Wszystko wydarzyło się około godziny 15 na nabrzeżu Władysława IV w Świnoujściu. Pan Mariusz pracował przy remoncie byłego Domu Rybaka, tuż obok miejsca wypadku.
- Nie widziałem samego momentu jak ta kobieta wpadła do kanału portowego - opowiada pan Mariusz - Usłyszałem tylko głos kolegi, który krzyczał, żeby szybko przynieść na nabrzeże drabinę.
Pan Mariusz i jego kolega natychmiast ruszyli z pomocą. Na nabrzeżu zebrał się już spory tłum gapiów. Kobieta leżała na powierzchni wody plecami do góry. Cześć jej odzieży zahaczyła o opony, które spełniają rolę odbijaczy dla przybijających statków. Pan Mariusz po drabinie szedł do tonącej. Nie dał rady jednak sam jej wyciągnąć. Załoga ze stojącego obok statku wycieczkowego "Chateaubriand" podała mu bosak i koło ratunkowe.
- Zaczepiłem bosak o kołnierz płaszcza kobiety i razem z kolegą podciągnęliśmy ją do góry - opowiada pan Mariusz.
Gdy wyciągnęli kobietę na nabrzeże, pan Mariusz natychmiast rozpoczął akcję reanimacyjną. Chwilę później na miejscu było już pogotowie. Kobietę przewieziono do szpitala. Wczoraj późnym popołudniem nie odzyskała jeszcze przytomności. Lekarze określali jednak jej stan jako dobry. Nie wiadomo w jaki sposób doszło do wypadku.
- Temu człowiekowi należą się wielkie brawa - mówi Zdzisław Nowak, lekarz z pogotowia ratunkowego, który przyjechał na miejsce wypadku. - Uratował jej życie. Te pierwsze minuty po wyciągnięciu z wody były dla niej decydujące. Z całego tłumu gapiów tylko on wiedział co robić i zrobił to. Reanimację przeprowadził bardzo fachowo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?