Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tola, Loluś i Boluś, czyli wiewiórkowe trio, które trafiło pod opiekę Marzeny Białowolskiej i Fundacji Dzikich Zwierząt

Anna Brüske-Szypowska
Anna Brüske-Szypowska
Fundacja Dzikich Zwierząt Marzena Białowolska
Marzenę Białowolską znają chyba wszyscy ze Szczecina i regionu wrażliwi na krzywdę zwierząt, zwłaszcza tych dzikich. Najpierw w Dzikiej Ostoi, a dziś w Fundacji Dzikich Zwierząt rehabilituje właśnie takie, dzikie zwierzęta i przywraca je do naturalnego środowiska. Tym razem do Białowolskiej trafiły wiewiórki. Około 3,5 tygodniowe rudasy z Tuczna dotarły do nas wraz z pierwszym dniem wiosny.

Zwierzątka z niewiadomych przyczyn wypadły z dziupli. I niestety, jak relacjonuje na profilu Fundacji na Facebooku Białowolska, za długo leżały na ziemi przez co były w bardzo złym stanie. Odwodnione, zziębnięte, z obitymi pyszczkami i noskami. Początkowo nie reagowały na dotyk i miały problem z oddychaniem. Szczególnie jedna, ochrzczona potem na Bolusia, była w krytycznej kondycji.

Rokowania były niepewne, ale wiewiórki przeżyły pierwszą noc. Przeżyła i Pani Marzena, choć na pewno się nie wyspała...

Wiewiórki trzeba było karmić często, a małymi porcjami i co chwilę podgrzewać mleko, które stygło w trakcie karmienia. A potem masowanie brzuszków, przemywanie ciałka i zmiana termoforów, bo zwierzaczki nie noszą pieluch i sikają jak wszystkie maluchy. Dużo.

Wiewiórki aktualnie mieszkają w podgrzewanym koszu, otoczone troską i najlepszą opieką. Zapytaliśmy Marzenę Bialowolską, ich opiekunkę i Prezeskę Fundacji Dzikich Zwierząt, jak dalej wyglądać będzie życie wiewiórek i ich powrót do natury.

- Po rekonwalescencji i kolejnym miesiącu opieki, jak już będą samodzielnie zjadały pokarm, przejdą do większej woliery. To będzie czas nauki rozłupywania orzechów o własnych siłach, bo początkowo dostawać będę częściowo rozłupane orzeszki. Czekają już przygotowane żołędzie, zeszłoroczna buczyna, korzonki, mączniki, różne larwy oraz suszone grzyby - mówi Marzena Białowolska.

Ciekawostka: wiewiórki, jako jedyne zwierzęta potrafią sobie same intencjonalnie wysuszyć grzybki, by delektować się nimi później.

- W ostatniej fazie, na kolejny miesiąc przejdą do bardzo dużej woliery. To będzie etap nauk przygotowywania dziupli. Z suchych traw, gałęzi, wysuszonych części drzew, które będą w wolierze. Będzie też pochowane jedzenie, a ja przy pomocy kamery będę obserwować jak wiewiórki sobie radzą. Zaglądać osobiście będę do nich raz w tygodniu.

Czy wiewiórki poradzą sobie później na wolności?

- Tutaj najważniejsza jest etapowość i jak najmniejszy, w coraz to starszym wieku u wiewiórek (od 8 tygodnia), kontakt z człowiekiem. Tutaj od początku jedynym człowiekiem, z którym zwierzątka mają kontakt jestem wyłącznie ja.

Białowolska podkreśla, że najważniejsze aby wiewiórki były sprawne, chwytne oraz potrafiły znaleźć sobie odpowiednie pożywienie.

- Wiewiórki, którymi opiekowaliśmy się w tamtym roku były na koniec tak dzikie, że nie mogliśmy ich nawet złapać. Po otwarciu woliery rozpierzchły się na pobliskie drzewa. Ten lęk - nawet przede mną i ucieczka są jak najbardziej wskazane, by potem, na wolności wiewiórki bały się innych osobników, drapieżników i były ostrożne.

Jeżeli chcecie na bieżąco sprawdzać, co u wiewiórkowego trio możecie śledzić profil Fundacji.

Jeżeli ktoś chciałby okazać swoje wsparcie może wesprzeć Fundację zasilając jej konto: mBank 48 1140 2004 0000 3402 7987 7962.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński