Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ta głowa "Dymka"

Jacek Taczalski, 4 sierpnia 2004 r.
Robert Dymkowski (z prawej) przesądził o zwycięstwie Arki Gdynia. O piłkę walczy z nim Piotr Wąchała z Odry Chojna.
Robert Dymkowski (z prawej) przesądził o zwycięstwie Arki Gdynia. O piłkę walczy z nim Piotr Wąchała z Odry Chojna. Andrzej Szkocki
Były napastnik Pogoni Szczecin, Robert Dymkowski strzelił w doliczonym czasie jedynego gola w Dębnie Lubuskim i jego Arka Gdynia wyeliminowała z Pucharu Polski Odrę Chojna.

ODRA CHOJNA - ARKA GDYNIA 0:1 (0:0)

Bramka: Dymkowski (90). Sędziował: M. Heinrich (Poznań). Widzów: 400.

ODRA: Sobański - Turkiewicz, Bucyk, Kierul, Wąchała - Łągiewczyk, Żebrowski, Kwaśniewski, Mikitów - Michalski, Żebrowski (73 Kaliszuk).

ARKA: Chanera - Kowalski, Woroniecki, Wojnecki, Warczachowski - Pudysiak (46 Ulanowski), Jelonkowski (67 Murawski), Ignaszewski, Bartoszewicz (46 Stencel) - Dymkowski, Griszczenko.
Żółta kartka: Woroniecki (Arka).

Dla beniaminka III ligi z Chojny już sam awans do rozgrywek szczebla centralnego Pucharu Polski to spory sukces. W rundzie wstępnej Odra wyeliminowała Polonię w Słubicach i przyszło jej zagrać z uznaną na polskim rynku piłkarskim firmą, II-ligową Arką Gdynia. Mecz z konieczności rozegrano w Dębnie Lubuskim. Na stadionie w Chojnie posiano bowiem świeżą trawę i na razie nie można na niej grać.

Niezawodny "Dymek"

O zwycięstwie przyjezdnych z Gdyni zadecydowała główka Roberta Dymkowskiego. 34-letni napastnik, który większość kariery spędził w szczecińskiej Pogoni, w swoim stylu wepchnął z bliska piłkę głową do siatki, mimo asysty dwóch obrońców Odry. Zrobił to już w doliczonym czasie gry. Zaoszczędził w ten sposób widzom i zawodnikom przełużania o kolejne 30 minut dogrywki nudnego w sumie widowiska.

- Mecz nie stał na najwyższym poziomie. Zagraliśmy słabo, na stojąco chcieliśmy wygrać, bo czuliśmy jeszcze w kościach trudny mecz ligowy z z Widzewem Łódź. Zwycięstwo 1:0 nad łodzianami kosztowało nas wiele sił - przyznał krytycznie po spotkaniu Robert Dymkowski. - Gola mogliśmy strzelić Odrze wcześniej, ale dośrodkowania kolegów nie były precyzyjne - mówił bohater spotkania.

Jak równy z równym

Pierwsza połowa była wyrównana. Gdynianie sprawiali wrażenie drużyny, która szybko chce strzelić gola i bronić wyniku. Jej zawodnicy spiesząc się grali niedokładnie. - Nie wróżę im pozostania w II lidze z taką grą - skomentował jeszcze w czasie meczu występ Arki jeden z kibiców. Ataki Odry były groźniejsze. Z rzutów wolnych dwukrotnie z ostrego kąta niebezpiecznie strzelał Andrzej Mikitów. Ładnie z pierwszej piłki - po podaniu Marka Łągiewczyka - uderzał też aktywny Piotr Michalski. - Podoba nam się ten chłopaczek. Jest szybki i sprytny, a przede wszystkim to duży cwaniak pod bramką - mówili z uznaniem o nowym napastniku Odry działacze Arki.

Sędzia z Arką

Po zmianie stron Michalski dalej szarpał pod gdyńską bramką, ale w swych poczynaniach nie miał wsparcia ze strony kolegów. Po przerwie inicjatywę wyraźnie przejęła Arka. Groźnie strzelali Andrij Griszczenko (po nieudanych akcjach Ukrainiec klął czysto... po polsku), Dariusz Ulanowski, czy piętą w zamieszaniu Dymkowski.

Bramki jednak nie padały choć gościom sprzyjał sędzia z Pozniania. Maciej Heinrich niemal każde sporne starcie, czy wyjście piłki za boisko odgwizdywał na korzyść Arki, każde wyjście sam na sam gracza Odry kwalifikował jako spalonego, a puszczał dwumetrowe ofsajdy, na których byli gdynianie. Wreszcie trafił "Dymek".

- Arka wygrała zasłużenie - przyznał po spotkaniu trener Odry Marek Bieniek. - Tylko w pierwszej połowie toczyliśmy wyrównany pojedynek. Cóż, dla nas pucharowa przygoda już się skończyła. Teraz trzeba skupić się na grze w III lidze. - dodał po meczu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gs24.pl Głos Szczeciński