Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tu zginął 12-letni Ernest. Niebezpieczne przejście dla pieszych w Mostach: kierowcy "prują jak szaleni", światła nie działają

Agnieszka Tarczykowska [email protected]
Przez to przejście w centrum Mostów przechodzą głównie dzieci, które pokonują drogę z domów na osiedlu do szkoły. Chodzą tędy także wychowankowie domu dziecka. Koledzy Ernesta są wstrząśnięci tragedią. Przychodzą zapalić tu znicze.
Przez to przejście w centrum Mostów przechodzą głównie dzieci, które pokonują drogę z domów na osiedlu do szkoły. Chodzą tędy także wychowankowie domu dziecka. Koledzy Ernesta są wstrząśnięci tragedią. Przychodzą zapalić tu znicze. Fot. Agnieszka Tarczykowska
Rozpędzony samochód potrącił 12-letniego Ernesta w Mostach. Chłopiec zmarł w szpitalu. Każdego dnia przechodzą tędy uczniowie z pobliskiej szkoły.

- Było do przewidzenia, że wydarzy się tu tragedia - mówi Halina Ryczkowska z Mostów. - Rozpędzone samochody jadą od strony Goleniowa albo Maszewa prostym odcinkiem i nikt nie zwalnia. Nie patrzą na znaki, na pasy, prują jak szaleni. W dodatku te światła wiecznie nie działają.

Ruch na drodze jest bardzo duży, dodatkowo wzmagają go transporty ciężarówek ze żwirowni w Danowie.

12-letni Ernest wracał ze szkoły z grupą kolegów. Dwaj chłopcy zdążyli przebiec, Ernest został uderzony samochodem osobowym. Chłopca przetransportowano do szpitala w Szczecinie, ale lekarzom nie udało się go uratować.

- To wszystko działo się na oczach dzieci - opowiada Monika Białecka. - Dziś większość maluchów odprowadzali rodzice. Sama zaprowadziłam syna do szkoły i poszłam go odebrać, bo człowiek ogromnie przeżył tę tragedię. Kiedy odprowadzałam syna do szkoły, właśnie na tym przejściu zatrzymał się motor, już mieliśmy przechodzić, ale jadący samochód wyminął motor i pojechał dalej.

Ludzie z Mostów mówią wprost, że tragedii można było uniknąć. - Czy ten chłopiec, zawsze
uśmiechnięty, grzeczny, dobrze wychowany, w tak młodym wieku musiał zginąć, żeby komuś otworzyły się oczy? - pyta Halina Jabłońska.

Mieszkańcy domagają się od zarządcy ustawienia progów zwalniających i włączenia sygnalizacji oraz zabezpieczenia chodnika od ulicy porządnymi barierkami.

- W ogóle w tym miejscu powinien ktoś stać i przeprowadzać dzieci w porze, gdy idą do szkoły i wracają do domu - uważają mieszkańcy.

Dyrektor Zachodniopomorskiego Zarządu Dróg Wojewódzkich obiecał zbadać sprawę osobiście.

- Zaraz jadę w to miejsce i wyjaśnię sprawę sygnalizacji - mówi Bogdan Krawczyk, dyrektor ZZDW. - Nic mi nie wiadomo, że sygnalizacja szwankuje tak często. Jest konserwator, któremu płacimy za sprawność urządzenia i on powinien tego pilnować. W miejscu wypadku są pomalowane pasy, jest znak informujący o przejściu dla pieszych i "uwaga dzieci". Wcześniej jest ograniczenie prędkości do 40 km/h. Po prostu trzeba tych znaków przestrzegać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński