Fachowcy mówią, że pociąg jechałby 2 godziny. Za odtworzeniem połączenie bardzo lobbują politycy z SPD z niemieckiej części wyspy Uznam. Już jesienią byli w Świnoujściu, aby przekonać się, czy będę mieli po swojej stronie władze miasta. Teraz razem z zastępcą prezydenta Świnoujścia Ryszardem Kowalskim i prezesem Świnoujskiej Organizacji Turystycznej Michałem Barkasem, rozmawiali z sekretarzem stanu ds. europejskich we władzach Berlina oraz przedstawicielami organizacji turystycznych i niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej w Berlinie.
- Dobrze, że pojechaliśmy tam razem ze stroną niemiecką - mówi Michał Barkas. - Pokazaliśmy, że cała wyspa Uznam mówi jednym głosem. Dodaje, że budowa połączenia jest co prawda na liście inwestycji rządu niemieckiego, ale w tej chwili daleko na szarym końcu. Zdecydowało o tym studium wykonalności. Po badaniach okazało się, że inwestycja byłaby nieopłacalna ekonomicznie.
- Ten argument już jest nieaktualny - twierdzi Michał Barkas. - Badania robiono, gdy Polska nie była jeszcze w układzie z Schengen. Granica była zamknięta dla samochodów, pociągów. Od tamtego czasu dużo się zmieniło. Mamy otwarte granice i przedłużoną linię kolejową łączącą polską część wyspy Uznam z niemiecką. Ruch jest o wiele większy, niż wtedy gdy robiono studium.
Powołano polsko-niemiecką grupę, której głównym zadaniem będzie doprowadzenie do ponownych badań nad opłacalnością inwestycji. Po ostatnim spotkaniu wydaje się, że mogą liczyć na wsparcie władz Berlina. Budowa linii kolejowej Świnoujście-Berlin byłaby odtworzeniem przedwojennej linii. Wtedy ze Świnoujścia do stolicy Niemiec kursowało nawet 12 pośpiesznych pociągów dziennie. Trasę pokonywały w około 2 godziny i 15 minut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?