Kamieńska prokuratura umorzyła właśnie śledztwo w sprawie śmierci Grażyny M. Kobieta zmarła 2 stycznia, kilka godzin po wyjściu ze szpitala w Kamieniu. Prokuratorzy sprawdzali, czy była tam prawidłowo zdiagnozowana i leczona. Według biegłych z zakresu medycyny lekarze nie popełnili żadnego błędu.
- Żaden z lekarzy nie naraził kobiety na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia - uznali biegli. - Przy tak rozległym, nieprzewidywalnym zatorze masami zakrzepowymi tętnicy płucnej uratowanie pacjentki było praktycznie niemożliwe.
Grażyna M. chorowała na raka. Najpierw w listopadzie ub.r. stwierdzono u niej guza piersi. Guz był na tyle zaawansowany, że kobiecie trzeba było usunąć pierś. Zabieg przeprowadzono w szpitalu w Gorzowie. W grudniu już w szpitalu w Kamieniu zdjęto jej szwy.
Na początku styczniu kobieta poczuła się źle. Pogotowie zabrało ją do szpitala. Po kilku godzinach wyszła. W domu znów poczuła się słabo. Straciła przytomność. Mąż próbował ją reanimować. Gdy przyjechał lekarz już nie żyła.
Sekcja zwłok wykazała, że Grażyna M. miała ogromnego guza w okolicach narządów rodnych. Nowotwór był złośliwy i szybko przerzucał się na inne części ciała.
- To był szybko przemieszczający się mięśniak, który spowodował naglą śmierć - orzekli lekarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?