Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ulica Nocznickiego: Cierpią niewinni

Marek Rudnicki [email protected]
Tak wyglądały protesty mieszkańców kamienicy na Nocznickiego na początku czerwca 2010 roku.
Tak wyglądały protesty mieszkańców kamienicy na Nocznickiego na początku czerwca 2010 roku.
Właściciel kamienicy zażądał od Zakładu Wodociągów i Kanalizacji wyłączenia mieszkańcom wody. Mimo, że za nią płacą.

Sytuacja mieszkańców kamienicy przy ulicy Nocznickiego jest coraz gorsza. Właściciel zażądał od Zakładu Kanalizacji i Wodociągów, by od 19 kwietnia przestał dostarczać wodę do kamienicy.

- To nie takie proste - mówi Tomasz Makowski ze ZWiK. - Po pierwsze, jeśli mieszkańcy płacą za wodę, to nie widzę powodu, by ją im odciąć. Po drugie, jeśli właściciel nie dostaje pieniędzy, to sprawa między nim, a ZBiLK-iem. Z jakich powodów żąda odcięcia wody mieszkańcom?

Czy właściciel dostaje pieniądze ze ZBiLK-u, gdzie mieszkańcy płacą czynsz czy nie, tego nie wiadomo. Mieszkańcy bowiem po tym, jak syndyk Porty Holding stoczni sprzedał kamienicę z mieszkańcami prywatnemu inwestorowi, nadal wpłacali czynsze Zarządowi Budynków i Lokali Komunalnych.

Tak to zostało ustalone z miastem. Właściciel, Ryszard Olejnicki twierdził jakiś czas temu, gdy z nim rozmawialiśmy, że na jego koncie te pieniądze nie pojawiały się. Zażądał więc od miasta odszkodowania za to, że do niego nie spływały.

- Sytuacja przypomina pole bitwy, na którym mieszkańcy są w roli przypadkowych świadków, na których spadają kule i odłamki - mówi Joanna Rutkowska, mieszkanka kamienicy.

- To my cały czas ponosimy winę za to, że syndyk sprzedał kamienicę prywatnej osobie wraz z nami i my cierpimy. Prawnik ZBiLK-u, radca Krzysztof Kleczka złożył w tej sprawie pismo do sądu.

- Wnoszę o nakazanie powodom Ryszardowi i Danucie Olejnickim, aby zaniechali działań zmierzających do zaprzestania dostaw wody do budynku przy Nocznickiego 41 oraz wznowili oświetlenie klatki schodowej i piwnic budynku.

Już wcześniej bowiem właściciel wyłączył mieszkańcom światło w częściach wspólnych.

Właściciel skierował do sądu wobec wszystkich wniosek o eksmisję z mieszkań. Przy czym nie czuje się zobowiązany do zapewnienia im mieszkań zastępczych. Żąda, by zrobiło to miasto, a miasto odmawia.

Nadal nie uregulowany jest stan prawny kamienicy. Do końca nie wyjaśniono wątpliwości z okresu, gdy żył jeszcze poprzedni syndyk stoczni.

- Kamienica ma trzy klatki i lokatorom tylko jednej, pod numerem 43 stocznia sprzedała mieszkania, podczas gdy mieszkańcom dwóch pozostałych, tj. nr 41 i 42 konsekwentnie odmawiała - przypomina
Dariusz Michałowicz. - Nie mówiono jednak, dlaczego.

Nieżyjący już syndyk starej stoczni stwierdził jedynie w rozmowie z nami, lokatorami, że coś jest nie tak w papierach i chciał to wyjaśnić. Niestety, zmarł.

- Właściciel stosuje wobec nas metody jak za najgorszej komuny - mówi Joanna Rutkowska. - Cały czas jakieś szykany. Czy liczy na to, że nie wytrzymamy tej wojny nerwów i powiesimy się?

Nie udało nam się skontaktować z właścicielem kamienicy, którego chcieliśmy spytać, dlaczego żąda odłączenia wody.

Milczały telefony w jego firmie i komórkowy.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński