Realizowane obecnie w Zakopanem inwestycje są w znacznej części współfinansowane z Unii, ale czy miasto znajdzie środki na pokrycie wielomilionowego wkładu własnego?
- Obawiam się, że nie wykonamy dochodów budżetu - wieszczy problemy opozycyjny radny Władysław Łukaszczyk. - Z frekwencją turystyczną jest już coraz lepiej - uspokaja Jan Gąsienica - Walczak, wiceburmistrz miasta.
- Nie przypominam sobie takiej sytuacji w Zakopanem, żeby na tylu restauracjach były tabliczki "do wynajęcia", wiem, że restauratorzy chodzą do właścicieli nieruchomości i negocjują ceny - radny Leszek Dorula wskazuje jeden z objawów kryzysu w turystycznej branży, przekładającego się na dochody miasta.
Jak jednak zwracają uwagę miejscy urzędnicy, współfinansowane z Unii inwestycje są planowane z kilkuletnim wyprzedzeniem i nie sposób przewidzieć kryzysu: - Trzeba liczyć trzy lata od pomysłu na projekt do jego realizacji - mówi Agnieszka Sługocka, kierownik Biura Współpracy Europejskiej zakopiańskiego magistratu. - Jest duża presja społeczna na pozyskiwanie środków unijnych i zmienia to także finansowanie inwestycji, zmuszając miasto do zadłużania się.
- Nie można ciastka zjeść i mieć ciastko - dodaje Jan Gąsienica - Walczak, wiceburmistrz Zakopanego. - Skoro mamy ogromne inwestycje dofinansowane z funduszy unijnych to musimy też ponieść duże koszty wkładu własnego.
Zdaniem Walczaka wiosna była trudna dla wszystkich turystycznych miast w Polsce.
- Była powódź, krótka majówka - teraz jest już coraz lepiej - dodaje optymistycznie wiceburmistrz.
(LK)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?