TS Podbeskidzie w swej krótkiej historii spotykała się z Pogonią ledwie trzy razy. W każdym z tych spotkań portowcy strzelali bramkę w doliczonym czasie gry.
Pierwszy był Kaźmierczak
Pierwszy raz drużyny spotkały się w końcówce rundy jesiennej II ligi, w 2003 roku. Przez długi czas utrzymywał się rezultat bezbramkowy. W doliczonym czasie gry wspaniałym strzałem popisał się Przemysław Kaźmierczak. Dzięki temu Pogoń wygrała 1:0, a Kaźmierczakowi - jak sam później mówił - bramka pozwoliła uwierzyć w swoje możliwości i przekonać do siebie kibiców.
Numer dwa - Parzy
- Tak się jakoś składa, że często strzelałem bramki w ważnych sytuacjach - mówi Tomasz Pary, którego gol zapewnił Pogoni awans do ekstraklasy. To właśnie mecz z Podbeskidziem w Bielsku-Białej decydował o tym, czy Pogoń wyprzedzi na finiszu II ligi swoich konkurentów.
Było to w czerwcu ubiegłego roku. Portowcy musieli wygrać, a do 90 minuty utrzymywał się remis 1:1. Tuż przed końcem w zamieszaniu na polu karnym najszybszym refleksem popisał się właśnie popularny "Parzol", kierując futbolówkę do siatki rywali.
Divecky podtrzymuje tradycję
O tym, że piłkarze z Bielska-Białej są wyjątkowo rozkojarzeni, przekonaliśmy się w środę. Do 92 minuty prowadzili z faworyzowaną Pogonią 1:0, ale i tym razem nie dowieźli tego wyniku do końca.
- Szkoda, znowu się nam nie udało - narzekał po meczu Jan Żurek, szkoleniowiec Podbeskidzia.
- Rzeczywiście strzelamy im bramki w ostatnich minutach - mówi Grzegorz Matlak, piłkarz Pogoni. - Myślę, że to przypadek. W Szczecinie obiecujemy nie zostawiać wszystkiego na sam koniec. Z meczu na mecz jesteśmy coraz lepiej zgrani i wkrótce powinno to procentować.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?