Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uroki kampanii, czyli lokomotywy wyborcze i polityczni oszuści

Dr Piotr Chrobak
Jak przed każdymi wyborami, analityków sceny politycznej, a zwłaszcza samych kandydatów elektryzuje temat składu oraz kolejności nazwisk na listach wyborczych. Kto dostanie tzw. miejsce biorące, a kto będzie tylko polityczną przynętą na głosy wyborców?

Choć tym razem sytuacja może być nieco inna. Po tym jak pojawiła się informacja, że Pan Biedroń jeżeli wystartuje i wygra, to nie przyjmie mandatu, gdyż zależy mu tylko na wzmocnieniu swoim nazwiskiem listy, to inne ugrupowania mogą przyjąć podobną strategię. Jeżeli tak się stanie to warto się zastanowić, czy prawdziwymi kandydatami będą liderzy list, czy osoby zajmujące drugie i trzecie miejsca, a „jedynki” będą pełnić jedynie rolę naganiaczy?

W tej sytuacji jeżeli ktoś dostanie mandat i go nie przyjmie lub przyjmie, a następnie wystartuje w jesiennych wyborach do parlamentu krajowego, to czy nie będzie to najzwyklejsze polityczne oszustwo? Ronald Regan mawiał, że „Polityka jest drugim najstarszym zawodem świata. Dochodzę do wniosku, że bardzo podobnym do pierwszego”, więc trudno tu mówić o uczciwości, jednak cytując innego klasyka „warto być przyzwoitym”.

Problem ten rozwiązałaby zmiana ordynacji wyborczej, żeby w momencie kandydowania do innej instytucji, taki polityk automatycznie tracił dotychczas sprawowany mandat. Kłopot pozostałby tylko z tymi „naganiaczami głosów”, którzy nie pełniliby żadnego mandatu. Ale to już kwestia wspomnianej przyzwoitości.

W naszym zachodniopomorsko-lubuskim okręgu, możemy liczyć na trzy mandaty, a jak frekwencja by wyjątkowo dopisała to może na cztery. Analizując dotychczasowe kampanie i obecne zapowiedzi PiS-u, to Koalicja Europejska ma szanse na dwa mandaty, a PiS na jeden lub dwa, w zależności od wspomnianej frekwencji. Chyba, że Wiosna nas zaskoczy.

Jednak wydaje się, że liczyć się będą dwa komitety. PiS-u i jego satelitów oraz Koalicji Europejskiej, czyli m.in. PO, Nowoczesnej, SLD i PSL. Na coraz silniejszy komitet KE, PiS musiał odpowiedzieć mocnymi kandydatami. Dlatego w tej sytuacji nie powinno zaskakiwać, że na pierwszym miejscu listy PiS ma stanąć najsilniejsza postać w naszym regionie, czyli Joachim Brudziński. Jeżeli na dalszych miejscach znajdą się Czesław Hoc i Elżbieta Rafalska, to lista ma szanse powodzenia.

Natomiast, dla KE dużym wzmocnieniem może być PSL. PO, Nowoczesna i SLD opierają się głównie na elektoracie miejskim, który w pewnym sensie się zazębia. Natomiast ludowcy gwarantują głosy z terenu, co oznacza, że ten elektorat będzie się uzupełniał.

Ciekawe jak lokalna PO przyjmie drugie miejsce dla Bartosza Arłukowicza, gdyż liderem listy ma zostać prof. Bogusław Liberadzki z SLD. To doświadczony europarlamentarzysta, który w naszym okręgu osiąga dobre wyniki, co zawsze dawało mu mandat, nawet jak Sojusz miał problemy w innych okręgach. Natomiast Pan Arłukowicz jest rozpoznawalny, ale w europarlamencie będzie nowicjuszem. Ciekawe co go faktycznie skłoniło do kandydowania? Na koniec warto zauważyć, że jeżeli na liście KE, tak jak w poprzednich wyborach na liście PO, dojdzie do „wojny domowej” to Koalicja może mieć poważny problem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński