Niedawno strażacy interweniowali m.in. na ul. 1 Maja. Jednemu z mieszkańców na chodniku rozbiła się butelka syropu owocowego. Sytuację szybko wykorzystały osy, które zleciały się w takiej ilości, że uniemożliwiały wejście do budynku. Podobne akcje zdarzają się codziennie.
Samemu też można
W likwidacji gniazd os wyspecjalizowała się ochotnicza straż pożarna ze Śmierdnicy. Zgłoszeń jest jednak tak wiele, że pomaga im także straż państwowa. Funkcjonariusze apelują jednak, żeby nie wzywać ich do wszystkich rojów os. Chodzi głównie o mało uczęszczane miejsca, w których owady nie zagrażają ludziom. Co bardziej odważni mogą spróbować zlikwidować gniazdo na własną rękę.
- Przy zachowaniu wszystkich środków ostrożności z osami można poradzić sobie samemu - mówi asp. szt. Mirosław Siewierski, rzecznik komendanta miejskiego państwowej straży pożarnej w Szczecinie. - Strażacy używają takich samych środków owadobójczych, jakie można kupić w sklepie.
Jeśli zdecydujemy się na walkę z osami, najlepiej poczekać do wieczora. Wtedy owady wracają do gniazda i są znacznie mniej aktywne niż w dzień.
Pszczoły trafiają do ula
Likwidacją gniazd os i szerszeni zajmują się także firmy. Za usługę tę trzeba jednak zapłacić. W Zakładzie Dezynfekcji, Dezynsekcji i Deratyzacji w Szczecinie kosztuje to około 100 złotych. Prywatne firmy są nieco droższe.
Strażacy nie niszczą natomiast pszczół.
- Są to owady pożyteczne, dlatego każdy dyżurny ma telefony do pszczelarzy, których w razie potrzeby zawiadamia - informuje asp. szt. Siewierski. - Jeśli owady są zdrowe, pszczelarze zbierają je.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?