Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trener Pogoni '04 Szczecin odważnie: Mamy jeszcze rezerwy do uwolnienia

Sebastian Szczytkowski
Andrzej Szkocki
Łukasz Żebrowski, trener Pogoni '04 Szczecin opowiada o sezonie zakończonym wicemistrzostwem Polski i planach na przyszłość.

Medale rozdane, konfetti pozbierane, a drużyna trenuje. Jak długo zostajecie w Szczecinie?

Okres roztrenowania mamy do 3 czerwca, ale nie będziemy gnieździć się w hali. Odwiedzimy szkoły, przedszkola, ewenty. Nie jestem fanem przeciągania roztrenowania w nieskończoność. Zawodnicy są wyeksploatowani po sezonie i tak samo jak ja marzą, by odpocząć. Chcę odsapnąć w nadchodzących tygodniach i poukładać sobie wszystko pod kątem nowego sezonu. Będzie czas, żeby zastanowić się, co możemy zmienić na lepsze.

Po przegranym finale z Gattą Active Zduńska Wola widać było na Waszych twarzach rozczarowanie.

Uśmiechy wróciły z czasem. Sama obecność w finale powodowała, że chcieliśmy w nim zaistnieć. Mecz w Szczecinie nie wyszedł nam tak jak sobie zamarzyliśmy. Mogliśmy pokusić się o lepszy wynik, ale zabrakło skuteczności, za to przydarzyły się nam błędy indywidualne. Summa summarum sezon był dla nas dobry i zwieńczony fajnym wynikiem. Zostaliśmy wicemistrzami Polski, a każdy mecz był jak walka o życie i trzeba było ciułać punkt za punktem. Nikt nie oddał nam oczek bez konieczności wyrywania ich.

Czyli czuliście, że Gatta była do ugryzienia?

Przy odrobinie szczęścia wynik finału mógł być inny. Gatta była w naszym zasięgu. Faktycznie, w Szczecinie mieliśmy więcej słabszych momentów niż przeciwnik, ale w rewanżu graliśmy pressingiem, prowadziliśmy grę. Seria błędów po przerwie spowodowała, że mecz rozsypał się nam i to kosztowało porażkę. Gatta skończyła sezon zasadniczy jako lider, zdobyła mistrzostwo Polski i zasłużyła na to, choć mogliśmy ją ograć.

Która wicemistrzowska Pogoń '04 była lepsza? Ta obecna czy ta sprzed dwóch lat?**

Moja rola zmieniła się, więc trudno o dobre porównanie. Wtedy byłem jeszcze zawodnikiem, a teraz jestem trenerem. Sezony ułożyły się inaczej. Dwa lata temu długo liderowaliśmy i posypaliśmy się w drugiej fazie rozgrywek. Tym razem goniliśmy i rzutem na taśmę awansowaliśmy do finału dzięki determinacji i kolektywowi. Mnie cieszy, że podnieśliśmy się po blamażu jakim był spadek. Zbudowaliśmy fajny zespół i jest chemia między tym co sobie zakładamy, a co dzieje się później na boisku.

Może lepiej zapytać czy obecna drużyna jest dojrzalsza, by po wicemistrzostwie uniknąć podobnego blamażu?

Dwa lata temu musieliśmy poradzić sobie z odejściem super strzelca Marcina Mikołajewicza i Nicolae Neagu, który murował bramkę. To duże osłabienia. Tak jakby ktoś wyrwał nam zęby trzonowe. Nie dźwignęliśmy tego mentalnie. Teraz zrobimy wszystko, żeby nie tylko uniknąć regresu, ale jeszcze poprawić naszą grę. Wciąż mamy rezerwy do uwolnienia i możemy zrobić lepszy wynik. Będzie nim mistrzostwo. Brzmi odważnie, ale zawsze mierzę w najwyższe cele i już myślę jak rozwinąć się w następnym sezonie.
Czy trzon zespołu pozostanie w Szczecinie?

Kilku zawodnikom kończą się kontrakty i czekają ich rozmowy, ale są „na tak” w temacie pozostania w Szczecinie, więc nie powinniśmy być osłabieni. Nie chcę wychodzić przed szereg, ale możliwe, że jeszcze uzupełnimy kadrę. Wszystko zależy od finansów. Czas po sezonie jest newralgiczny pod tym względem. Pojawia się niepewność i oczekiwanie, że futsal dostanie jakiegoś kopa do przodu. W moim przekonaniu może rozwijać się świetnie obok dużej piłki.

Od czego należy zacząć, by poprawić sytuację?

Trzeba stworzyć lepszy system szkolenia. Potrzeba nam napływu młodych zawodników, a tych młodych trzeba czymś przekonać do futsalu. Mamy dużo pracy nie tylko przy pierwszych zespołach, ale również w strukturach młodzieżowych. Dobry wynik powinien przekładać się na coś więcej niż chwilowy rozgłos. Na sponsorów, większy budżet i co za tym idzie jeszcze większe sukces.

Jak Pan reagował na niedawne plany poszerzenia Ekstraklasy?

Powinniśmy grać więcej meczów. Praktycznie od maja do września mamy przecież wolne od ligi, ale te mecze muszą mieć jakąś jakość, a nie tylko uzupełniać terminarz. Obok pomysłu poszerzenia Ekstraklasy była idea przywrócenia play-off. To da nam więcej okazji do roszad w sezonie zasadniczym. Nie każdy mecz będzie na ostrzu noża jak w ostatnim sezonie. Zostanie trochę czasu na odrobienie strat. Bez tego rozgrywki kosztowały mnie i moich zawodników dużo zdrowia.

Odebrał Pan nagrodę najlepszego trenera Futsal Ekstraklasy. Nobilitacja, dodatkowa energia do pracy?

Cieszyłem się, to naturalne, ale jednocześnie podchodzę do nagród z pokorą. Cały czas jestem początkującym trenerem po dwóch sezonach samodzielnej pracy. Wyróżnienie jest dowodem, że środowisko futsalowe widzi potencjał w tym co robię. Nie dostrzeżono by tego, gdyby nie moja drużyna, która konsekwentnie wcielała w życie założenia taktyczne. Tak samo w mojej pracy, jak w grze zespołu są rezerwy. Dążę do tego, by rozwijać swój warsztat. Najgorzej byłoby powiedzieć, że wszystko już wiem i spocząć na laurze. W moim przypadku nie ma o tym mowy.

Który mecz Pogoni '04 był zatem najlepszy z punktu widzenia szkoleniowego?

Zwycięski w Toruniu. Mało kto potrafił tam zatriumfować. Byliśmy dobrze przygotowani i mentalnie i motorycznie. Zagraliśmy kilka dobrych spotkań, ale pojedynek z FC Toruń był kluczowy i otworzył nam furtkę do wicemistrzostwa Polski.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński