W sobotę 150 Niemców przeszło w "marszu żałobnym" od polsko-niemieckiego przejścia granicznego do miejscowości Ahlbeck. Demonstrowali, że czują się pokrzywdzeni w rezultacie II wojny światowej i wypędzeni z ziem zachodnich, które dziś należą do Polski. Dlatego marsz rozpoczęli na granicy.
- Ten marsz to dla nas oczywista i niedopuszczalna próba podważania istniejącego w Europie ładu. Ludzie, którzy wzięli w nim udział, są związani ze skrajną niemiecką prawicą - mówi Marcin Kornak.
Jak mówi, w tej chwili w Europie panuje względy spokój i tak powinno pozostać. Zwłaszcza pomiędzy Polakami i Niemcami.
- Dlatego władze krajów, gdzie pojawiają się próby stawiania znaku zapytania nad powojennymi rozstrzygnięciami dotyczącymi granic, powinny natychmiast reagować - twierdzi prezes "Nigdy Więcej". - Wystarczy spojrzeć, ilu ludzi ginie tam, gdzie wybuchają konflikty związane z granicami i przypomnieć sobie, co się działo 60 lat temu.
Władze Świnoujścia nie wiedziały wcześniej o planowanym marszu.
- Traktuję tę manifestację bardziej jako wybryk, incydent, który nie powinien wpłynąć na nasze sąsiedzkie stosunki z Niemcami - powiedział przewodniczący rady miasta Stanisław Bartkowiak. - Jednak, skoro zdarzają się takie sytuacje, to znak, że zaczyna się dziać coś niedobrego i nie wolno tego lekceważyć.
Podobnie uważa zastępca prezydenta Świnoujścia Ryszard Kowalski. Dodaje jednak, że miasto nie wystąpi oficjalnie z żadnym protestem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?