Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To ja ją zabiłem

Mariusz Parkitny, 19 lutego 2005 r.
Szok w Szczecinie-Podjuchach! O brutalne morderstwo 34-letniej kobiety jest podejrzany jej 17-letni sąsiad. Chłopak przyznał się do winy.

- Znam go. On nie mógł tego zrobić. To uczynny chłopak - mówi z płaczem starsza kobieta. - Pomagał mi nosić zakupy. Policja się myli.

Ale policja nie ma wątpliwości. Twierdzi, że wie kto jest sprawcą najbrutalniejszego zabójstwa w historii Podjuch. To 17-letni Paweł P. zamordował swoją sąsiadkę.

Wczoraj w mieszkaniu zabitej Joanny M. przeprowadzono wizję lokalną. Paweł P. ze szczegółami
opowiedział policjantom jak zabijał 34-letnią kobietę.

- Zrobiłem to, bo chciałem ją okraść - powiedział.
Sprawca zadał ofierze prawie pięćdziesiąt ciosów nożem. Kobieta broniła się aż do chwili, gdy otrzymała uderzenie nożem w tętnicę szyjną.

Mamę znalazła córka

Tragedia wydarzyła się 19 stycznia w piętrowym domku przy ul. Kruszcowej. Była godz. 14. Joanna M. była w domu. Czekała na mamę, która poszła na zakupy oraz na dwójkę dzieci, które były jeszcze w szkole. Czterdzieści minut później ciało matki leżące na piętrze znalazła 11-letnia córka.

- Od razu czułam, że musiał to zrobić ktoś, kogo znaliśmy - mówi Maria M., matka zamordowanej. - Nie było śladów włamania. Ale nie spodziewałam się, że to mógł zrobić Paweł. Przecież to nasz sąsiad. Przyjaźnił się z wnukiem. Bywał u nas często. To taka porządna rodzina. Dziś czuję pewną ulgę, ale to nie przywróci życia córce.

Śledztwo trwało dokładnie miesiąc. Sprawie nadano klauzulę najwyższej pilności. To było drugie morderstwo w Szczecinie od początku tego roku. Sprawcę pierwszego zatrzymano szybko. Z zabójcą Joanny M. nie było tak prosto. Kilkudziesięciu policjantów dzień w dzień zajmowało się szukaniem śladów, które mogłyby naprowadzić na zabójcę. Przesłuchano setki świadków. Bez efektu. Nikt nic nie widział i nie słyszał.

Wpadł przez telefon

Przełom przyszedł kilka dni temu. Skradziony ofierze telefon był "na podsłuchu". Dzięki współpracy z operatorem sieci komórkowej, policja mogła namierzyć sygnał z telefonu. Okazało się, że jest w posiadaniu mężczyzny, który kupił go w lombardzie. Sprzedawca wskazał, kto zastawił aparat. Był to Paweł P.

Policja zatrzymała chłopaka w środę, w jego mieszkaniu. Zaprzeczał, że zabił sąsiadkę. Po kilkunastu godzinach przyznał się. Opowiedział co zrobił. Postawiono mu już zarzut zabójstwa. Wczoraj sąd aresztował go na trzy miesiące.

Z dobrej rodziny

Paweł P. mieszka z rodzicami i dwójką rodzeństwa w kamienicy, która sąsiaduje z domem ofiary. Szczupły, niewysoki. Lubił ubierać się na sportowo. Chodził do jednej ze szczecińskich szkół. Niedawno został z niej usunięty. Wolny czas spędzał ze swoją dziewczyną. Jego dziadkowie wychowywali się razem z matką Joanny M. Sąsiedzi mieli o nim dobre zdanie.

- Nie wadził nikomu. Miły był. Często widziałem go z jego dziewczyną - mówi jedna z sąsiadek.

Chłopak przyjaźnił się z synem ofiary, 17-letnim Norbertem. Często bywał u niego w domu. Grali na komputerze, słuchali muzyki.

Feralnego dnia Paweł P. miał zapukać do domu kolegi. Wiedział, że jest w szkole. Drzwi otworzyła Joanna M. Kobieta wpuściła go nie przeczuwając niebezpieczeństwa. Prawdopodobnie chłopak powiedział, że przyszedł po płytę, którą Norbert miał dla niego zostawić.

Paweł M. miał przy sobie nóż, którym - jak przyznał - zamordował matkę przyjaciela. Z mieszkania zabrał telefon, bransoletkę, portfel (było w nim 70 zł) i trochę biżuterii. Z domu ofiary wyszedł tylnym wyjściem.

Nie mogą uwierzyć

Ojciec Pawła P. nie wierzy w winę syna.

- Mój syn nie mógł zabić - powiedział Jerzy P. - To był dobry chłopak. Bardzo chciał pracować. W domu się nie przelewa, ale pomagał mi w dorywczych pracach. Miał dziewczynę. Nie wiem jak to się mogło stać.

Po zabójstwie chłopak spotkał się ze swoją dziewczyną. Nie powiedział jej co zrobił. Podobno tuż po morderstwie zachowywał się spokojnie.

- Znam go. On by tego nie zrobił - powiedziała nam dziewczyna Pawła P.

Podobnie uważają mieszkańcy Podjuch. Nie mogą uwierzyć, że ich sąsiad, 17-latek mógłby zabić człowieka. - To spokojna dzielnica. Tu nie mieszkają mordercy. Policja złapała niewinnego - mówią.
Pawłowi P. grozi 25 lat więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński