Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uratowali oficera greckiego statku

Krystyna Pohl
Krzysztof Kielek jest absolwentem Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Wiele lat pływał na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej i u obcych armatorów.
Krzysztof Kielek jest absolwentem Wyższej Szkoły Morskiej w Szczecinie. Wiele lat pływał na statkach Polskiej Żeglugi Morskiej i u obcych armatorów.
Kasia to niewielki stateczek inspekcyjny Urzędu Morskiego w Szczecinie. Jej załoga uratowała Greka - starszego oficera, który wypadł z greckiego masowca do Odry i zaczął tonąć.

Do zdarzenia doszło w pobliżu Elewatora Ewa. Trwał wyładunek zboża z greckiego statku Pontokratis. Oficer Vlasios Veskoukis schodził po sztormtrapie, by sprawdzić zanurzenie statku. Nie wiadomo jak to się stało, że spadł do rzeki.

W tym czasie przepływał w pobliżu stateczek inspekcyjny Kasia, którym dowodził Krzysztof Kielek. Tak wspomina tamto wydarzenie:

- Wraz z dwoma inspektorami ochrony środowiska wracaliśmy z inspekcji akwenu, na którym zaobserwowano plamę olejową. Dochodziła godzina piętnasta. Nagle usłyszeliśmy silny plusk, ale na powierzchni wody nic nie było widać. Zbliżaliśmy się do nabrzeża, gdy jeden z inspektorów zaczął krzyczeć, że w wodzie jest człowiek i tonie. Natychmiast zawróciliśmy, rzuciliśmy mu koło ratunkowe, ale on nie zdążył do niego dopłynąć. Tam są bardzo silne prądy i widzieliśmy jak szybko znoszą topielca i koło. Przez burtę podaliśmy mu linę i bosak, złapał linę i w trójkę z inspektorami Piotrem Nowosielskim i Dariuszem Pietrzyńskim wyciągnęliśmy nieszczęśnika na pokład. Było to trudne, bo był to kawał chłopa i miał na sobie gruby sweter i dwie kurtki nasiąknięte wodą. Był siny i zszokowany. Nie mógł wydusić słowa. W tym dniu woda miała tylko dwa stopnie. Ze statku marynarze obserwowali co się dzieje. Rzucili koło uwiązane na lince. Linka była za krótka i koło zawisło dwa metry nad wodą.

Uratowany przez kwadrans dochodził do siebie na pokładzie Kasi. Nie chciał pomocy lekarskiej. Potwierdził, że jest z tego greckiego statku i opowiedział jak doszło do wypadku. Jest w tym sporo jego winy, bo schodząc po sztormtrapie zupełnie się nie zabezpieczył pasem i liną.

Grecki oficer miał niewiarygodne szczęście. Gdyby nie załoga Kasi straciłby życie. Nikt nie usłyszałby jego wołania o pomoc, bo przy elewatorze zawsze jest bardzo głośno, a sam też nie wyszedłby z wody, bo tam jest bardzo wysokie nabrzeże.

Do zdarzenia doszło 2 marca, ale dowiedzieliśmy sie o tym dopiero teraz. Urząd Morski w Szczecinie chce uhonorować kapitana Kasi i dwóch inspektorów.
Grecki masowiec w tym samym dniu wieczorem opuścił Szczecin. O wypadku chciałam porozmawiać z agentem obsługującym statek w Szczecinie. Wpadł w panikę. Odmówił komentarza i zabronił podawania jego nazwiska i nazwy agencji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński