Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Tańskiego w Stargardzie. Mają dość krzyków u sąsiadów

Wioletta Mordasiewicz [email protected]
- Cierpimy przez nich - mówią Klaudia i Rafał (z lewej) oraz Stanisław i Elżbieta, małżeństwa mieszkające obok inkubatora.
- Cierpimy przez nich - mówią Klaudia i Rafał (z lewej) oraz Stanisław i Elżbieta, małżeństwa mieszkające obok inkubatora. Fot. Wioletta Mordasiewicz
Zachowanie byłych wychowanków domu dziecka, którzy zamieszkali w mieszkaniu wybudowanym w Stargardzie przez TBS coraz bardziej przeszkadza sąsiadom. Zarządca prosi o tolerancję.

Inkubator przy ul. Tańskiego w Stargardzie to pięć pokoi z kuchnią i jadalnią. Mieszka tam sześcioro byłych wychowanków domu dziecka. Mają powyżej 18 lat i będą tam do 25 roku życia.
Potem mogą dostać odrębne mieszkania. W inkubatorze mają się uczyć samodzielności.

W tym samym bloku mieszkają też inni lokatorzy. - Nie jesteśmy przeciwko nim - zastrzegają Rafał i Klaudia, młode małżeństwo, które mieszka przy inkubatorze. - Nie mieli łatwego życia. Ale my też potrzebujemy spokoju.

- Ostatnio impreza trwała do godz. 6 nad ranem - żali się pani Elżbieta. - Była głośna muzyka, krzyki, alkohol. Wychodzili na klatkę schodową i balkon. Lokatorzy mówią, że takie sytuacje się powtarzają.

- Jak to się nie zmieni, będziemy zmuszeni się stąd wyprowadzić - mówi pan Stanisław. Do inkubatora kilka razy wzywana była policja. Ostatnio w ubiegłym tygodniu.

- Lokatorzy nie chcieli składać oficjalnych zawiadomień - mówi Krzysztof Orzechowski ze stargardzkiej policji. - Sprawy kończyły się na pouczeniu. Tak też było po tej ostatniej imprezie.
Były wychowanek domu dziecka, który zorganizował imprezę, bardzo przeprasza swoich sąsiadów. I obiecuje poprawę.

- To była wyjątkowa sytuacja - tłumaczy się Ryszard. - Wpadli do mnie koledzy z Niemiec. Za bardzo się rozkręciliśmy, przyznaję. Zachowałem się bardzo głupio. Przepraszam. Więcej imprez nie będę tu organizował, obiecuję.

Wychowankami inkubatora zajmuje się opiekunka, która mówi, że w imprezie nie brała udziału pozostała piątka. - Oni byli w swoich pokojach - mówi Anna Zborowska. - Pytam sąsiadów o zachowanie moich podopiecznych. Jestem u nich każdego dnia, głównie wieczorem. Ostatnie
skargi były na przełomie maja i czerwca. Długo był spokój.

Rozmawiam z nimi, upominam. Trzeba ich trochę zrozumieć. Dopiero uczą się żyć. Kierownik Rejonu nr 1 przy al. Żołnierza w STBS zapewnia, że odkąd inkubator istnieje, ani razu nie miała na jego lokatorów skargi. Ale przyznaje, że w tym roku z jednym mieszkańcem inkubatora została rozwiązana umowa najmu. Nie przestrzegał regulaminu. Wrócił do rodzinnego domu.

- Będziemy takie konsekwencje wyciągać, jeśli lokatorzy nie będą przestrzegać ciszy nocnej - zapewnia Helena Walukiewicz, kierownik rejonu.

O większa tolerancję wobec sprawców ostatniego zamieszania prosi zarząd TBS. - Oni muszą zacząć funkcjonować samodzielnie - mówi Jadwiga Dąbrowska, wiceprezes STBS. - Trzeba im pomóc normalnie żyć. Oni nie mają wzorca. Uczestniczą w spotkaniach z psychologami, terapeutami. Tych młodych ludzi trzeba też nauczyć, że samodzielność to nie tylko prawa. Ale i obowiązki. Liczymy, że w tym pomogą także sąsiedzi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński