Tabliczki z napisem "Zakaz fotografowania" były traktowane bardzo serio jeszcze na początku lat 90. Później nastąpiło rozluźnienie.
- Robiliśmy sobie nawet pamiątkowe zdjęcia przy takich tabliczkach - mówi Dominik Jeleński, student ze Szczecina.
Potrzebna zgoda
Tabliczki z zakazem znów traktowane są bardzo serio. Wszystkiemu winne jest zagrożenie atakami terrorystycznymi. Przekonał się o tym obywatel Francji, który przyłapany został podczas fotografowania przepompowni gazu w Swarzędzu. Siedzi teraz w areszcie. Jak się okazuje w naszym regionie można wpaść w podobne tarapaty.
Piotr Wachowicz, rzecznik Zakładów Chemicznych "Police" otwarcie ostrzega, że przebywanie w rejonie fabryki z aparatem fotograficznym albo kamerą oznacza kłopoty.
- Na fotografowanie czy filmowanie zakładów, nawet zza ogrodzenia, trzeba mieć nasze zezwolenie - uprzedza Piotr Wachowicz.
Zezwolenie wydawane jest na piśmie. Zdjęcia można wykonywać w ściśle określonych godzinach i miejscach. To ważne, bo niektórych miejsc na terenie firmy w ogóle nie można fotografować. Trzeba też oczywiście przekonująco uzasadnić po co nam zdjęcia zakładów.
Nie do pomyślenia jest wykonywanie jakichkolwiek zdjęć bazy paliwowej, która ukryta jest w lesie koło Trzebieży. Branża paliwowa jest zresztą najbardziej tajna. W Dębnie, na południu naszego regionu, gdzie wydobywa się ropę, nie ma nawet mowy o uzyskaniu informacji o działalności kopalni. Postać z aparatem wzbudza też zainteresowanie strażników naszych elektrowni.
Czekają kłopoty
Na nowo utajniają się jednostki wojskowe. Na płotach zawisły nowe, wyraźne tablice z przekreślonym aparatem.
- Zakaz jest zakazem. Nie ma żadnych odstępstw. Nawet jeśli ktoś będzie nam tłumaczył, że chciał tylko w pobliżu jednostki zrobić zdjęcie pieskowi - mówi major Dariusz Faszcza, oficer prasowy 12. Dywizji Zmechanizowanej w Szczecinie.
Na niesfornych fotoamatorów w przypadku złamania zakazu czekają kłopoty. Ochrona firm zawiadomi policję, a wojskowi sprowadzą żandarmerię.
- Długie przesłuchanie, zarekwirowanie na kilka dni aparatu z negatywami, nawet przeszukanie mieszkania - wymienia konsekwencje łamania zakazu fotografowania jeden z policjantów.
Zapytają i poobserwują
Nie wszędzie reguły są tak ostre. Według zapewnień Wojciecha Sobeckiego, rzecznika szczecińskiego portu, fotoamator uwieczniający port zza płotu nie będzie wypytywany po co to robi. Minęły też czasy, gdy kolejarze łapali za kołnierz osoby, które robiły zdjęcia na stacji kolejowej.
- Zabraniać nie możemy - mówi Roman Magiera, zastępca komendanta Straży Ochrony Kolei w Szczecinie. - Ale fotograf może spodziewać się naszego pytania po co robi zdjęcia. Dla pewności możemy go nawet trochę z ukrycia poobserwować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?