prokuratura wierzy Piotrowi K. Mężczyzna twierdzi, że przez niebezpieczny manewr urzędnika o mały włos nie spadł z roweru. Gdy próbował zwrócić kierowcy uwagę, zobaczył wycelowaną w siebie broń. Wystraszył się i zawiadomił policję.
Marek F. nie zaprzecza, że wyciągnął broń (każe ją nazywać straszakiem hukowym). Twierdzi, że wyjął ją ze schowka w samochodzie i położył na kolanach, bo obawiał się rowerzysty.
- To on był agresywny. Groził i wyzywał. Obijał się o inne auta, potem zarysował moje, a gdy postukałem się w czoło, ruszył za mną. Dlatego wyjąłem straszaka - mówi.
Na kolejnej rozprawie mają zeznawać świadkowie.
ZOBACZ TEŻ:
Wybory samorządowe 2024 - II tura
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?