Bilet normalny na Sylwestra w "Pinokiu" kosztował 199 złotych. Jedzenie miało być podawane na szwedzkim stole. W menu były panierowane skrzydełka kurczaka, pieczone ziemniaki, potrawka wieprzowa, mięsa na zimno, jaja, sałatki, krokiety z barszczem, chleb ze smalcem. Dodatkowo na stolikach stawiano litr napoju gazowanego, wódkę i szampana.
Za mało jedzenia
Według relacji naszego Czytelnika, który bawił się w sylwestrową noc w "Pinokiu" organizatorzy nie wywiązali się z obietnic.
- Jedzenia nie było prawie wcale, a jak coś postawili na ten stół szwedzki to starczało tylko dla kilku osób - twierdzi pan Marcin. - Doszło do tego że w barze zabrakło napojów i lodu. Byłem świadkiem jak ludzie wychodzili i szli po szaszłyki lub kurczaki do baru naprzeciwko.
Podobne opinie można przeczytać na forum internetowej strony klubu. Nie zgadza się z nimi szef klubu Paweł Sładkiewicz.
- Przygotowaliśmy jedzenia dla 450 osób, a bawiło się około 300 - mówi. - Młodzi ludzie nie bardzo potrafili się zachować na zabawie z bufetem. Rzucali się na jedzenie i ładowali pełne talerze. W efekcie nie dla wszystkich starczało, mimo że staraliśmy się dokładać. A jeśli chodzi o napoje to były wszędzie, ale młodzież sama sobie podbierała ze stolików.
Robią krzywdę
Zdaniem Pawła Sładkiewicza opinie gości są przesadzone i krzywdzące dla klubu. Uważa on, że rozpowszechnia je była kadra kierownicza klubu, która niedawno została zwolniona. Przyznał jednak, że pewne rzeczy można było zorganizować lepiej.
- Dostałem anonimowego e-maila od jednego z gości. Zaproponowałem mu spotkanie. Jeśli będzie niezadowolony jestem gotów zwrócić mu pieniądze - dodał.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?