Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

62-letni lekarz z Łap strzelał z broni myśliwskiej, aby przegonić nastolatków

(rw)
- Najpierw dwa razy strzelił w górę, później wymierzył w naszą stronę - mówi chłopiec. Tadeusz R. trafił w okno na poddaszu.
- Najpierw dwa razy strzelił w górę, później wymierzył w naszą stronę - mówi chłopiec. Tadeusz R. trafił w okno na poddaszu. A. Zgiet
62-letni lekarz z Łap po pijanemu postanowił zrobić porządek z nastolatkami hałasującymi pod jego domem. Wyjął myśliwską strzelbę i trzykrotnie wystrzelił. Na szczęście trafił jedynie w okno na poddaszu sąsiedniego budynku.

Do zdarzenia doszło w czwartek po południu w pobliżu szkolnego boiska przy ul. Polnej. Naprzeciwko domu Tadeusza R. zebrała się jak codzień grupa nastolatków. Jak relacjonują okoliczni mieszkańcy, młodzi ludzie zachowują się hałaśliwie, jeżdżą na skuterach. Tadeusz R. najwyraźniej tego nie wytrzymał.
Mężczyzna wziął strzelbę myśliwską należącą do syna, wyszedł przed dom i zaczął strzelać. Dwa razy wypalił w powietrze, trzeci raz - jak twierdzą chłopcy, którzy siedzieli przed szkołą - mierzył w ich stronę. Na szczęście chybił. Trafił jedynie w szybę na poddaszu sąsiedniego budynku.
- Zobaczylismy, że załadował strzelbę, włożył nabój i zaczął strzelać. Najpierw strzelił w górę, później mierzył w naszą stronę, zaczęliśmy uciekać - opowiada jeden z chłopców.
- Zobaczyłem jakiegoś pana z długim przedmiotem w ręku. Myślałem, że ma kij i chce nas pogonić. Najpierw dwa razy strzelił w górę, później wymierzył w naszą stronę - realcjonuje inny chłopiec. - Krzyczał przy tym "Zaraz, k..., zobaczycie".
W momencie zatrzymania przez policję Tadeusz R. miał 2 promile alkoholu. Funkcjonariusze zabezpieczyli strzelbę i 87 sztuk amunicji, która jak się okazało - należała do syna Tadeusza R., myśliwego. Tadeusz R. tłumaczył, że strzelał jedynie w powietrze, a sięgnął po broń, bo dzieci zniszczyły jego ogródek.
Chłopcy twierdzą, że zachowywali się spokojnie, a przesiadują w tym miejscu, bo w miasteczku nie mają innej możliwości spędzania czasu. Jednak mieszkańcy Polnej skarżą się na zachowanie młodzieży.
- Oni tu brewerie wyprawiają, ratunku na nich nie ma - mówi jeden z sąsiadów Tadeusza R. - Policja raz na jakiś czas przyjeżdża, spisuje ich, a oni się z tego śmieją.
- Przeklinają, czasem nawet kamienie w szyby lecą - dodaje starszy mężczyzna. - Nie możemy się doczekać, kiedy skończą się wakacje i zacznie się rok szkolny. Gdybym miał coś pod ręką, sam bym za to chwycił, żeby ich stąd przegonić.
- W mojej ocenie nic nie uzasadniło takiej reakcji - mówi komisarz Adam Mojsa, komendant Komisariatu Policji w Łapach. - Nie była to horda wyrostków idących ulicą i niszczących wszystko, lecz grupa 12-13-letnich dzieci, które być może zachowawały się hałaśliwie, ale znajdowały się przecież w rejonie boiska szkolnego.
Wobec Tadeusza R. został zastosowany dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. Grozi mu zarzut nielegalnego posiadania broni i narażenie na niebezpieczeństwo utraty zdrowia i życia osób trzecich.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna