- Nawet nie czułem spalenizny, ani nic takiego - tylko tyle zdołał nam powiedzieć taksówkarz.
Zatrzymał samochód przy przejściu dla pieszych, bo stojący na chodniku ludzie zaczęli mu dawać znaki, że coś się dzieje z samochodem. Podjechał do krawężnika, wysiadł i dopiero wówczas zobaczył dym wydobywający się spod maski auta.
- On wyszedł i zbaraniał - mówi świadek, pani Maria. - Stał i się gapił. Nawet gaśnicy nie szukał.
Od chwili, gdy dym zaczął się wydobywać spod maski do wybuchu płomieni minęło nie więcej niż minuta. A po tym cały przód samochodu stał w ogniu. W tym momencie nadjechała pierwsza jednostka straży pożarnej, a tuż po niej druga. Strażacy szybko ugasili płomienie, ale cały przód auta był już zniszczony.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?