Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciążliwi klienci osiedlowego sklepu

Emilia Chanczewska
Aneta Cieślak, sprzedawczyni ze "Stokrotki” pokazuje, że przy wejściu do sklepu wisi karta informująca o zakazie spożywania alkoholu w sklepie i pod nim.
Aneta Cieślak, sprzedawczyni ze "Stokrotki” pokazuje, że przy wejściu do sklepu wisi karta informująca o zakazie spożywania alkoholu w sklepie i pod nim.
Wciąż nierozwiązany jest problem mieszkańców ul. Chopina 31. Pod ich blokiem zbiera się grupa pijaków, która wulgarnie się zachowuje, a po drugiej stronie załatwia swoje potrzeby fizjologiczne.

"Głos" już poruszał problem mieszkańców ulicy Chopina. Życie zatruwają im klienci znajdującego się na dole ich bloku sklepu spożywczo-przemysłowego "Stokrotka". Zbierają się od rana, by pić alkohol. Lokatorzy muszą na nich patrzeć, wysłuchiwać przekleństw, a na dodatek po drugiej stronie bloku, przy trafostacji pijacy urządzili sobie ubikację.

Pijacy rządzą

- To jest nie do wytrzymania! - mówi Eulalia Korzonek, mieszkanka Chopina 31 d. - Z jednej strony piją, z drugiej leją. Mam tam okna od kuchni i muszę na to patrzeć. Straż miejska i policja przyjedzie i odjedzie, nie mają na to rady. W sklepie pracują młode dziewczyny i boją się reagować. Więc pijacy rządzą.

- To prawda - mówi mieszkaniec bloku naprzeciwko. - Byli tu nawet dziś po południu. Teraz pewnie poszli się przespać.

Pod sklepem walało się wczoraj szkło z pobitej butelki po nalewce, leżał plastikowy kubek.

- Nie zauważyłam, żeby tam były aż takie problemy - uważa Elżbieta Mikulska, szefowa "Stokrotki". - Oczywiście jak widzę, że ktoś stoi pod sklepem, zwracam uwagę. Może mieszkańcy myślą, że ta grupa stojąca koło sklepu rano pije alkohol, a to są czekający na dojazd do pracy.

Co robi dzielnicowy

Mieszkańcy liczą na nowego dzielnicowego, że skutecznie będzie tępił pijących pod sklepem.

- Oczywiście dzielnicowy chodzi tam, legitymuje i poucza, a gdy zobaczy, że spożywają alkohol albo zanieczyszczają, karze za te wykroczenia mandatami - mówi Krzysztof Orzechowski z KPP Stargard. - W przypadku odmowy przyjęcia mandatu kierujemy sprawę do sądu grodzkiego. Mamy prośbę do mieszkańców, by zawiadamiając dyżurnego komendy poczekali na przyjazd patrolu, nie bali się tego. Musimy mieć świadka, bo gdy przyjeżdżamy często okazuje się, że już nie mają przy sobie alkoholu albo mają pochowany. Apelujemy też, by przez telefon dokładnie wskazywać i opisywać osoby.

Mieszkańcy zastanawiają się czy nie wystąpić do prezydenta miasta z petycją o odebranie sklepowi koncesji na sprzedaż alkoholu. Niewiele chyba jednak by to dało, bo w pobliżu znajduje się sklep monopolowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński