Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko po niemiecku!

Monika Stefanek
Pracownicy „Arvato” nie mogą posługiwać się w pracy językiem polskim w pracy. O zakazie przypominają im umieszczone na drzwiach kartki.
Pracownicy „Arvato” nie mogą posługiwać się w pracy językiem polskim w pracy. O zakazie przypominają im umieszczone na drzwiach kartki. Mirosław Michałowski
Kierownictwo firmy "Arvato services" zabroniło swoim pracownikom posługiwać się między sobą językiem polskim.

- To sprzeczne z przepisami ustawy o języku polskim - komentuje mecenas Włodzimierz Łyczywek.

Na początku grudnia ub.r. poinformowano pracowników szczecińskiego oddziału firmy "Arvato Services" o zakazie prowadzenia rozmów w języku polskim. Firma to tzw. call center, w którym konsultanci udzielają porad w obcych językach.

Na drzwiach jednej z sal pojawiła się też kartka z napisem "Hier wird nur Deutsch gesprochen!!!";"(Tutaj rozmawia się tylko po niemiecku).

Pracownicy są oburzeni

Zdaniem eksperta

Włodzimierz Łyczywek, adwokat
- Ustawa o języku polskim nakazuje posługiwanie się językiem polskim m.in. w urzędach, zakładach pracy, życiu publicznym.
Posługiwanie się językiem niemieckim w pracy może w tym wypadku wywoływać pewne pejoratywne skojarzenia. To także ograniczanie swobody pracowniczej.

Decyzja kierownictwa wywołała oburzenie pracowników.

- Rozmawiałem na ten temat z przełożonymi - mówi Mirosław Michałowski, jeden z pracowników firmy. - Powiedzieli mi, że zakaz używania języka polskiego w kontaktach prywatnych ma na celu podniesienie znajomości języka niemieckiego.

Mirosław Michałowski dowiedział się też, że zagraniczni klienci skarżą się, że w tle słychać wchodnioeuropejski język.

- Niemców podobno to bardzo irytuje - mówi nasz rozmówca. - Ja z kolei uważam, że zakaz godzi w naszą godność.

Dostał wypowiedzenie

Pan Mirosław od kilku lat mieszka w rejonie przygranicznym. W szczecińskim "Arvato" pracuje od 2005 roku. A raczej pracował, ponieważ kilka dni temu, po ujawnieniu sprawy, firma rozwiązała z nim umowę o pracę.

- Obecnie jestem na urlopie - opowiada pan Mirosław. - Zakazano mi nawet wstępu na teren firmy, abym nie buntował ludzi przeciwko wprowadzonemu zakazowi.

Mirosław Michałowski postanowił, że nie zostawi tak tej sprawy. Jest wiceprezesem Stowarzyszenia Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech. Zajmuje się m.in. sprawami zabraniania posługiwania się dzieciom polskim, mieszkającym w Niemczech, językiem ojczystym. Po tym, jak w "Arvato" zabroniono pracownikom mówienia po polsku, oddał sprawę do sądu.

Łamią prawo

Włodzimierz Łyczywek, szczeciński adwokat uważa, że zakaz posługiwania się językiem polskim jest sprzeczny z prawem i sprawy tej nie wolno bagatelizować.

- Podobne praktyki należy potępiać - mówi. - Gdzieś są przecież granice absurdu.

Firma "Arvato" posunęła się dalej. Według Mirosława Michałowskiego, na drzwiach prowadzących do sali, gdzie obsługiwani są klienci ze Wschodu, również pojawiła się kartka. Tym razem pracownikom nakazano rozmawiać w języku rosyjskim.
Małgorzata Kurc, kierownik biura dyrektora generalnego w Poznaniu tłumaczy, że "absolutnie nie ma żadnego zakazu mówienia po polsku, a tylko informacja, iż na danej sali operacyjnej używamy danego języka przy obsłudze klienta." Dotyczy to wszystkich sal i języków.

- Informacja ta odnosi się wyłącznie do rozmów służbowych - mówi Kurc. - Nie dotyczy to rozmów prywatnych, które każdy może prowadzić w dowolnym języku.

Jednak szczecińska kierowniczka call center, Joanna Majewska, w piśmie skierowanym do pracowników, twierdzi zupełnie coś innego. "Faktem jest, że w dniu 07.12.2006 r. została skierowana do was prośba, aby na salach operacyjnych posługiwać się językiem, w którym prowadzona jest obsługa klientów" - czytamy w liście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński