Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Terroryści, kurczę?

Piotr Landowski, 1 października 2002 r.
Policja prowadzi dochodzenie w sprawie pożaru trzech ciężarówek szczecińskiej firmy "Drobimex- Heintz". Przyznaje się do tego nieznana organizacja obrony praw zwierząt. Do naszej redakcji dotarł list podpisany przez Animal Rights Militia - Milicję Praw Zwierząt.

Anonimowy autor twierdzi w nim, że w nocy z 27 na 28 września "milicja" podpaliła trzy samochody dostawcze, stojące tuż przy ogrodzeniu, na terenie firmy "Drobimex-Heintz" przy ul. Kniewskiej w Szczecinie-Dąbiu. "Ekoterroryści" żądają zamknięcia wielkich ubojni zwierząt i zaniechania doświadczeń na zwierzętach, także w szczecińskiej Akademii Rolniczej.
Pożar rzeczywiście miał miejsce. Dostrzeżono go o godz. 2.20. Ogień strawił doszczętnie dwa ciągniki siodłowe wraz z przyczepami - chłodniami. Trzecia ciężarówka została poważnie uszkodzona. Pojazdy nie należały do "Drobimexu", lecz firmy z nią współpracującej. Straty oszacowano na około 200 tys. zł.

Podpalacz zostawił butelki?

- Ciężarówki stały blisko siebie, zajęły się jedna od drugiej - powiedział "Głosowi" wczoraj przed południem st. kpt. Robert Wnukiewicz, zastępca komendanta miejskiego Państwowej Straży Pożarnej w Szczecinie. - Z naszych oględzin wynika, że pożar powstał od zwarcia instalacji elektrycznej w pierwszym pojeździe. My podajemy jednak tylko przypuszczalną przyczynę pożaru. To policja ustala, co rzeczywiście go spowodowało.
Policja początkowo potwierdzała wersję strażaków. Jednak w "Drobimexie" zjawiła się wczoraj po południu specjalna grupa z komendy wojewódzkiej policji, której zdaniem było ustalenie czy rzeczywiście doszło do podpalenia.
- Mamy podstawy, by sądzić, że było to podpalenie - oświadczył nam przed godz. 15 podkom. Artur Marciniak, rzecznik prasowy Komendanta Miejskiego Policji. - Na miejscu zabezpieczyliśmy resztki pojemników, w których była substancja łatwopalna.
Rzecznik zastrzegł jednak, że ostatecznie o przyczynach zdarzenia musi się wypowiedzieć policyjny ekspert z zakresu pożarnictwa.
- Jak wyda opinię zdecydujemy z prokuraturą, jak będą przebiegać dalsze działania w sprawie pożaru - dodał podkom. Marciniak.

Tylko straszą

Autorzy listu twierdzą, że podpalili samochody, aby podczas zamieszania zatruć środkami chemicznymi kurczaki. Dyrekcja "Drobimexu" zapewnia, że nikt obcy nie miał szans na dotarcie na teren zakładu.
- Bzdura - denerwował się Bodo Engling, prezes "Drobimexu". - Każdy mógł to napisać. Wystarczyło, że wiedział o pożarze. Zakład jest bardzo dobrze chroniony. Ma podwójny system zabezpieczeń. W środku są kamery, które na bieżąco rejestrują wszystko, co dzieje się w zakładzie. Pracownicy mają tak zwane karty dostępu. Dzięki nim mogą przebywać tylko w wyznaczonych, ściśle określonych miejscach. Nie ma możliwości, by ktoś z zewnątrz dostał się na teren zakładu.
- Sprawdzano zabezpieczenia w firmie. Jest dobrze strzeżona. Nikt niepowołany do niej nie wejdzie. Odrzucamy możliwość skażenia mięsa - stwierdza Artur Marciniak.

Ekolodzy potępiają "milicję"

Przedstawiciele organizacji ekologicznych, które działają w Szczecinie nigdy nie słyszeli o MPZ. Rozmawialiśmy z członkiem klubu wegetariańskiego "Viva I", który organizował w Szczecinie protesty w sprawie obrony praw zwierząt.
- Zdecydowanie nie popieramy ekoterroryzmu - powiedział nam Artur Krzyżański. - Opowiadamy się za działaniem metodami pokojowymi. Ci, którzy decydują się na radykalne kroki szkodzą pozostałym organizacjom działającym na rzecz praw zwierząt.
- Zawsze działaliśmy w ramach prawa - mówi Robert Cyglicki z Federacji Zielonych "Gaja". - Podpalenie to poważne przestępstwo. Jego sprawcy powinni być ukarani. Za ekoterroryzmem kryją się często ludzie o chorym umyśle.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński