Z pewnością jednak mogliby dawać sobie radę jeszcze lepiej, gdyby skorzystali w większym stopniu ze sprawdzonych w krajach "15" wzorów - czytamy w "Rzeczpospolitej". Chodzi o grupy producenckie. Ci sadownicy i plantatorzy, którzy już zdecydowali się na pracę w takich grupach, są bardzo zadowoleni. Mają łatwiejszy dostęp do pieniędzy z unijnych programów pomocowych.
Producenci i hodowcy zrzeszeni w grupach są także bardziej wiarygodni dla banków jako kredytobiorcy. Nie mówiąc już o tym, że mają znacznie mniej kłopotów ze zdobyciem klientów i mogą zająć się produkcją, a nie organizacją jej zaplecza. Eksperci mówią, że grupy producenckie to nie jest panaceum na wszystkie problemy polskiego rolnictwa.
To prawda. Ale przecież nigdy nikt nie mówił, że jest to jedyny sposób. Ale jeśli zaczątki w Polsce są zachęcające, pomysł w tylu krajach już się sprawdził i coraz więcej producentów rolnych z tego korzysta, po co czekać na kolejne dowody, że jest to dobre rozwiązanie...
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?