- Jak smakuje bramka w ekstraklasie?
- Chyba normalnie. Jak każda bramka, chociaż... to była pierwsza, debiutancka więc może na dłużej utkwi w mojej pamięci. Przybiłem Maksowi Rogalskiemu "piątkę". Szacunek dla niego, że mnie dostrzegł, bo była to trudna piłka do zagrania, a mi nie pozostało nic innego jak skierować ją do siatki.
- Czyli w Szczecinie jednak mamy napastnika?
- (śmiech) Napastnik żyje z podań. Jak są podania, a nie ma bramek, to można wtedy mówić, że nie ma się napastnika. W Chorzowie otrzymałem podanie i strzeliłem bramkę. Im więcej tych podań będzie, tym mam nadzieję, więcej bramek będę strzelał.
- Irytują ciebie hasła, że w Pogoni nie ma skutecznego napastnika?
- Nie. Tych bramek rzeczywiście strzelamy niewiele, ale staram się tego nie słuchać. Dużo w tym jest może nie złośliwości, a ironii.
- Pierwszy poważny mecz w dorosłej piłce zagrałeś 8 lat temu z Ruchem Chorzów. Teraz także stanąłeś przed sprawdzianem. Niepowodzenie mogło nawet rzutować na twoją przyszłość w Pogoni.
- Na pewno dla drużyny był to bardzo ważny mecz, który może wiele na koniec wyjaśnić. Co do mnie - również. Dużo w ekstraklasie nie pograłem, teraz udało się pełne 90 minut. Wygraliśmy, zdobyłem bramkę, więc mogę powiedzieć, że w jakimś stopniu wykorzystałem swoją szansę, którą trener mi dał. Wierzę, że w następnym meczu także ją otrzymam.
- Mam wrażenie, że bramkę zdobyłeś na raty. Wcześniej trochę naruszyłeś Stawarczyka, a potem przy twojej bramce zachował się asekurancko, chroniąc głowę.
- Prędzej Stawarczyk naruszył mnie (śmiech). Przy jednej z akcji próbował wybić piłkę i łukiem brwiowym trafił w moją głowę. Zrobił mi tam dziurę i samemu przez cały mecz krwawił. Przy bramce miał trudną piłkę, bo "Rogal" rzucił lobika za jego plecy, a obrońca źle obliczył jego lot.
- A jak z twoją wytrzymałością? Pytam o tę kondycyjną.
- Pod koniec rzeczywiście trochę zabrakło sił. Pojawiały się nawet skurcze. Pod koniec trochę człapałem. Starałem się o tym nie myśleć i pomóc zespołowi. Stosowałem się do rad trenera, który mówił przed meczem, że aby wygrać, trzeba dać z siebie maksa z tego ile kto posiada.
- Przy pierwszej naszej rozmowie mówiłeś, że jak strzelisz pierwszą bramkę, to kolejne szybko się posypią. Rozumiem, że Górnik, Podbeskidzie, Polonia mają czego się bać?
- Jedna bramka wiosny nie czyni. Jeśli wygramy z Górnikiem, to zbliżymy się do utrzymania. Czy się posypie? Życzyłbym sobie, żeby tak było.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?