Teresa Kalina nową przewodniczącą Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Bojkot Prawa i Sprawiedliwości

Minutą ciszy rozpoczęła się XLII sesja Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego - pierwsza sesja, którą zwołano po śmierci (23 marca) przewodniczącej Marii Ilnickiej-Mądry. Po tym Cezary Urban złożył ślubowanie jako nowy radny.

Zanim jednak radni rozpoczęli procedowanie uchwał, musieli jeszcze wybrać nową przewodniczącą. Została nią Teresa Kalina (KO), która chwilę wcześniej złożyła rezygnację z funkcji wiceprzewodniczącej sejmiku. Na znak protestu w głosowaniu nie wzięło udziału dwóch byłych członków klubu Pro Centrum. Chcieli bowiem, by sejmikiem kierowała osoba spoza "konfliktu KO-PiS".

"Byłych członków, byłego klubu", bo z trzyosobowego klubu Pro Centrum dzień wcześniej odszedł do KO Zbigniew Chojecki, co spowodowało rozpad klubu (może istnieć jeśli ma co najmniej trzech członków).

- Zanim doszło do rozpadu naszego klubu złożyliśmy w Biurze Analiz Sejmowych zapytanie dotyczące zasadności zwołania dzisiejszej sesji przez Teresę Kalinę - powiedział b. przewodniczący Pro Centrum Rafał Rosiński. - Z odpowiedzi tamtejszych prawników wynika, że pani Kalina miała do tego prawo.

Przypomnijmy, że radni klubu Prawa i Sprawiedliwości są innego zdania - dlatego zbojkotował tę sesję sejmiku. Jedenastu radnych PiS nie wzięło udziału w obradach. Nie brało też udziału w wyborach przewodniczącego.

- Sesja jest nielegalna. Powinna być bowiem zwołana przez najstarszego wiekiem wiceprzewodniczącego - stwierdził Rafał Niburski, na zwołanej tuż przed rozpoczęciem obrad konferencji prasowej.

Wbrew temu stanowisku, pierwszą sesję Sejmiku zwołaną po śmierci dotychczasowej przewodniczącej, zwołała wiceprzewodnicząca, Teresa Kalina. Przejęła funkcję przewodniczącej na podstawie upoważnienia wystawionego jeszcze przez śp. Ilnicką-Mądry.

- Naszym zdaniem, upoważnienie to uprawniało jedynie do kierowania Sejmikiem na czas choroby dotychczasowej przewodniczącej - podkreślał Rafał Niburski. - Z chwilą jej śmierci ważność tego dokumentu wygasła.

Zdaniem radnych PiS, to Zygmunt Dziewguć (PSL-Nowa Lewica) miał poprowadzić środowe obrady. Kiedy się okazało, że tak nie będzie, cały klub zbojkotował XLII sesję sejmiku.

- Nie zgadzamy się na omijanie prawa - tłumaczył te decyzję radny Niburski. - Takie postępowanie może doprowadzić do paraliżu pracy Sejmiku, bo wszelkie uchwały podjęte przez radnych na tej sesji - i następnych - będą przegłosowane niezgodnie z przepisami.

Radni PiS tłumaczyli też, że jeśli rzeczywiście w tej kwestii naruszone zostało prawo, to nie jest ważne późniejsze ślubowanie nowego radnego, który potem nielegalnie będzie uczestniczyć w obradach Sejmiku. Z tego samego powodu nieważne będą też wybory przewodniczącego.

- Taka jest nasza interpretacja zawartych w tych dokumentach przepisów - tłumacz Maciej Kopeć (PiS). - Ale nie przesądzamy sprawy, czekamy na decyzję wojewody, który może, ale nie musi, stwierdzić nieważność podejmowanych decyzji. A jeśli opinia wojewody zostanie zaskarżona, sprawa trafi do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

- Nie chcemy tego - zapewnia radny Kopeć. - Zależy nam jedynie na uniknięciu chaosu.

- Jakiego chaosu? - zapytał Artur Nycz (wiceprzewodniczący klubu KO). - Stan prawny jest jasny.

Prawnicy Biura Analiz Sejmowych stwierdzili bowiem, że upoważnienie sporządzone przez zmarłą przewodniczącą ma moc prawną do czasu wyboru nowego przewodniczącego, a najstarszy wiekiem wiceprzewodniczący zwołuje sesję w przypadku, kiedy zmarły nie przekazał swojemu następcy żadnego upoważnienia. Zdaniem prawników, sesja była legalna.