Nasz Czytelnik w nowym roku będzie musiał wymienić dowód osobisty. Chciał mieć ten obowiązek za sobą już w tym roku. Jednak do tej pory nie może tego zrobić, bo urzędnicy zmienili nazwisko jego matki.
Wmawiają inne
Nieżyjąca już matka Mieczysława Kulczyckiego ze Stargardu nazywała się Maria Jędrzejowska. Takie nazwisko widnieje na akcie zgonu, wystawionym przez stargardzki Urząd Stanu Cywilnego, ale... tylko tam. Inne urzędy zupełnie pokręciły pisownię nazwiska.
Na odpisie skróconym aktu urodzenia w naszym urzędzie miejskim jest nazwisko "Jędrzejewska", zaś w wydanym na podstawie decyzji sądu akcie urodzenia w USC Szczecin-Śródmieście "Jędzzejowska".
Poprawność nazwiska można stwierdzić na podstawie aktu urodzenia lub aktu małżeństwa. Tych nasz Czytelnik ich nie posiada, usłyszał więc, że dowodu nie dostanie.
- Udowadniają mi, że mama miała inaczej na nazwisko! - denerwuje się Mieczysław Kulczycki. - Skąd oni to wzięli? Na jakiej podstawie wpisane są tamte nazwiska? Bałaganu narobili i teraz nie ma komu tego naprawić.
Miejscem, w którym jest szansa na uznanie poprawnego nazwiska, widniejącego na akcie zgonu, jest USC w Stargardzie, który zresztą ten akt wystawił.
- Szkoda człowieka - mówi Henryk Kędzierawski, kierownik USC w Stargardzie. - Robimy co się da, by pomóc ludziom. Niepotrzebnie zmieniono ustawę, nakazującą wymieniać dowody... Jest problem, bo oprócz aktu urodzenia najważniejszy jest akt małżeństwa, a kiedyś śluby często były udzielane bez dokumentów. Może byśmy jednak na podstawie aktu zgonu sprostowali...?
Odsyłany gdzie indziej
Okazało się, że były to tylko obiecanki. Nasz Czytelnik został odesłany ze stargardzkiego do szczecińskiego USC oraz do... sądu w Szczecinie.
- Zaproponowano mi nawet, by wpisać "brak danych", wtedy dostanę dowód - opowiada M. Kulczycki. - Durnia ze mnie robią?! Sumienie mi nie pozwala tak napisać o matce. Nie zgodzę się na to. Mam 73 lata i nie będę na stare lata się po sądach włóczył. W USC byłem trzy razy i na tym poprzestanę! Mam dość tych drętwych rozmów bez sensu. Już mi się to śni po nocach.
Także "Głos" był odsyłany od Annasza do Kajfasza. To znaczy ze stargardzkiego USC do szczecińskiego USC i na odwrót.
- Takich spraw jest dużo, nawet kilkanaście dziennie - przyznaje Iwona Osmańska, kierownik USC w Szczecinie. - Nie ma co się denerwować, wszystko zależy od dobrej woli kierownika stargardzkiego USC. Podpowie, jak napisać do nas podanie z błędami, które trzeba sprostować. My sprawdzimy dokumenty źródłowe. Tak poza tym, to jest jakiś dziki upór urzędników, by do wyrobienia dowodu żądać wszystkie dane!
Mieczysław Kulczycki nie pójdzie już do urzędu. Nie chce zastosować się do przysłowiowej zasady "pisz pan na Berdyczów". "Głos" będzie nadal śledził rozwój jego sprawy.
Czy trafi do sądu, by tam naprawiać urzędnicze pomyłki, czy jednak będzie "dobra wola" urzędników, by umożliwić bezproblemowe wyrobienie dowodu?
O wyniku będziemy informować na naszych łamach.
Interwencje. Czekamy pod numerem 578 47 24.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?